Wojna w Ukrainie poważnie skomplikowała sytuację rosyjskich sportowców. W większości dyscyplin Rosjanie zostali całkowicie wykluczeni z międzynarodowej rywalizacji i pozostał im tylko udział w zawodach krajowych. Niestety, mimo tego spora część z nich wciąż otwarcie wspiera zbrodnicze działania Władimira Putina i otwarcie bierze udział w reżimowej propagandzie. To sprawia, że nałożone na nich zakazy zyskują coraz więcej zwolenników.
Jak informują "WP SportoweFakty", minister sportu Kamil Bortniczuk przyznał, że niedługo opublikowana zostanie deklaracja państw, które są przeciwko obecności Rosji w strukturach federacji sportowych. - Na posiedzeniu Rady Unii Europejskiej w Luksemburgu na początku kwietnia zasialiśmy ziarno. Długo trwało określenie konkretnego brzmienia naszego wystąpienia, a niektóre kraje wprowadzały poprawki. Dziś wygląda ono już na dopracowane - tłumaczy minister sportu, cytowany przez portal.
Deklarację "antyrosyjską" ma złożyć kilkadziesiąt krajów, na czele których stoi m.in. Polska i Wielka Brytania. - W jednoznaczny sposób wyrazimy oczekiwanie, aby federacje na czele z MKOL-em wykluczyły Rosję ze swoich struktur i pozbawił ją członkostwa, a powrót byłby możliwy dopiero po zakończeniu procesu pokojowego w Ukrainie - podkreślił Bortniczuk. - Będziemy w ogólny sposób mówić też o tym, jak chcemy postępować w przypadku tych indywidualnych sportowców z Rosji i Białorusi, na przykład tenisistów - dodał.
Jednoznaczne stanowisko być może pozwoliłoby uniknąć problemów, m.in. takich jak podczas nadchodzącego Wimbledonu. Organizatorzy zapowiedzieli, że w ich turnieju nie będą mogli wystąpić tenisiści z Rosji i Białorusi, co spotkało się z falą krytyki ze strony WTA, ATP, a także wielu zawodników z innych krajów.