Grand National to prestiżowy wyścig konny, który odbywa się na Aintree Racecourse w okolicy Liverpoolu. Jego początki sięgają pierwszej połowy XIX wieku. Tegoroczna, 175. edycja odbyła się w minioną sobotę i miała bardzo niespokojny przebieg.
Rywalizacja rozpoczęła się z 12-minutowym opóźnieniem, a to dlatego, że na stadionie zebrała się grupa aktywistów na rzecz praw zwierząt, która stworzyła żywy mur. Co najmniej dwoje próbowało przyczepić się do przeszkód, używając kleju oraz urządzeń blokujących. W ten sposób aktywiści chcieli zablokować tory wyścigowe, a co za tym idzie całe wydarzenie.
Ostatecznie zawody się odbyły, lecz w ich trakcie doszło do tragicznego wydarzenia. Koń Hill Sixteen przewrócił się, próbując pokonać pierwszy płotek. Jak podało Sky News, później został poddany eutanazji, co było już trzecim takim przypadkiem - jeden miał miejsce w czwartek (tego dnia odbywał się festiwal związany z Grand National), a kolejny również w sobotę. Między innymi właśnie przeciwko takim działaniom wymierzony był protest.
W rozmowie z "The Independent" Paul White, zastępca komendanta głównego policji w Merseyside, przekazał, że w związku z protestami aresztowano 118 osób. - Ma to związek zarówno z uszkodzeniami mienia, jak i zakłócaniem porządku - powiedział. Dodał, że policja szanuje prawa aktywistów, ale gdy naruszają oni prawo, musi podjąć działania.
Więcej podobnych treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Protestujący w rozmowie ze Sky News powiedzieli, że tylko w tym roku z powodu wyścigów mogło zginąć 49 koni. Tymczasem Jimmy Fyffe, jeden z właścicieli koni, uważa, że protestujący swoim zachowaniem mogli sprawić, że zwierzęta były podburzone. - Być może to nie pomogło. Konie wychodziły na tor na dłuższy czas, potem wracały do stajni, a potem jeszcze raz wychodziły. To wcale nie było dla nich dobre - powiedział.