Dla obu panów był to rewanż za starcie sprzed półtora roku, które było wysoce nietypowe, bo skazywany na porażkę "Ferrari" zdominował zawodowego boksera przez większość walki, ale w końcówce ostatniej walki popełnił fatalny błąd, przez który Łaszczyk bezlitośnie obił go, doprowadzając do przerwania pojedynku na osiem sekund przed jego końcem.
W pierwszej rundzie na Narodowym obaj zawodnicy przez długi czas wokół siebie tańczyli bez ciosów, po około półtorej minuty "Ferrari" popisał się znakomitym obaleniem, dzięki któremu całą resztę rundy spędził na rywalu. A że wykluczył też prawą rękę Łaszczyka, mógł go konsekwentnie obijać aż do gongu.
W kolejnej odsłonie tej walki ponownie Łaszczyk został zaskoczony w taki sam sposób. Szybko znalazł się na ziemi i pod rywalem. Na wykończenie przeciwnika Roślikowi zabrakło czasu, jednak kolejna runda była na jego koncie.
Teraz to "Ferrari" musiał się skupić na tym, żeby nie popełnić błędu z poprzedniego starcia z Łaszczykiem. Ten z kolei nie miał w ostatniej rundzie już nic do stracenia. Ale to znowu Roślik zdołał powalić swojego rywala. W ten sposób o zwrocie akcji w tej walce nie było już mowy. "Ferrari" zdeklasował "Szczurka" i zrewanżował się mu za porażkę sprzed półtora roku, wygrywając jednogłośnie na punkty. Po zakończeniu walki zdecydował się na zaskakujący gest. Docenił postawę rywala i uniósł jego rękę w górę. W ten sposób pokazał, że Łaszczyk również zasłużył na brawa od publiczności.
Przy okazji Roślik postanowił zmienić pseudonim. - "Ferrariego" już nie ma, teraz jest "Władca piekieł"! - wykrzyczał. Docenił także Łaszczyka. - Można go obalić, zablokować ręce, a on wstaje i dalej ma wzrok, jakby chciał zabić - stwierdził.
Walka wieczoru - finał turnieju w rzymskiej klatce:
Co-main event:
Turniej w rzymskiej klatce - półfinały:
Karta główna:
Turniej w rzymskiej klatce - ćwierćfinały:
Karta wstępna: