[go: up one dir, main page]

To niewiarygodne! Znamy wyniki badań Mameda Chalidowa

Antoni Partum
To niewiarygodne, ale Mamed Chalidow prawdopodobnie nie miał nawet wstrząsu mózgu. - W najbliższych dniach przejdzie kilka drobnych zabiegów. Chodzi o zapadnięty oczodół oraz złamany nos - mówi Sport.pl Maciej Kawulski, szef KSW.

Przerażająca cisza ogarnęła gliwicką halę. I choć na KSW 65 było 15 tysięcy kibiców, to nikt nic nie mówił. A jak mówił, to szeptem. "Jezu, on się nie rusza". "Widzieliście jego oczy?". "Czy on w ogóle żyje?" - pod klatką było słychać głównie takie zdania. 41-letni Mamed Chalidow leżał nieprzytomny, a Roberto Soldić z szacunku do rywala nawet nie cieszył się z wygranej. Po pierwszym nokaucie od 2004 roku Mamed ocknął się dopiero po jakiś dziesięciu minutach, ale nie udzielał już wywiadów, tylko pojechał prosto do szpitala na tomografię. W poniedziałek były mistrz wagi średniej zawitał do warszawskiej kliniki Enel-Med. W jakiej jest formie?

Zobacz wideo Andrzej Grzebyk komentuje zwycięstwo Roberto Soldicia. "Też kiedyś dostałem jak Mamed. Okrutny ból"

- W poniedziałek rano Mamed spotkał się z doktorem Michalikiem i w najbliższych dniach przejdzie kilka drobnych zabiegów. Chodzi o zapadnięty oczodół oraz złamany nos. Lekko dokucza mu tylko ból oka. Okazuje się, że prawdopodobnie nie miał nawet wstrząsu mózgu. Generalnie czuje się w porządku. Najważniejsze, że jest w dobrej kondycji psychicznej. Poza tym: Mamed zawsze wiedział, po co wchodzi do klatki i jakie wiąże się z tym ryzyko - powiedział Sport.pl Maciej Kawulski, który odwiózł Mameda do szpitala.

- A co z jego dalszą karierą? - dopytujemy.

- To już musicie pytać Mameda - zakończył współwłaściciel KSW.

Roberto Soldić nowym królem KSW

Miał już pas wagi półśredniej (do 77 kg), a w sobotę został także mistrzem wagi średniej (do 84 kg). - Chcę zostać potrójnym mistrzem! Mogę się teraz zmierzyć z Tomaszem Narkunem [mistrz wagi półciężkiej, czyli do 93 kg] - zadeklarował 26-letni Chorwat, który wygrał swój 20. pojedynek w karierze.

Wydaje się, że to szalony pomysł. Szalony, bo nie dość, że w MMA jeszcze się nie zdarzyło, by ktoś był potrójnym mistrzem, to w dodatku rzadko kiedy mistrz z lżejszej dywizji pokonuje cięższego rywala. W sobotę po raz pierwszy w historii KSW w starciu dwóch mistrzów wygrał ten, który jest lżejszy.

Więcej o: