"Wykonane rękoma niewolników" i "Nigdy więcej wymówek" na lewym. Na prawym – "Niewolnictwo XXI wieku" oraz "Nike to hipokryci". Oba oblane czerwoną farbą przypominającą krew.
W takich butach w poniedziałkowym meczu z Hornets wystąpił turecki koszykarz Celtics Enes Kanter. Tego samego dnia nagrał na Twitterze trzyminutowe wideo. Odbiorcą mieli być właściciele Nike.
"Czy zdajecie sobie sprawę, kto musi szyć wasze buty w Chinach?" – pytał Kanter, wytykając odzieżowemu gigantowi hipokryzję. "Nike nie boi mówić się o niesprawiedliwości, która dotyka ludzi w Ameryce, ale jeśli chodzi o Chiny milczy. Nie mówi o brutalności chińskiej policji, o dyskryminacji społeczności LGBTQ, nie mówi gnębieniu mniejszości etnicznych" – powiedział, a pod wideo dopisał hasztagi: "hipokryzja Nike" i "koniec pracy przymusowej Ujgurów". Wideo obejrzało już pół miliona osób.
Kanter to jeden z najbardziej znanych koszykarzy na świecie. Reprezentant Turcji i gracz NBA rozgłos zyskał jednak nie tylko dzięki koszykówce – 29-letni gracz Boston Celtics od kilku lat głośno krytykuje władze Turcji i prezydenta Recepa Erdogana.
Tym razem koszykarz stanął w obronie Ujgurów – 10-milionowej mniejszości pochodzenia tureckiego mieszkającej w Chińskiej Republice Ludowej i prześladowanej przez tamtejsze władze. Jeden z byłych pracowników chińskich służb mundurowych ujawnił niedawno anonimowo w CNN, że władze Chin opracowały cały system znęcania się nad Ujgurami – aresztowania, więzienia i wykorzystywania ich do niewolniczej pracy. Departament Stanu USA szacuje, że od 2017 r. w obozach internowania w regionie Sinciangu przetrzymywano nawet dwa milionów Ujgurów oraz przedstawicieli innych mniejszości etnicznych.
Więcej treści sportowych znajdziecie na Gazeta.pl.
"Ujgurska praca w chińskich fabrykach to współczesne niewolnictwo. Miliony Ujgurów jest przetrzymywanych, sprzedawanych i przydzielonych do pracy w obozach pracy przymusowej, więzieniach i fabrykach w całym kraju" – tłumaczył na Twitterze Enes Kanter. Zaapelował też do ludzi robiących zakupy w Nike. "Nie zapominajcie, że za każdym razem, gdy wkładacie ich buty na nogi, albo zakładacie koszulkę na plecy, stoi za tym wylana krew i miliony łez".
Przede wszystkim odniósł się jednak do współwłaściciela Nike Phila Knighta oraz ambasadorów firmy i legend koszykówki – LeBrona Jamesa i Michaela Jordana. "Nike lubi mówić »Just do it«. Co więc zrobicie z niewolniczą pracą, dzięki której produkujecie wasze buty? Pracą, która czyni was bogatymi? Kupię nam wszystkim bilety. Polećmy do Chin i zobaczmy, w jakich warunkach są szyte wasze ubrania. LeBron, Michael, czujcie się zaproszeni".
Na początku roku władze Nike wydały oświadczenie, w którym zaprzeczają, by pozyskiwali towar z regionu Sinciangu. Wyraziły także zaniepokojenie praktykami chińskich władz.
Ale Kanterowi zdaje się to nie wystarczać. Turecki koszykarz kilka dni wcześniej krytykował traktowanie Tybetu przez Chiny. "Wiadomość do Xi Jinpinga z Komunistycznej Partii Chin. Ktoś musi ci dać lekcję. Nigdy nie przeproszę za mówienie prawdy. Nie kupisz mnie, nie uciszysz ani nie nastraszysz" – pisał na Twitterze. Nazwał go także bezdusznym i brutalnym dyktatorem oraz nawoływał do uznania niepodległości Tybetu.
Słowa Kantera spotkały się z uznaniem Dalajlamy, a w Chinach wywołały burzę. Interweniować musiał chiński rząd. Rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych Wang Wenbin powiedział w wiadomościach, że zawodnik NBA "próbuje zwrócić na siebie uwagę", a jego słowa "nie są warte odpowiedzi". Chińska telewizja zapowiedziała też, że przestaje transmitować mecze z udziałem Celtics, a w internecie ruszyła zmasowana kampania nienawiści i gróźb wobec Kantera.
Jak na zachowanie koszykarza Celtics zareagują władze NBA? Dwa lata temu, gdy Daryl Morey, czyli ówczesny dyrektor generalny Houston Rockets zatłitował o wsparciu dla działań na rzecz demokracji w Hongkongu, zmusiły go do usunięcia wiadomości, a rok później Morey pożegnał się z posadą.
Wygląda na to, że tureckiego koszykarza to nie rusza. W przeszłości ryzykował wiele, przeciwstawiając się Erdoganowi. Odebrano mu wówczas paszport, nazwano terrorystą, a ojca wtrącono do więzienia. Choć w końcu darowano mu wolność, to musiał on - wraz z całą rodziną - publicznie wyrzec się syna.
Co ciekawe, ówczesne wypowiedzi Kantera poskutkowały tym, że Nike zerwała z nim umowę. Co zrobi NBA, która w 2015 r. podpisała z Nike ośmioletnią umowę wartą miliard dolarów?