W środę na torze w Pruszkowie odbył się wyścig w scratchu kobiet (40 okrążeń, pierwszy na mecie wygrywa). Wśród 23 zawodniczek znalazła się reprezentantka Polski – Justyna Kaczkowska. Na dwa okrążenia przed metą, przy dużej prędkości kolarek, doszło do olbrzymiej kraksy. Relację wideo z tego zdarzenia zobaczycie poniżej.
Jako pierwsza przewróciła się Dunka – Amalie Dideriksen, a po niej upadło kolejnych 9 zawodniczek. Mimo tak poważnie wyglądającej kraksy, organizatorzy nie przerwali wyścigu. Do mety jako pierwsza dojechała Brytyjka Elinor Barker i zdobyła złoty medal mistrzostw świata.
Na szczęście żadna uczestniczek wyścigu nie doznała poważniejszych obrażeń. O nieprzyjemnym doświadczeniu na torze w Pruszkowie opowiedziała w rozmowie z Europsportem Justyna Kaczkowska: „Do teraz nie wiem, jak doszło do kraksy. Dopiero na telewizyjnych powtórkach ją obejrzałam. Rzadko się zdarza, żeby aż tyle zawodniczek upadło w tej samej chwili [...].Uratowało mnie to, że byłam na końcu całego zamieszania i nie uderzyłam o tor, a wpadłam na inne rowery. W ten sposób zamortyzowałam swój upadek. Wyglądało to groźnie, ale - poza stłuczeniami - nie odniosłam poważnych obrażeń – powiedziała Kaczkowska. O rozmiarach kraksy niech świadczy stan roweru reprezentantki Polski. Jej pojazd złamał się na pół, a zniszczeniu uległy też: siodełko, pedały i koło.
Jak dodała zawodniczka, paradoksalnie większa prędkość na torze może uchronić przed groźniejszą kontuzją: „Gdy kraksy dzieją się przy dużej prędkości, to mimo wszystko są bezpieczniejsze. Przy około 60 km/h, jak wtedy jechałyśmy, upadek "rozkłada się", sunie się po powierzchni. Paradoksalnie częściej dochodzi do złamań przy mniejszych prędkościach, więc ma to znaczenie – powiedziała kolarka w rozmowie z Eurosportem.