Moises Calleros był doświadczonym, meksykańskim pięściarzem, który stoczył w ringu przeszło 47 walki. Był nawet pretendentem do tytułów wagi słomkowej oraz muszej, ale obie walki przegrał (z Ryuyą Yamanaką w 2018 roku i Julio Cesarem Martinezem w 2020). W kwietniu 2023 roku doznał porażki w starciu z Brytyjczykiem Galalem Yafaiem, mistrzem olimpijskim z Tokio. Reprezentant gospodarzy (walka odbyła się w arenie O2 w Greenwich) znokautował Meksykanina już w czwartej rundzie.
Właśnie tamtej brytyjsko-meksykańskiej walki dotyczyło oświadczenie, które wystosowała Brytyjska Agencja Antydopingowa. UKAD poinformowało, że Calleros był wówczas pod wpływem kokainy, co wykazały testy antydopingowe. Za to wykroczenie został on zawieszony na okres aż czterech lat. Niedługo później brytyjską agencję zalała fala krytyki. Dlaczego?
Otóż UKAD z jakiegoś powodu nie wiedziało, że w marcu bieżącego roku Moises Calleros został znaleziony martwy przez swoją żonę w ich domu w meksykańskim Juarez. Przyczyną śmierci był zawał serca. Miał 34 lata. Brytyjczycy zawiesili więc pięściarza, który nie żyje od prawie czterech miesięcy.
Jak to możliwe, że nikt w UKAD nie wiedział o tym fakcie? Nie wiadomo. Fala krytyki w mediach społecznościowych ze strony kibiców szybko ich jednak uświadomiła o powadze sytuacji. Brytyjska komisja szybko usunęła ze swoich kanałów wszystkie komunikaty związane z zawieszeniem Meksykanina. Wydała też oświadczenie. Czytamy w nim m.in., że "UKAD otrzymało dziś informację w sprawie śmierci meksykańskiego pięściarza Moisesa Callerosa, niestety na krótko po publikacji szczegółów wyniku sprawy dotyczącej pana Callerosa". Agencja podkreśliła też, że w momencie ogłoszenia zawieszenia zawodnika, nie mieli jeszcze informacji o jego śmierci.