Z Albertem Sosnowskim rozmawia Antoni Partum
- Gala Polsat Boxing Night zmienia formułę - we wcześniejszych edycjach walczyli wyłącznie Polacy. A rynek polskich pięściarzy jest mały i ograniczony, dlatego teraz formuła objęła również walki polsko-zagraniczne. Starcie wieczoru będzie jednak polsko-polskie: Tomasz Adamek, bardzo zasłużony pięściarz, mistrz dwóch kategorii wagowych, i Przemek Saleta, były mistrz Europy, który w ostatniej walce pokonał legendę boksu Andrzeja Gołotę. I dlatego myślę, że ta walka raczej nie ma wymiaru sportowego. Dla Salety jest prawdopodobnie pożegnaniem z ringiem, dla Adamka sprawdzeniem sił: "czy jeszcze chcę i mogę coś zrobić w boksie zawodowym?". Tak to rozumiem.
- Robert to mój dobry kolega. Tak jak on rozpoczynałem karierę od kick boxingu, więc znaliśmy się z sali treningowej, razem osiągaliśmy sukcesy w tej dyscyplinie. Razem też zaczęliśmy przygodę z boksem - ja miałem wówczas 18 lat. Robert podpisał kontrakt, na początku szło mu dobrze, ale później zrezygnował.
Współpracę z Przemkiem rozpoczął jeszcze przed walką z Gołotą. Robert uznał, że spróbują wspólnie popracować, tym bardziej że Przemek był już ukształtowanym zawodnikiem. Saleta bardziej szukał motywatora niż trenera, który miałby go czegoś nowego nauczyć. Bo o to byłoby ciężko. Złapali wspólny język i Saleta był świetnie przygotowany do walki z Andrzejem, dlatego teraz tym bardziej nie chciał nic zmieniać w przygotowaniach.
- Przed ostatnią walką Adamka, z Arturem Szpilką, widzieliśmy, w jakiej Tomek jest dyspozycji - przyjechał na krótko do Polski, nie miał trenera od przygotowania fizycznego. Teraz Mateusz Borek, wspólnie z przyjaciółmi, stworzył mu szansę prawdziwego cyklu przygotowań: sparingpartnerzy Michał Cieślak i Mariusz Wach, kilku specjalistów od przygotowania fizycznego, z Adamkiem pozostał także trener Roger Bloodworth, choć przymierzano wstępnie Andrzeja Gmitruka. Pewnie Mateusz mógł pomyśleć, że Tomek zlekceważy Przemka, na przykład ze względu na wiek? Saleta ma przecież 47 lat. A tak warunki przygotowań nakręcają Adamka. Tomek sam podkreśla, że świetnie się przygotował i że jak dobrze wypadnie, to może będą kolejne walki?
- Wydaje mi się, że wtedy Artura zlekceważył. Myślał, że nie jest w stanie go zaskoczyć.
- Przeszedł serię badań wytrzymałościowych, które świetnie wypadły. Ciężko trenował ze specjalistami i mówi, że są zdrowie, szybkość i refleks. A zawsze przyznaje, że wtedy może powalczyć z każdym.
- Przemek stawia na kondycję i wytrzymałość, ale to musi być połączone z innymi elementami: pracą lewą ręką, wywieraniem presji na Tomka i częstotliwością zadawanych ciosów. Poza tym siła zadawanych ciosów - Adamek jest szybszy, ma fantastyczne zmiany rytmu i świetnie porusza się na nogach, ale brakuje mu nokautującego uderzenia jak na wagę ciężką. I myślę, że na to też Przemek liczy.
To Adamek jest faworytem, ale ja kibicuje i trzymam kciuki za Przemka. Znam go od lat. Szanuję, że stać go, by podjąć rękawicę, poświęcić czas i zdrowie i wyjść do ringu z tak trudnym rywalem. Ale wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że to Adamek wygra.
- Brano mnie pod uwagę, ale szczerze mówiąc, nie ode mnie to zależało.
- Nie znam sprawy od kulis, ale wiem, że moje nazwisko się gdzieś pojawiało. Na pewno byłaby to dla mnie ogromna szansa, przy ewentualnym zwycięstwie, ponownego wybicia się i zaistnienia choćby w Europie, a może nawet w USA? Niestety, tak jak wspomniałem nie zależało to ode mnie. Szkoda. Ale może w kolejnej edycji Polsat Boxing Night jeszcze zawalczę?
- Ewa Brodnicka z Ewą Piątkowską. Może się okazać, że ukradną show! Widać, że jest trochę złej krwi między nimi.
- Takiej prawdziwej. Nie przepadają za sobą. Obie mają świetny bilans więc będą chciały coś sobie udowodnić. Poza tym są dobrze wyszkolone technicznie i myślę, że pokażą dobry boks. Obie idą trochę inną drogą i w końcu udało się je skonfrontować.