Infante, który wkrótce skończy 32 lata gra w trzecioligowcu od 2005 roku i strzelił w jego barwach już grubo ponad 100 bramek. Na co dzień pracuje jednak w banku Caja Circulo w miejscowości Quincoces de Yuso. Ukończył zarządzanie na Uniwersytecie w Burgos. Wielokrotnie próbowały go podkupić większe hiszpańskie kluby, ale mierzący 1.70m napastnik zawsze odrzucał te propozycje. Głównie dlatego że gra w piłkę, nawet na najwyższym poziomie, jest dla niego zaledwie takim sobie wyzwaniem.
W tej edycji Pucharu Króla, zanim Mirandes mogło mierzyć się z najlepszymi, musiało wyeliminować zespoły Amorebieta, Linense i Logrones. Później trzykrotnie było skazywane na pożarcie. Najpierw zniszczyć ich miał Villarreal, który na wyjeździe jeszcze zremisował z trzeciligowcem 1:1, ale u siebie przegrał niespodziewanie 0:2 (obie bramki Infante). Racing Santander zanotował wyniki odwrotne - porażkę na wyjeździe 0:2 (gol Infante) oraz remis 1:1 (i znowu gol Infante). Nowy piłkarski bohater Hiszpanii zanotował też jedno trafienie w porażce z Espanyolem w Barcelonie, który to mecz Mirandes przegrało 2:3. I gdy w rewanżu Rui Fonte trafił na 1:0 dla Katalończyków, wydawało się, że już po marzeniach małego klubu o półfinale Pucharu Króla. Właśnie - ''wydawało się''. Bo dokładnie 10 minut później, w 57. minucie Infante strzelił na 1:1, jeszcze jedno trafienie dołożył w doliczonym czasie gry Caneda i awans stał się faktem.
W półfinale, do którego Mirandes dotarło jako drugi trzecioligowiec w historii, Pablo i spółka zmierzą się z Athletikiem Bilbao. Jak na razie Infante jest też zdecydowanie najlepszym strzelcem Copa del Rey z siedmioma trafieniami. Po trzy gole w tych rozgrywkach mają Frederic Kanoute, Jose Callejon, Cristiano Ronaldo, Karim Benzema oraz Roberto Soldado.
Podobno Infante za długo nie świętował historycznego awansu. Rano musiał iść do pracy.
ŁM