[go: up one dir, main page]

Komary nie gryzą? Entomolożka potwierdza, że w tym roku jest ich mniej i wyjaśnia powód

"Czerwiec na Mazurach i nic mnie nie pogryzło", "na działce nie ma komarów" - płyną głosy z różnych części Polski. W rozmowie z Gazeta.pl entomolożka potwierdza, że komarów rzeczywiście jest mniej. Jest się z czego cieszyć? Niekoniecznie.
Zobacz wideo Co rząd opozycji miałby do powiedzenia górnikom?

- Rzeczywiście w tym roku obserwujemy zdecydowanie mniej komarów niż w ubiegłych latach - mówi dr Ewa Sady z Zakładu Entomologii SGGW. Badaczka potwierdza to, o czym słyszymy od czytelników z różnych części Polski: w miastach większych i mniejszych, a nawet regionach takich jak Mazury komarów jak na razie jest niewiele. I to nie przypadek - za ich brak odpowiadają warunki, do których przyczynia się zmiana klimatu. 

Entomolożka (czyli badaczka owadów) wyjaśnia, że wiąże się to przede wszystkim z tym, że w okresie wiosennym wystąpiła susza, zaś komary potrzebują wody do tego, żeby się rozmnażać:

- Brak pokrywy śnieżnej skutkował małą liczbą zastoin wodnych na polach i łąkach, a wiosenne roztopy nie zasiliły znacząco rozlewisk rzecznych. Wspomniany deficyt wody wpłynął negatywnie na rozwój populacji komarów w początkowym okresie ich aktywności. Larwy komarów nie miały gdzie się rozwijać, a bez wody zastoinowej jest to praktycznie niemożliwe.  

Do tego wiosna była stosunkowo chłodna. - To wszystko wpłynęło na cykl życiowy komarów i doprowadziło do tego, że obecnie jest ich mniej - mówi ekspertka.

Tymczasem susza w Polsce jest związana m.in. ze zmianą klimatu. Podczas gdy dawniej pojawiała się co kilka lat lub radziej, teraz susza jest właściwie stałym problemem i pojawia się co roku. I to mimo że suma opadów w Polsce w niewielkim stopniu rośnie. Mimo że w całym soku suma opadów może być podobna lub nawet większa, niż w normalnym dla Polski klimacie, to wraz z postępem ocieplenia zmienia się też ich charakter. Więcej jest nawalnych opadów, a między nimi dłuższe są okresy bez deszczu. To przyczynia się do suszy, a także powodzi błyskawicznych. Do tego, wraz z wyższą temperaturą, rośnie parowanie wody, nieraz przekraczając regionalnie sumę wody z deszczu.

Takim suchym okresem był właśnie tegoroczny maj. Jak informuje IMGW, w całym miesiącu średnia suma opadu wyniosła zaledwie 36 mm, podczas gdy norma to 63 mm. IMGW w związku z tym zalicza maj do miesięcy bardzo suchych. Skutki tego było wyraźnie widać na początku czerwca, gdy susza dawała się we znaki rolnikom i przekładała na wysokie zagrożenie pożarowe.

Kiedy zaczynają nam dokuczać komary?

Skutki możemy obserwować właśnie teraz. Bo obecnie - w standardowych dla Polski warunkach pogodowych - powinny wystąpić kolejne, coraz liczniejsze pokolenia komarów. - Gdy wiosna jest ciepła, a lato gorące, to może być ich 6-7. Komary dokuczliwe stają się dla człowieka w maju. Jest to pierwsze lub drugie pokolenie wylęgłe z jaj złożonych przez zapłodnione zimujące (diapałzujące) samice. Im mniej komarów pochodzących z wylęgu pierwszego pokolenia*, tym mniej liczne okazują się kolejne - tłumaczy dr Ewa Sady.

Czy mniej komarów na początku "sezonu" oznacza, że już przez cały rok będziemy mieli z nimi spokój? Tutaj sprawa nie jest taka prosta. To wciąż zależy od pogody przez resztę lata, tłumaczy ekspertka:

- Jeśli będziemy mieli dużo deszczu i ciepłe dni, w okolicach 28-30 stopni, to po jednym-dwóch miesiącach możemy mieć już problem z komarami. Trzeba zdawać sobie sprawę, że samica w zależności od gatunku składa przeciętnie ok. 200 jaj. Dla przykładu samica komara brzęczącego składa ich jednorazowo od 150 do 300, a w ciągu całego życia może złożyć łącznie 2100 jaj. 

Czy na pewno cieszyć się z braku komarów?

Brak komarów w ogrodzie czy podczas wyjazdu nad wodę tu oczywiście mniejsza uciążliwość. Wraz z postępem zmian klimatu problem suszy może narastać, a więc w przyszłości komarów (przynajmniej z tych gatunków, jakie mamy obecnie), może być coraz mniej. Ale taki scenariusz niekoniecznie jest dla pozytywny dla przyrody czy człowieka.

Po pierwsze, sam powód braku komarów jest problemem. Susza odbija się na rolnictwie, naturze, zagrożeniu pożarowym i może być dużo większą uciążliwościom niż komary. Po drugie przyroda "nie lubi" pustki, a to, co zastąpi nasze gatunki komarów, może wcale nie być dla nas lepsze.

- Brak komarów oczywiście wpływa na inne gatunki. Są one pożywieniem ptaków, takich jak jerzyki czy jaskółki. Jeśli brakuje komarów, to te ptaki mogą rozpocząć żerowanie na innych gatunkach owadów. Długofalowy brak komarów może skutkować tym, że w ich miejscu pojawią się inne gatunki np. muchówek, które niekoniecznie są "przyjaźniejsze" dla człowieka niż komary - mówi dr Ewa Sady.

Mogą pojawić się też inne gatunki komarów, lepiej dostosowane do warunków zmienionego klimatu. W Europie coraz poważniejszym zagrożeniem są owady roznoszące choroby, które dotychczas występowały w tropikach: denga, żółta febra i inne. Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC) w czerwcu poinformowało, że Aedes albopictus - czyli komar tygrysi - rozprzestrzenia się w kolejnych regionach kontynentu.

10 lat temu, w 2013 roku, komar tygrysi występował w 114 regionach 8 państw Europy. Teraz jest już w 337 regionach 13 krajów i rozprzestrzenia się dalej na północ. Na mapie poniżej kolorem czerwonym zaznaczono regiony występowania komara tygrysiego, a zielony - obszary, gdzie wciąż nie występuje (kolorem szarym zaznaczone są obszary niezbadane).

embed

- W Polsce nie ma jeszcze potwierdzonych przypadków obserwacji komara tygrysiego (Aedes albopictus) - podkreśla dr Ewa Sady. Zwraca uwagę, że "nieraz w przestrzeni medialnej pojawiają się stwierdzenia, że jest to komar tygrysi, tymczasem obserwatorzy i osoby zamieszczające je na różnych portalach, mylą je z innymi gatunkami o podobnym wyglądzie".

- Możliwe, że w przyszłości Aedes albopictus pojawi się także na terenie Polski. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że choć te komary mają zdolność do przenoszenia wirusów, to nie znaczy, że na naszej szerokości geograficznej będą tak skutecznymi wektorami chorób, jak w tropikach. I nawet pojawienie się ich w naszym regionie nie znaczy automatyczne, że pojawi się zagrożenie chorobami jak malaria, denga lub gorączka Zachodniego Nilu - zaznacza.

Jednak z czasem zagrożenie może rosnąć. - Jeśli to się utrzyma, możemy spodziewać się większej liczby przypadków i prawdopodobnie zgonów z powodu chorób takich jak denga, chikungunya i gorączka Zachodniego Nilu - powiedziała Andrea Ammon, dyrektor ECDC. Dodała, że potrzebne są działania dotyczące kontrolowania populacji komarów i środków ochrony osobistej.

W 2022 roku w UE odnotowano 1112 przypadków lokalnego zarażenia gorączką Zachodniego Nilu i 92 zgony. Najwięcej zachorować było we Włoszech. Na terenie Europy (głównie Francji) doszło też do 71 przypadków zakażenia dengą.

Czy opryski na komary działają?

W niektórych miastach prowadzone są działania, które mają zmniejszyć uciążliwość komarów. Czy rzeczywiście są skuteczne? 

- Opryski na komary - jeśli są prowadzone prawidłowo - mogą zmniejszyć ich dokuczliwość w danym miejscu - mówi entomolożka. Jednak podkreśla, że to" prawidłowe wykonanie" nie jest proste. - Trzeba nie tylko korzystać z odpowiednich preparatów, ale też idealnie trafić w cykl życia komarów, robić to systematycznie, dostosować rodzaj zabiegu do terenu opryskiwanego. Taki zabieg musi także być zrobiony w sposób, który jak najmniej oddziałuje negatywnie na środowisko. Pora dnia również jest ważna – najlepiej po zmroku (po oblocie owadów zapylających). Dlatego poleciłabym, żeby zostawić to profesjonalistom - podkreśla.

*pokolenie – przejście cyklu od osobnika dorosłego do dorosłego z uwzględnieniem wszystkich stadiów rozwojowych – jaja, larwy, poczwarki, imago.

Więcej o: