Marzec to moment, w którym morza i oceany osiągają najwyższą (średnią) temperaturę w ciągu roku. To normalna sezonowa zmienność. Od dziesięcioleci ta temperatura rośnie z powodu zmiany klimatu. W 2016 roku padł ostatni rekord - aż do teraz. W połowie marca średnia temperatura oceanów (bez regionów polarnych) przekroczyła poziom 21 stopni Celsjusza. I nie tylko przekroczyła - nie zaczęła spadać w momencie, w którym zazwyczaj się to dzieje. Utrzymuje się na rekordowo wysokim poziomie już sześć tygodni.
Na wykresie średniej temperatury (większości) oceanów widać, jak bardzo jej poziom w tym roku (czarna linia) odbiega od tego, co widzieliśmy wcześniej. Jest znacznie powyżej średniej (linia przerywana), powyżej roku 2022 (żółta linia), a nawet powyżej rekordowych lat 2015/2016, kiedy część Pacyfiku była rozgrzana zjawiskiem El Nino (cienkie szare linie).
Naukowcy i eksperci podkreślają, że to zjawisko bez precedensu i nie do końca potrafią wyjaśnić, skąd aż taka anomalia temperatury - opisuje BBC. Jednak trend zmian wywołanych przez człowieka jest jasny, a nowe rekordy mogą być sygnałem pędzącego globalnego ocieplenia. Do tego nakłada się na to powstawanie El Nino (o tym za chwilę).
Oceany pochłaniają większość dodatkowej energii, która zostaje na Ziemi z powodu emisji gazów cieplarnianych. W ciągu ostatnich 15 lat pochłonęły tyle ciepła, co w poprzednich 45 latach. Z jednej strony ogrzewają się wolniej od lądów (bo mają gigantyczną objętość). Z drugiej - to dodatkowe ciepło pozostaje tam zgromadzone. Cieplejsze oceany to wyrok dla niektórych morskich organizmów, a do tego mogą napędzać ekstremalną pogodę (np. huragany "karmią się" ciepłem oceanów).
To, jak bardzo rozgrzane są teraz oceany, jest szokujące z jeszcze jednego powodu. Ogromny wpływ na ich temperaturę mają występujące na Pacyfiku zjawiska La Nina (czyli ochłodzenie tej części oceanu) i El Nino (czyli okresowy wzrost temperatury). Ostatni rekord temperatury mórz padł właśnie w roku El Nino. Ale teraz... dopiero co wyszliśmy z okresu La Nina i Pacyfik jest w stanie neutralnym. Pomimo tego średnio morza są wyjątkowo gorące. A według prognoz jeszcze w tym roku ma pojawić się El Nino. Nie wiadomo jeszcze, jak silne będzie, ale pod jego wpływem mogą paść kolejne rekordy temperatury oceanów i planety. Możliwe, że rok 2024 okaże się najgorętszy w historii. El Nino może też wpłynąć na ekstrema pogodowe w różnych częściach świata.
Na mapie anomalii temperatury oceanów widać plamę gorącą u wybrzeży Peru i Ekwadoru - to może być pierwsza oznaka formującego się El Nino.
"To bardzo nietypowe. Ogromna ilość energii przedostaje się z oceanów do atmosfery. Można spodziewać się ekstremalnej temperatury i rekordowych sztormów. Tylko kilka metrów na powierzchni oceanów gromadzi tyle energii, co cała atmosfera. Bardzo obawiam się tego, co będzie działo się później w tym roku i w roku 2024. Jesteśmy na nieznanych wodach"
- napisał na Twitterze dr Thomas Smith z London School of Economics.
Rozgrzanie oceanów, szczególnie możliwe zjawisko El Nino na Pacyfiku, nie ma tak dużego wpływu na pogodę w Polsce, jak np. w Ameryce Południowej czy Australii. Pewnym paradoksem jest to, że wpływ El Nino na układ ciśnienia na Oceanie Atlantyckim może oznaczać, że na północ Europy dostanie się więcej arktycznego powietrza i czeka nas ostrzejsza zima. W żaden sposób nie oznacza to jednak, że nie postępuje globalne ocieplenie. Bezprecedensowe ocieplenie oceanów powinno martwić nas o tyle, że to kolejny sygnał szybko postępujących zmian klimatu, które w Polsce będą oznaczać m.in. więcej ekstremalnej pogody, suszy, gwałtownych opadów, fal upałów i długoterminowych zmian.
O ile gwałtowne ocieplenie oceanów jest szokujące, to nie można powiedzieć, że jest ono niespodziewane. Jak pisał dr Jens Terhaar, modele klimatyczne przewidywały możliwość potężnych anomalii temperatury oceanów wraz z postępem zmiany klimatu.
Anomalia temperatury oceanów to tylko jeden z elementów, w którym widzimy nasilające się skutki zmiany klimatu na Ziemi. Ubiegłoroczne lato było w Europie najgorętsze w historii, a już teraz w Hiszpanii - choć jest dopiero wiosna - przyszła fala upałów, padł europejski rekord temperatury dla kwietnia - 38,7 stopni. Włochy szykują się na powtórkę z ubiegłorocznej suszy. Wcześniej w tym miesiącu potężna fala upałów dotknęła setki milionów mieszkańców Azji. Zasięg lodu morskiego w Antarktydzie był rekordowo niski i wciąż pozostaje mniejszy niż kiedykolwiek w historii pomiarów. Tymczasem nasze wysiłki w celu zatrzymania zmiany klimatu wciąż są zbyt wolne, a ilość CO2 i innych gazów cieplarnianych szybko rośnie.
Pojawienie się El Nino - choć jest ono naturalnym zjaiwskiem - nałoży się na klimatyczne anomalie i tylko pogłębi negatywne skutki. W Indiach i częściach Afryki może dojść do zaburzenia monsunu i suszy. Z kolei potężne powodzie groziły m.in. w Peru i Ekwadorze. W Australii El Nino może przynieść suszę i upały. Możliwe, że w świecie rozgrzanym El Nino po raz pierwszy przekroczymy (na krótki czas) poziom 1,5 stopnia ocieplenia. Co bardzo ważne - jeden miesiąc z temperaturą podniesioną o 1,5 stopnia to nie to samo, co dojście wieloletniej średniej temperatury do tego poziomu. Tego możemy spodziewać się w latach 30. Ale byłby to kolejny potężny sygnał ostrzegawczy.
Informacje dotyczące temperatury powierzchni mórz i oceanów są analizowane i udostępnianie przez amerykańską Narodową Agencję Badania Oceanu i Atmosfery (NOAA). Dane pomiarowe pochodzą z różnych źródeł: pomiarów satelitarnych, statków i boi pomiarowych, w tym boi systemy Argo, który liczy ok. 4000 stacji pomiarowych na morzach i oceanach na całym świecie.