Not logged in | Log in | Sign Up
Widać, że na Malcie praktycznie od wejścia Arrivy nie mają pomysłu na transport publiczny, a wrażenie spotęgowało to, co się wyrabia od jej pójścia w cholerę...
Na to składają się dwa czynniki: po pierwsze organizator i trzeba pamiętać, że to on wymyśla te wszystkie zmiany tras, a nie obecny hiszpański inwestor. Po drugie inwestor - jest dokładnie taki, jak się spodziewałem, sądząc po hiszpańskim rodowodzie (choć właścicielem jest brytyjski National Express). Skrzyżowanie południowej mentalności maltańskiej z południową mentalnością hiszpańską daje efekt katastrofalny. To cud, że w ogóle są dostępne rozkłady jazdy, ale żaden z nich nie jest wiarygodny - roi się od błędów i każda wersja inna. Pomylone dni, kierunki, popieprzone strefy czasowe (z kursami o 40 minut krótszymi od poprzednich, co każde po drodze wyprzedzić dwie brygady) itp. Długo by opowiadać...
...Nie wiedzieć czemu bardziej komfortowo czułem się jednak za czasów pomarańczowych klasyków. Choć od października 2010 na Malcie nie byłem, tak to wszystko to wydaje się pasować bardziej na jakąś wschodnią "cywilizację"... a wryć, tam to byłby tylko takt podany
Chyba nie tylko Ty masz takie odczucia. Ja z kolei nie mogę sobie darować, że przed słynnym rokiem 2011 tam nie byłem. Ale wtedy nie było takiej oferty lotów, jak teraz.
Natomiast z drugiej strony muszę przyznać, że te "dzikie" kraje (bo południowa mentalność - i tu zaliczam też Francję - chyba jest od wschodniej nawet gorsza) mają swój urok. Ja ostatnio zapamiętale eksploruję te wszystkie Cypry, Malty itd. i poszukiwanie danych do moich schematów czy książeczek z rozkładami, wymagające prowadzenia wielowątkowych śledztw, przypomina mi powrót do dzieciństwa, gdy dane o trasach autobusów w polskich miastach zdobywałem biegając z notesem po słupkach przystankowych. Powrót do minionych lat, a do tego można np. w połowie grudnia kąpać się w morzu, co u nas bywa wątpliwe i w środku lata.