[go: up one dir, main page]

Czesław Kiszczak

polski generał broni, polityk PZPR

Czesław Kiszczak (1925–2015) – polski wojskowy i polityk, generał broni, działacz komunistyczny, minister spraw wewnętrznych w latach 1981–1990, prezes Rady Ministrów PRL, poseł IX kadencji.

  • 15 ofiar śmiertelnych. (…) Każda straszliwa, ale tylko 15. Słusznie stawia się nam zarzut, żeśmy internowali ok. 10 tys. osób. Ale nie wiem, czy panie wiedzą, jak to wyglądało przed wojną. Ja sobie tutaj wynotowałem liczby. W Polsce w 1935 r. było 16 tys. więźniów politycznych, większość osadzona nakazem administracyjnym w Berezie Kartuskiej. W 1926 r. było 6 tys. więźniów politycznych, trzy lata później 8,7 tys. A w roku 1937 – kiedy w Polsce nie było poważniejszych zagrożeń, po podpisaniu paktu o nieagresji i z Niemcami, i z ZSRR – za zbrodnie stanu osądzono 2945 osób, za stawianie oporu władzy – 11 381, za znieważenie władzy lub urzędu –  13 683, za udział w zbiegowiskach i rozruchach – 1740. Daje to razem prawie 30 tys. więźniów politycznych.
Czesław Kiszczak
  • Ja miałem dobre notowania w Kościele. Dużo spraw załatwiliśmy dla Kościoła. (…) Bardzo dużo spłonęło. Kiedy doszło do normalizacji stosunków państwo – Kościół, trzeba było te zaszłości zniszczyć. Niszczyliśmy je w 1989 r. Nie wszystko, ale bardzo dużo. Część dokumentów przekazaliśmy Kościołowi na jego wyraźną prośbę.
  • Kukliński zaskoczył mnie zupełnie. Zaskoczył wszystkich kolegów, którzy go uważali za wzorowego członka partii, oficera – wykształconego marksistę, z dużymi perspektywami. Jeśli chciał walczyć z ówczesnym reżimem, mógł to robić inaczej. Tak jak to robili inni ludzie w mundurach, począwszy od 1980 r.
  • Mnie jest ogromnie niezręcznie mówić o Kuklińskim. Był moim kolegą, przyjaźniliśmy się. Razem byliśmy w Moskwie na specjalnym kursie strategiczno-operacyjnym w Akademii im. Woroszyłowa. Piliśmy wódkę, wspólnie organizowaliśmy ćwiczenia na poligonach w czasach, gdy gen. Jaruzelski przez pięć i pół roku chciał ze mnie zrobić Napoleona.
  • Najpierw Lecha. Brał udział w negocjacjach w Magdalence, które poprzedziły Okrągły Stół. Zabierał głos rzadko, ale konkretnie. Mówił prawniczym i wypranym z emocji językiem. Już w trakcie obrad Okrągłego Stołu obecny prezydent przedstawił mi brata. Muszę powiedzieć, że zaimponował mi bystrym umysłem. Wyskoczył do mnie z żartobliwymi pretensjami: „Panie generale, pan internował brata, a mnie nie. Teraz brat chodzi z nożyczkami i obcina kupony, robi wielką politykę, a ja nie mam czym się pochwalić”. Powiedziałem, że nic straconego, bo jestem szefem MSW, kodeks karny obowiązuje, mogę to nadrobić. Spodobał mi się jako człowiek, który w trudnej sytuacji potrafi zachować się dowcipnie.
  • Odnosiłem wrażenie, że mam duży wpływ na generała. Słuchał mnie, wierzył w to, co mówiłem. Na przykład, mimo jego niechętnego stosunku do generała Kuropieski, przeforsowałem, aby ten został awansowany do stopnia generała broni. Na moją osobistą prośbę Jaruzelski zgodził się również na powrót do wojska generała Edwina Rozłubirskiego, chociaż go nie lubił.
  • Oskarżenia nie rozumiem, prawa nie naruszyłem.
    • Opis: na procesie, w którym jest oskarżony przyczynienie się do śmierci dziewięciu górników z kopalni „Wujek” w 1981.
    • Źródło: wyborcza.pl, 26 kwietnia 2011.
  • Przepraszam, że niegodziwe rzeczy robiłem… Tylko tyle da się powiedzieć. (…)
    Czynami można zaświadczyć, że przyznaje się do popełnionych błędów. Tej Polsce służyłem najlepiej, jak umiałem. Starałem się popełniać jak najmniej błędów, jak najmniej niegodziwości. (…)
    W Polsce nie wszystko było złe… (…)
    Ja się wielu rzeczy wstydzę… (…)
    Wstydzę się, że prześladowano akowców. Wstydzę się, że w 1946 r. był pogrom kielecki. Także się wstydzę 1968 roku. Wielu rzeczy.
    Ale z wielu rzeczy w tej Polsce jestem dumny. Jestem dumny, że tymi rękami odgruzowywałem Warszawę, że tymi rękami zasiedlałem ziemie zachodnie, że odbudowywałem przemysł, że rozbudowywałem tę Polskę. Dosłownie. Miałem paluchy poharatane od fizycznej pracy.
  • Stan wojenny uchronił Polskę przed rozpadem państwa, ruiną gospodarki, walkami wewnętrznymi oraz interwencją Układu Warszawskiego.
    • Opis: wypowiedź przed sądem, 27 kwietnia 2009.
    • Źródło: fragment depeszy PAP z 27 kwietnia 2009.
  • Władze celowo nie chciały nagłaśniać katastrof (…). Po co było denerwować ludzi? I tak mieli dosyć problemów. Chcieliśmy, aby mieli wrażenie, że żyją w bezpiecznym kraju. Że nic im nie grozi.

O Czesławie Kiszczaku

edytuj
  • Kilka dni przed śmiercią mąż chciał zaprosić do domu księdza, chciał przyjąć ostatnie namaszczenie. Odkładałam to, bo nie sądziłam, że śmierć będzie tak blisko… Nie zdążyłam… Od kilku dni szeptał do mnie, że umiera, i robił wtedy znak krzyża. Mąż dobrze żył z Kościołem, czytał Pismo Święte.

Zobacz też

edytuj