Kobiety, które zostały skierowane na pobyt w Szpitalu Uzdrowiskowym nr IV "Dom Zdrojowy" w Ciechocinku, na miejscu musiały zmierzyć się z pluskwami. Owady dotkliwie pogryzły kuracjuszki. Zgodnie przyznają, że zamiast wypocząć i nabrać sił, to są w jeszcze gorszym stanie - zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Teraz walczą o zwrot kosztów poniesionych w sanatorium.
Jak podaje serwis Aleksandrów Kujawski Nasze Miasto, problem z pluskwami pojawił się już pierwszej nocy w sanatorium, co kuracjuszki od razu zgłosiły pracownikom obiektu. Jednak na nic się to nie zdało. Stwierdzono bowiem, że to... komary.
Też zaczęłam w to wierzyć, ale moje współlokatorki miały te same rany. Powtarzało się to każdej nocy. Byłyśmy praktycznie od samego pobytu narażone na cierpienia psychiczne i fizyczne
- mówi rozżalona rozmówczyni serwisu. Dodała, że w końcu kobiety zostały przeniesione do innych pokoi, ale dopiero po dwóch tygodniach, przy czym sam turnus trwał trzy. Problem jednak wciąż narastał, na co zaczęło się skarżyć więcej kuracjuszy. Personel nadal miał ignorować skargi i wmawiać im, że to tylko komary.
W końcu kuracjuszki zawiadomiły o sprawie dyrektora ciechocińskiego sanatorium. Skarga zaowocowała sprzątaniem, ale okazuje się, że nie był to jedyny problem. Zdaniem pacjentki w placówce do wymiany są też toalety.
W budynku panował brud, śmierdzące kanapy w górnych korytarzach i różne insekty w łazienkach, ćmianki, larwy. Na dodatek zapchane wiecznie WC. Na naszą prośbę o wymianę WC, pani pokojowa powiedziała, że mamy spłukiwać kał miską z wodą. Jesteśmy po operacjach z zakazem schylania.
- opisała poszkodowana kobieta, która walczy o zwrot kosztów za koszmarny pobyt. Twierdzi, że musiała kupić maść na ugryzienia i wdrożyć dodatkowe leczenie. - Byłam u dermatologa, otrzymałam zaświadczenie, że zostałam pogryziona przez pluskwy [...] To nie do pomyślenia, żeby w tak rozsławianym Ciechocinku były takie warunki. To upodlenie człowieka - mówi zdenerwowana, dodając, że zgłosiła sprawę do sanepidu i lokalnego oddziału NFZ. Aktualnie czeka na wyniki kontroli obiektu. Tak samo postąpiły inne poszkodowane panie.
W sprawie wypowiedział się też prezes zarządu Uzdrowiska Ciechocinek S.A., dr Marcin Zajączkowski. Zaznacza on, że wszystkie obiekty są regularnie dezynfekowane oraz deratyzowane zgodnie z przepisami sanitarnymi.
W przypadku podejrzenia wystąpienia insektów natychmiast wdrażamy procedury, w ramach których pacjenci są przenoszeni do innych pomieszczeń, a w ich pokojach przeprowadzana jest dezynfekcja. Profilaktycznie, odbywa się ona także w pokojach, do których przeniesiono poszkodowanych pacjentów, zaraz po ich wyjeździe
- wyjaśnił i dodał, że pluskwy mogły pojawić się w obiekcie z wielu powodów i nie należą do nich złe warunki sanitarne. Zadeklarował również, że poszkodowane panie otrzymają zwrot dodatkowo poniesionych kosztów. Jeśli masz ochotę, to zagłosuj w naszej sondzie, która znajduje się poniżej.