- Jeżeli decydujemy się na obiekt, który w sezonie ma niemalże stuprocentowe obłożenie, to właściwie nie ma opcji, żeby dostać w nim tańszy pokój - od razu zwraca uwagę Kamil Maćkowski, który od wielu lat związany jest z branżą hotelarską. Ale dodaje, że jest wiele obiektów noclegowych, które dysponują dużą liczbą pokojów, w granicach 200 czy 300. W związku z tym, że jest ich wiele, hotele starają się je wyprzedawać na możliwie najlepszych warunkach. I wtedy jest szansa, aby zaoszczędzić. - Mnie udało się zejść do około 150-160 złotych za noc w weekend w dwuosobowym pokoju ze śniadaniem wliczonym w cenę, gdy zwykle kosztuje on wtedy ok. 400-500 zł - przekonuje.
Jak to zrobić? Maćkowski podkreśla, że sposób nie zawsze się sprawdza, ale on z powodzeniem stosował go kilkakrotnie. Najpierw należy przejrzeć porównywarki cen hotelowych i sprawdzić, gdzie jest najkorzystniejsza cena. - Warto zajrzeć na Kayak czy TripAdvisor. Potem wchodzimy na Booking.com, aby dokonać rezerwacji. Tam stosowana jest zasada wyrównywania cen. Jeżeli więc okaże się, że w innym serwisie rezerwacji online znaleźliśmy ten sam pokój w niższej cenie, należy wykonać kilka kroków. Po pierwsze zrobić rezerwację przez Booking. Ważne, aby była to oferta z możliwością odwołania rezerwacji do godziny 18 w dniu przyjazdu. Następnie trzeba skontaktować się z obsługą klienta Booking.com i poinformować, że znaleźliśmy ten sam pokój, w tej samej kategorii cenowej, co jest istotne, i w tej samej ofercie, ale taniej - tłumaczy Kamil Maćkowski.
Serwis w swoim regulaminie ma zapis, że należy przesłać link do drugiej oferty, która w momencie dokonywania weryfikacji musi być aktywna i dostępna online. Ponadto musi dotyczyć tego samego obiektu i opcji zakwaterowania, obejmować tę samą datę zameldowania i wymeldowania oraz muszą obowiązywać te same zasady odwołania rezerwacji. Z obsługą klienta należy skontaktować się po dokonaniu rezerwacji i nie później niż 24 godziny przed datą zameldowania. Serwis w regulaminie zapewnia, że wówczas dopasuje swoją cenę, wyrównując zaistniałą różnicę.
HRS również stosuje zasadę wyrównywania cen. Maćkowski tłumaczy, że w teorii wygląda to podobnie jak w przypadku Bookingu, ale w rzeczywistości nieco się różni. - Gdy ktoś sprzedaje pokoje na Bookingu, mają one mnóstwo nazw i sam decyduje, co chce sprzedać. W HRS zawsze sprzedaje się pokoje od standardowego w górę. Ceny z Bookingu są tymi samymi, co na HRS-ie, ale opis kategorii często może się różnić - mówi.
Na tym jednak możliwości się nie kończą. - Czekamy do dnia przyjazdu do hotelu. Pamiętamy o tym, że rezerwację możemy odwołać do godziny 18. W obiektach noclegowych, które mają kilkaset pokojów, często okazuje się, że jakaś liczba z nich została i hotel stara się je wyprzedać, więc opuszcza cenę. Zwykle takie pokoje są dostępne w opcji bezzwrotnej. Jeżeli więc widzimy, że tańsza oferta jest dostępna, rezygnujemy z naszej i wykupujemy tę bezzwrotną. W takiej sytuacji nasza karta płatnicza zostaje preautoryzowana lub od razu obciążona, w wielu serwisach płatność odbywa się też przez systemy płatności online. Nocleg mamy więc już opłacony - wyjaśnia Maćkowski.
Zdarza się, że cenę można zbić jeszcze bardziej. - Często, poza ofertami bezzwrotnymi, na kilka godzin przed zamknięciem dnia pojawiają się oferty last minute, również bezzwrotne. Zazwyczaj ceny zaczynają spadać po godzinie 12. Ale trzeba wziąć pod uwagę jeden ważny czynnik. Im więcej hotel ma pokojów, tym wyższa będzie ich cena. Więc nawet w dniu przyjazdu po 12 oferty mogą być mało atrakcyjne - zastrzega hotelarz.
Ale jeżeli widzimy, że cena last minute jest korzystniejsza, Maćkowski radzi, aby ponownie skontaktować się z Bookingiem. Serwis sprawdzi ofertę, hotel i tak wystawi nam już rachunek za zapłacony pokój (z wcześniejszej oferty bezzwrotnej), ale Booking zwróci nam różnicę na konto, co ma związek z wcześniejszą zasadą wyrównywania cen.
Warto wspomnieć, że w swoim regulaminie serwis ma zapis, w którym informuje, że zwrot różnicy nie jest możliwy w przypadku ofert promocyjnych lub specjalnych. Wyjątkami są też sytuacje, gdy: druga oferta znajduje się na stronie, która nie zawiera informacji na temat rodzaju obiektu lub opcji zakwaterowania i informacje te są dostępne dopiero po dokonaniu rezerwacji, udostępniana jest w ramach programu lojalnościowego lub jeśli bieżąca rezerwacja została dokonana w ramach oferty Booking.basic lub jeśli porównujesz z ofertą Booking.basic (jest to opcja ekonomiczna dla podróżujących, którzy szukają niedrogiego noclegu).
Brzmi jak nierealne zdarzenie z filmu? Nic podobnego. Takie sytuacje jak najbardziej są możliwe. - To fantastyczna opcja. Mnie też się to przydarzyło, gdy byłem na Fuerteventurze. Wycieczkę kupowałem w piątek, w sobotę braliśmy ślub, a w poniedziałek wylatywaliśmy na wakacje. Wspomniałem o ślubie osobie, u której kupowałem wycieczkę. Gdy przyjechaliśmy na miejsce, w cenie, którą zapłaciliśmy za standardowy pokój dwuosobowy, czekał na nas piękny, olbrzymi apartament z dużym balkonem i niesamowitym widokiem na ocean - opowiada Kamil.
W jednym z polskich hoteli też spotkała go miła niespodzianka. - W dniu ślubu zarezerwowaliśmy tam nocleg w standardowym pokoju, bo inne nie były już dostępne. Kiedy przyszliśmy się zameldować, wspomnieliśmy, że jesteśmy trochę wcześniej właśnie ze względu na nasz ślub. Recepcjonistka poprosiła nas wtedy, żebyśmy chwilę zaczekali. Zaczęliśmy się denerwować, bo mieliśmy obawy, że to nie wróży dobrze. Po chwili przyszła do nas menadżerka, przywitała, zaprowadziła do pokoju i okazało się, że zostaliśmy przeniesieni do lepszego zupełnie za darmo - wspomina.
Maćkowski zastrzega jednak, że trzeba pamiętać o tym, że zmiana pokoju na lepszy z powodu takich okoliczności jak ślub czy urodziny, nie jest obowiązkiem hotelarza. - Część hoteli robi takie ukłony w stronę gości, inne nie. Jeśli ktoś będzie miał ochotę zrobić nam przyjemność, to zrobi, ale wcale nie musi interesować go to, że akurat się zaręczyliśmy czy wzięliśmy ślub - zauważa.
W internecie można spotkać się z poradami, że jeśli chcesz dostać większy pokój, poproś o narożny.
- Moim zdaniem jest to mit. Nie każdy pokój narożny musi być większy od standardowego. Wszystko zależy od tego, jak został zaprojektowany i zbudowany budynek. Jeżeli zdarzy się, że ten narożny pokój faktycznie okaże się większy, to zarządca hotelu zrobi z niego raczej apartament i nie będzie go sprzedawał w cenie innych pokojów - uważa Maćkowski.
Co robić w sytuacji, kiedy lecimy na wycieczkę ze znajomymi, wiemy, że zapłacili tyle samo, a mimo wszystko dostali lepszy pokój? - Trzeba pamiętać, że może to wynikać z sytuacji, na które nie mamy wpływu. Hotel ma obowiązek nas zakwaterować, a zarządzanie pensjonatem, w którym jest nawet 10 pokojów, już jest trudne. Więc co dopiero ogromnym obiektem, w którym jest ich kilkaset. Wówczas nieporozumienia i pomyłki się zdarzają. Gdy zatem okaże się, że mamy pokój, który ma 21 metrów kwadratowych, a naszych znajomych ma 37, nie ma co się denerwować. Lepiej cieszyć się ich szczęściem - radzi z uśmiechem Maćkowski.
Co innego, gdy standard hotelu, w którym mamy zamieszkać, znacząco różni się od tego, jaki był zapowiadany. - Kontaktujemy się wtedy z rezydentem oraz recepcją i dążymy do tego, aby odpowiedni pokój został nam zapewniony. Jeżeli się to nie uda, trzeba zrobić dokumentację zdjęciową i złożyć skargę - mówi Kamil.
Kamil Maćkowski - w Wydawnictwie Murator pracował jako starszy specjalista ds. hoteli. Zajmował się wsparciem sprzedaży, wdrożeniami do systemów rezerwacji online oraz współpracą na targach turystycznych. Był general managerem Lofthotelu Sen Pszczoły oraz Lofthotelu Przychodnia w Warszawie. Obecnie jest dyrektorem generalnym w agencji Wytwórnia Treści (www.wytworniatresci.pl).
To też może cię zainteresować: Dzwonisz, podajesz cenę i... masz tańszy nocleg. "Ludzie są zdziwieni, że tak można"