[go: up one dir, main page]

Zużyte prezerwatywy, pluskwy i 55-godzinne opóźnienie samolotu. "Nigdy nie widziałam czegoś takiego"

Wielu turystów woli podróżować z biurami podróży - w końcu nie musimy wówczas martwić się o wyżywienie, noclegi czy transport. Jednak również ta opcja nie gwarantuje nam uniknięcia wakacyjnego koszmaru. Przekonali się o tym klienci TUI, którym powrót do domu samolotem zajął... aż trzy dni.

Jak donosi internetowe wydanie "Liverpool Echo", Emma i Justin Bramwell z Wielkiej Brytanii postanowili wybrać się z dwoma córkami na upragniony urlop w Meksyku. Przylecieli na miejsce 8 maja 2023 roku, gdzie wraz z biurem TUI spędzili relaksujący rodzinny tydzień. Jednak ich humor szybko został popsuty, kiedy przyszedł czas powrotu. 

Zobacz wideo Co wolno robić, a czego należy unikać odpoczywając w Tajlandii, Dominikanie lub Meksyku?

Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Koszmar brytyjskich turystów

W poniedziałek, 15 maja prawie 350 klientów TUI udało się na lotnisko, z którego mieli odlecieć do domu. Ich lot był zaplanowany na 18:00, jednak przez kilka godzin nie otwierano bramek, ani nie podawano pasażerom szczegółowych informacji. W końcu dowiedzieli się, że samolot miał usterkę, a oni będą musieli spędzić noc w hotelu. Jak przyznali, warunki były "obrzydliwe". Jak relacjonowali Brytyjczycy:

Były tam zużyte prezerwatywy, pluskwy i krew na pościeli. Zanim dotarliśmy do hotelu, była 1 w nocy, a dzieci nie jadły od wielu godzin. Nie mieliśmy też żadnych pieniędzy, bo spodziewaliśmy się wrócić do domu bez problemów.

Nie mogli wrócić do domu

Kiedy kolejnego dnia udali się na lotnisko, spotkali się z identyczną sytuacją. Jak donosi, "The Mirror", ludzie byli zestresowani, wpadali w histerię i krzyczeli na personel. Za wszelką cenę nie chcieli opuszczać hali odlotów. 

Podróżowałam po całym świecie i nigdy nie widziałam czegoś takiego

- mówiła "The Mirror", Emma, która również korzystała z usług TUI. 

W końcu po interwencji służb ponownie zabrano ich do innego hotelu, który tym razem miał być all inclusive. Jednak Emma i jej mąż Justin wyznali, że otrzymali zaledwie... 20 dolarów i byli zmuszeni do wybierania między przyborami toaletowymi a jedzeniem.

Ostatecznie samolot odleciał kolejnego dnia, lądując w Manchestrze łącznie z 55-godzinnym opóźnieniem. TUI zaoferowało turystom rekompensatę w wysokości 600 euro za opóźniony lot i 200 funtów w bonach biura. Zdaniem wielu klientów to zdecydowanie za mało, a niektórzy planują ubiegać się o zwrot pieniędzy. 

Więcej o: