Irlandzkie linie lotnicze zadecydowały o zredukowaniu połączeń do stolicy Węgier, Budapesztu. Wśród usuniętych lotów znajdują się także połączenia z Polski, a dokładniej - z Krakowa. Oprócz tego przewoźnik ściągnął rejsy z Kolonii, Kowna, Bordeaux, Lappenranty, Bournemouth, Turynu i Rygi. O sprawie poinformował portal Okosutas.hu.
Szukasz podobnych treści? Sprawdź Gazeta.pl
Choć Irlandczycy nie ogłosili oficjalnego uzasadnienia dla swojej decyzji, portal fly4free.pl podaje, że "węgierskie media są zgodne", a cała sytuacja to "efekt awantury wokół wprowadzonego od 1 lipca na Węgrzech podatku od nadmiarowych zysków, którymi objęto także branżą lotniczą".
Podatek, o którym mowa, to danina w wysokości 10 lub 25 euro, którą przewoźnicy są zobowiązani zapłacić za każdego z pasażerów opuszczających teren Węgier. Niższa kwota obejmuje turystów wybierających lot w obrębie Europy, wyższa tych, którzy decydują się na rejs poza granice naszego kontynentu.
Przewoźnik z Irlandii nie był zachwycony pomysłem węgierskich władz i aby wyrównać poniesione koszty, kwotą podatku postanowił obciążyć swoich pasażerów. Także tych, którzy swoje bilety wykupili wcześniej. W odpowiedzi sprawę skierowano do węgierskiego urzędu ochrony konsumentów, który w tym tygodniu rozpatrzył tę kwestię. Na Ryanaira nałożono karę w wysokości 3,6 mln złotych za "wprowadzanie niedozwolonych klauzul i wprowadzanie swoich klientów w błąd" - podaje fly4free.
Co ciekawe, linie lotnicze nie zgadzają się z tą decyzją. Planują odwołanie od wyroku. Zapowiadają także, że nie zamierzają płacić nałożonej grzywny.
Turyści, którzy zamierzali wybrać się do stolicy Węgier na pokładzie irlandzkiego przewoźnika, muszą poszukać alternatywy. Nie będzie to proste, do tej pory Ryanair realizował bowiem loty z Krakowa do Budapesztu cztery razy w tygodniu: we wtorki, czwartki, piątki i soboty.
Po kontrowersyjnej decyzji przewoźnika system rezerwacyjny pokazuje, że ostatni lot w tym kierunku odbędzie się w sobotę, 29 października.