Polska mocno stoi węglem i przez wiele lat jeszcze nic się w tej materii nie zmieni. Rząd bowiem ogłosił, że odejście od tego źródła energii zaplanowane jest dopiero na 2049 rok. Elektrownie wiatrowe trzymają się w naszym kraju jednak całkiem dobrze, a przy odpowiednich warunkach dobijają do europejskiej czołówki.
Wietrzny początek tygodnia istotnie wpłynął na ilość produkowanej w Polsce energii wiatrowej. Jak podaje "Rzeczpospolita" za Polskimi Sieciami Elektroenergetycznymi, w poniedziałek 7 grudnia w godzinach nocnych odnotowano tzw. chwilowy rekord produkcji ze źródeł wiatrowych, który wyniósł 5,7 GW. Dzień wcześniej udało się z kolei wykręcić rekordową średnią produkcję godzinną. O 18:00 w niedzielę 6 grudnia średnia produkcja energii elektrycznej z wiatraków sięgnęła 5,68 GWh.
Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej podaje, że w poniedziałek elektrownie wiatrowe wytworzyły 113,4 GWh energii elektrycznej. To aż 22 proc. dziennej produkcji netto w kraju, co daje wiatrakom drugie miejsce pod tym względem. Więcej wytworzyły tylko elektrownie węgla kamiennego (44 proc.), na trzecim miejscu było brunatne paliwo (18 proc.).
Wykręcony 7 grudnia rekord dał Polsce trzecie miejsce w Europie pod względem wielkości produkcji energii z wiatru, zaraz za Hiszpanią i Niemcami. Nasze wiatraki osiągały też jedne z najwyższych na naszym kontynencie współczynniki produkcji tj. ok. 81 proc. wobec średniej unijnej na poziomie 36 proc. w segmencie energetyki wiatrowej na lądzie
- zauważa cytowany przez "Rz", Janusz Gajowiecki, prezes PSEW. Dodaje jednak, że Polska dużo gorzej wypada pod względem udziału wiatru w miksie energetycznym kraju i zajmuje dopiero ósme miejsce na Starym Kontynencie. W czołówce znajdują się Duńczycy, Portugalczycy i Hiszpanie.