"Der Tagesspiegel" pisze, że chociaż kontrole na wewnętrznych granicach krajów Schengen powinny być wyjątkiem, to niemiecka policja prowadzi punktowe kontrole na granicach z Polską, Czechami i Szwajcarią od października 2023 r. Kontrole na granicy z Austrią mają miejsce od lat, a od połowy września br. kontrolowane są także granice z zachodnimi i północnymi sąsiadami Niemiec.
Gazeta przypomina, że według podanych przez policję danych, w okresie od 16 września do 31 października na wszystkich niemieckich granicach lądowych odnotowano 7617 nielegalnych przekroczeń granicy. Zawrócono z granicy 4659 osób, a 402 osoby odesłano z powrotem. Przy okazji zatrzymano 162 przemytników ludzi. Liczba nielegalnych przekroczeń granicy spadła w pierwszych trzech tygodniach kontroli na wszystkich granicach o 13 proc. w porównaniu do trzech tygodni przed wprowadzeniem restrykcji.
Na granicy niemiecko-polskiej zarejestrowano 631 prób nielegalnego przekroczenia granicy. "Liczby pokazują, że pomimo spadającej tendencji, presja z tej strony jest ciągle duża" – powiedział "Tagesspieglowi" wiceszef klubu parlamentarnego SPD Dirk Wiese.
"Rosja i Białoruś nadal przemycają celowo migrantów do Polski, aby zdestabilizować Europę" – dodał poseł partii rządzącej. Jego zdaniem Niemcy i UE powinni udzielić Polsce pomocy w zabezpieczeniu granicy.
"Tagesspiegel" przytacza też opinię eksperta do spraw bezpieczeństwa partii Zieloni Jana Denisa Wulffa, który uważa, że kontrole graniczne nie powstrzymają zorganizowanej przestępczości. "Bandy przemytników wiedzą, jak omijać kontrole" – powiedział Wulff. Dlatego państwo powinno kontynuować działania operacyjne także poza strefą graniczną, te prowadzone przez funkcjonariuszy w cywilu.
Korespondent "Frankfurter Allgemeine Zeitung" Stefan Locke powraca w korespondencji znad granicy polsko-białoruskiej do niedawnej wizyty szefowej niemieckiego MSW Nancy Faeser.Faeser nie robiła polskiej stronie żadnych nadziei na szybkie zniesienie kontroli – pisze Locke. Kontrole będą utrzymane do czasu, aż liczba nielegalnych migrantów spadnie – powiedziała szefowa resortu spraw wewnętrznych. Niemiecka minister opowiedziała się za zwiększeniem obecności na granicy polsko-białoruskiej Frontexu, w którym uczestniczą także niemieccy policjanci.
Sytuacją na granicy polsko-białoruskiej zajęła się też niemiecka rozgłośnia publiczna Deutschlandfunk. "Sytuacja jest napięta. Z Białorusi do Polski przerzucani są uchodźcy, co prowadzi do zaostrzenia debaty o migracji, ale i do problemów związanych z przyrodą" – pisze Peter Sawicki. W korespondencji z Hajnówki, niemiecki dziennikarz przytacza opinię wójta gminy Lucyny Smoktunowicz, która tłumaczy, że jej region był od wieków kształtowany przez migrację, jednak nie był przygotowany na falę uchodźców na taką skalę, jak od lata 2021 r. "Suwerenność państwa jest święta" – mówi Smoktunowicz opowiadając się za strategią migracyjną rządu Donalda Tuska.
Wicedyrektor szpitala w Hajnówce Tomasz Musiuk powiedział, że czuje się, jakby pracował w rejonie walk. Do szpitala zgłaszają się migranci z ciężkimi obrażeniami, ale i poszkodowani żołnierze patrolujący granicę. Michał Żmihorski z Instytutu Biologii Ssaków PAN powiedział reporterowi "Deutschlandfunk", że umocnienia graniczne ograniczają strefę życia zwierząt. "Martwimy się przede wszystkim o rysia. Po polskiej stronie jest ich 10 sztuk. Na dłuższą metę mogą nie przeżyć" – ocenił.
Artykuł pochodzi z serwisu Deutsche Welle