[go: up one dir, main page]

Liban. Dramatycznie słaby kraj, dramatycznie słaby rząd, dramatycznie słaba armia

Rząd Libanu nie ma praktycznie żadnego wpływu na konflikt, który obecnie toczy się na jego terytorium. O chronicznej słabości państwa świadczy również rola armii.

"Izrael prowadzi brudną wojnę przeciwko Libanowi" - oświadczył jego premier Nadschib Mikati podczas nadzwyczajnej sesji Rady Bezpieczeństwa ONZ w połowie tego tygodnia w Nowym Jorku. Izrael ponosi odpowiedzialność za bezprecedensową eskalację w Libanie i zabicie setki cywilów w ciągu kilku dni, "w tym młodzieży, kobiet i dzieci" - powiedział Mikati.

Zobacz wideo Bombardowania w stolicy Libanu. Konflikt Izraela z Hezbollahem eskaluje

Długa historia. "To nadal osłabia państwo"

Dlatego liczy on na wspólne oświadczenie Francji i USA, które cieszy się międzynarodowym poparciem i "pozwoli zakończyć wojnę". Jednak Izrael odrzuca ten plan. Przemówienie premiera Libanu pokazuje, że jego rząd jest w dużej mierze bezsilny w obliczu konfliktu między Izraelem a Hezbollahem. Nie ma znaczącego wpływu na działania obu stron konfliktu. Po raz kolejny w szczególnie dramatyczny sposób została zademonstrowana chroniczna słabość libańskiego rządu i państwa.

Ta słabość ma jednak długą historię. - Liban został założony na początku XX wieku jako państwo chrześcijańskich maronitów w sojuszu z francuskim mocarstwem opiekuńczym - mówi Markus Schneider, szef regionalnego projektu Fundacji Friedricha-Eberta na rzecz pokoju i bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie w Bejrucie.

- Wadą wrodzoną tej państwowości było to, że od samego początku obejmowała duże obszary zamieszkane przez ludność niemaronicką. Konfesjonalizm był ostatecznie kompromisem mającym na celu integrację innych części populacji. Uniemożliwił jednak rozwój silnego państwa narodowego - wyjaśnia ekspert.

Tę strukturę wyznaniową wzmocniła wojna domowa w Libanie, która wybuchła w 1975 roku, podczas której naprzeciw siebie stanęły głównie trzy największe wyznania w kraju - szyici, sunnici i maronici. Po zakończeniu wojny w 1990 roku postawiono na zrównoważony system wyznaniowy, który miał na celu wyrównanie interesów poszczególnych grup ludności.

- Ten system doprowadził jednak do tego, że te grupy raz po raz próbują forsować swoje własne interesy kosztem innych grup - mówi Marcus Schneider. - To nadal osłabia państwo. Na przykład od 2022 roku kraj nie może dojść do porozumienia w sprawie wyboru prezydenta - dodaje. Z rozdarciem wiąże się również szerząca się korupcja. - Gdy nie istnieje silne państwo, które przeciwstawia się siłom odśrodkowym w kraju i własnym instytucjom, łatwo powstaje system oligarchiczny, w którym każdy działa na własną korzyść - wyjaśnia Markus Schneider.

Bezwzględny Hezbollah

Ponadto kraj cierpi z powodu szyickiej organizacji Hezbollah, uznawanej przez USA, Niemcy i kilka sunnickich państw arabskich za terrorystyczną. 

Ugrupowanie powstało w 1982 roku podczas libańskiej wojny domowej i od samego początku była intensywnie wspierane przez Iran, zwłaszcza pod względem militarnym. Wilson Center z siedzibą w Waszyngtonie określiło w 2022 roku zbrojne skrzydło Hezbollahu jako "najpotężniejszego nieregularnego gracza militarnego na Bliskim Wschodzie, a prawdopodobnie także na całym świecie". To Hezbollah bez konsultacji z pozostałą częścią ludności Libanu również ostrzeliwał Izrael po rozpoczęciu wojny w Gazie jesienią ubiegłego roku.

- Hezbollah w zasadzie wziął libańską politykę jako zakładnika - mówi ekspertka ds. Bliskiego Wschodu Kelly Petillo z Europejskiej Rady Stosunków Zagranicznych nakreślając zasadnicze podejście szyickiej milicji.

Słabość armii

Słabość państwa objawia się także w bierności libańskiej armii (Libańskie Siły Zbrojne / LAF), która szczególnie w południowym Libanie ma spory dylemat. Na podstawie rezolucji 1701 Rady Bezpieczeństwa ONZ współpracuje tam z misją pokojową ONZ (United Nations Interim Force in Lebanon, UNFIL).

Obie siły militarne liczą po 15 000 żołnierzy. Ich obecność wiąże się z wojną libańską z 2006 roku. Izrael wówczas stacjonował w południowym Libanie. Gdy pewnego dnia te siły się wycofają, obie formacje mają wspólnie zapewnić, że pozycje te nie zostaną zajęte przez żadne uzbrojone libańskie milicje. W tej strefie powinny być obecne tylko te siły, które zostały do tego upoważnione przez władze libańskie. Tymczasem Hezbollah jak dotąd ignoruje to porozumienie i nadal jest obecny w tym regionie.

Stosunkowo bezsilna. Widmo wojny domowej

Pod względem militarnym libańska armia jest stosunkowo bezsilna. W rankingu Global Firepower Index, który porównuje możliwości armii narodowych na całym świecie, armia Libanu zajmuje 118. miejsce na 145 państw. Nie byłaby w stanie stawić poważnego oporu armii izraelskiej, która zajmuje 17. miejsce w rankingu, ani nie byłaby w stanie powstrzymać militarnie Hezbollahu. - To prawdopodobnie wciągnęłoby Liban w wojnę domową - uważa Marcus Schneider z Fundacji Friedricha Boscha.

 

- Największym problemem libańskiej armii jest i pozostaje problem polityczny. Ponieważ nie znajduje się pod kontrolą jednej grupy wyznaniowej, armia zasadniczo uważana jest za jedną z nielicznych instytucji ponadwyznaniowych w kraju - wyjaśnia ekspert, dodając: "armia jednak została osłabiona także przez kryzys państwowy i gospodarczy". Dlatego jest ona wspierana finansowo, na przykład w zakresie wynagrodzeń. Kryje się za tym obawa, że wraz z upadkiem armii może upaść także państwo libańskie. Ale oczywiście armia nie może rozwiązać problemów politycznych państwa.

Artykuł pochodzi z serwisu Deutsche Welle.

Więcej o: