GetBack, firma windykacyjna o której głośno było w ostatnim czasie głównie przez duże straty finansowe, uzyskała w 2015 roku dostęp do bazy PESEL. Z tej samej bazy korzystają służby takie, jak policja, ABW, CBA i komornicy. Ale nie wszyscy - wyłącznie ci, którzy spełnią restrykcyjne warunki narzucane przez ministerstwo cyfryzacji.
Przyznanie prywatnej spółce dostępu do bazy zawierające dane osobowe Polaków można uznać za ewenement. "Rzeczpospolita" wskazuje, że konkurencyjny Kruk, specjalizujący się w windykacji, zgody na dostęp nie uzyskał, chociaż działa na rynku od 20 lat. Pomiędzy rokiem a 2015 wydano tylko osiem decyzji tego typu. Ministerstwo Cyfryzacji nie precyzuje kto był ich beneficjentem. Wiadomo, że w momencie wydawania decyzji szefową MSW w rządzie Ewy Kopacz była Teresa Piotrowska (PO).
Dziś okazuje się, że przyznanie GetBackowi dostępu do bazy może mieć związek z incydentem, który miał miejsce w sierpniu 2016 roku. Wtedy to służby Ministerstwa Cyfryzacji odkryły dziwny wyciek danych z bazy PESEL. Początkowo nie było jasne czy chodzi o atak cyberprzestępców, czy działania upoważnionych jednostek.
Po krótkim czasie okazało się, że włamania do bazy, nie było. Nienaturalnie duży ruch generowały firmy windykacyjne i kancelarie komornicze. A w szczególności jedna, która wysłała do systemu blisko dwa miliony zapytań i pobrała dane 800 tys. osób.
W toku czynności ABW ustaliła, że kancelaria komornicza wykorzystała udzielonej jej zgody na dostęp do bazy PESEL, by pobierać dane w sposób nieuprawniony. Informacje można bowiem pobierać tylko w przypadku realnie toczonych postępowań. Sprawcom postawiono zarzuty wykorzystania danych w sposób niezgodny z ich przeznaczeniem oraz ich nieprawnego udostępnienia.
Dziś istnieje podejrzenie, że część danych pobranych przez kancelarię komorniczą mogła trafić do GetBack. Wśród zatrzymanych miał znaleźć się asesor kancelarii komorniczej będący jednocześnie dyrektorem w spółce windykacyjnej.
O GetBack zrobiło się głośno z powodu gigantycznej straty, którą odnotowała spółka - wynosiła 1,2 mld zł. Suma wszystkich wierzytelności sięga 2,8 mld zł. W przypadku bankructwa spółki poszkodowanych może być wielu giełdowych inwestorów.
Czytaj też: Jak upadał GetBack. Historia bez happy endu
Problemy spółki zaczęły się w marcu, kiedy ogłoszono, że potrzebuje ona kilkuset milionów kapitału. Jednocześnie pojawił się pomysł emisji nowych akcji, aby dokapitalizować spółkę. Wtedy kurs akcji na giełdzie zaczął gwałtownie spadać.
GetBack zarabiał kupując długi za ułamek ich wartości. Banki, operatorzy telefonii i inne instytucje pozbywają się w ten sposób kłopotu. Firma windykacyjna liczy, że pieniądze uda się uzyskać na drodze windykacji. O tym jak duży jest rynek wierzytelności w Polsce świadczy fakt, że klienci telekomów mają do spłacenia 750 mln zł długów.
***