Total poinformował, że będzie musiał zrezygnować ze swojego irańskiego projektu do 4 listopada – jeśli nie dostanie od USA gwarancji, która chroniłaby firmę przed sankcjami, przy wsparciu ze strony Francji i UE. To reakcja na decyzję o wyjściu Stanów Zjednoczonych z porozumienia nuklearnego z Iranem oraz zapowiedź nałożenia sankcji przez Biały Dom, które mogą także dotyczy firm z Europy.
Francuska firma petrochemiczna boi się teraz sankcji wtórnych, które sygnalizowali już przedstawiciele administracji Donalda Trumpa. Total tak wyjaśnia swoje obawy:
"Total zawsze stawiał jasną sprawę, że nie może sobie pozwolić na narażenie się na jakiekolwiek sankcje wtórne, które mogłyby dotyczyć utraty finansowania w dolarach przez amerykańskie banki dla międzynarodowych operacji (banki z USA są zaangażowane w ponad 90 proc. operacji finansowych Total), utraty amerykańskich udziałowców (udziałowcy z USA stanowią ponad 30 proc. akcjonariatu Total) lub niezdolność do kontynuowania działalności w USA (aktywa amerykańskie to ponad 10 mld dolarów zaangażowanego kapitału)" - pisze w komunikacie.
Total jako pierwsza zachodnia firma energetyczna podpisał w ubiegłym roku kontrakt na inwestycję i eksploatację wielkiego pola gazowego South Pars. Łączna wartość tej inwestycji to według ponad 4 mld euro. Total jak do tej pory mniej 40 mln euro. Total dzieli się tym projektem z chińskim CNPC. Chińczycy już sygnalizowali, że w razie rezygnacji Francuzów, przejmą ich udziały.
Kontakty z Iranem ma też polski PKN Orlen, który od niedawna sprowadza stamtąd ropę naftową. Orlenowi zależy na zmniejszeniu zależności od Rosji, stąd zainteresowanie kierunkiem bliskowschodnim. Jak dotąd ropę z Iranu kupował w ramach jednorazowych kontraktów, ale miał też rozmawiać o umowie długoterminowej. Zapytaliśmy spółkę, czy nie obawia się wpływu zapowiadanych amerykańskich sankcji.
"PKN ORLEN zwyczajowo nie komentuje decyzji politycznych. Natomiast PKN ORLEN konsekwentnie prowadzi politykę dywersyfikacji, która dla obecnego Zarządu jest priorytetem. Na przestrzeni lat udało się nam zapewnić na tyle elastyczne warunki dostaw, że Koncern może na bieżąco reagować na zmiany zachodzące w otoczeniu, zarówno ekonomiczne, jak i geopolityczne. Najlepszym dowodem jest ubiegłotygodniowe, biznesowe spotkanie z przedstawicielami Saudi Aramco" - odpowiedziało nam biuro prasowe Orlenu.
Wygląda na to, że polska spółka może szykować się do zastąpienia dostaw z Iranu poprzez poszerzenie współpracy z Arabią Saudyjską - komunikat w tej sprawie opublikowała 11 marca, a więc trzy dni po ogłoszeniu decyzji USA.
Czytaj też: Polska coraz mniej zależna od rosyjskiej ropy. Ma to jednak jeden minus
Nie tylko firmy paliwowe boją się sankcji Donalda Trumpa. Największy na świecie przewoźnik kontenerowy, duński Maersk, poinformował, że także planuje wycofać się z Iranu.
- Z powodu sankcji, które mają nałożyć Amerykanie, nie możesz prowadzić biznesu w Iranie, jeśli prowadzić działalność w USA, a my to robimy, i to na dużą skalę - powiedział Agencji Reutera przedstawiciel firmy.
Niemiecki ubezpieczyciel Allianz także ma szykować się do zrezygnowania z biznesu w Iranie. Wielomiliardowe kontrakty prawdopodobnie stracą także firmy z branży lotniczej - Boeing i europejski Airbus, który miał dostarczyć irańskiemu przewoźnikowi 100 samolotów.
Pozostali sygnatariusze porozumienia nuklearnego z Iranem - Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Rosja i Chiny, a także UE - nie zamierzają z niego jak na razie rezygnować. Liderzy państw unijnych rozmawiają na ten temat na szczycie w Sofii. W środę, przed rozpoczęciem spotkania, szef Rady Europejskiej Donald Tusk w ostrych słowach skrytykował działania Donalda Trumpa.
- Patrząc na ostatnie decyzje prezydenta Trumpa, ktoś mógłby pomyśleć - mając takich przyjaciół, niepotrzebni są wrogowie. Pozbyliśmy się złudzeń. Zdaliśmy sobie sprawę, że jeśli potrzebna jest pomocna dłoń, to można ją znaleźć na końcu własnego ramienia - mówił Donald Tusk.
W czwartek prezydent Francji Emmanuel Macron powiedział, że UE musi bronić europejskich firm, ale nie podjęła jeszcze żadnych konkretnych kroków. Ma na to niecałe trzy miesiące - wtedy w życie mają wejść pierwsze sankcje USA.