Blisko trzy lata temu padła słynna już obietnica Mateusza Morawieckiego, który zapowiedział milion aut elektrycznych na drogach do 2025 roku Ta obietnica może jednak nigdy się nie ziścić. Podobnie jak ambitny plan wyprodukowania polskiego elektryka, który mógłby konkurować z zachodnimi markami.
Atmoterm SA, firma specjalizująca się w dziedzinie inżynierii środowiskowej, przygotowała na zlecenie resortu przedsiębiorczości raport, który podsumowuje dotychczasowe dokonania rządu na polu elektromobilności. Perspektywy nie wyglądają obiecująco. Realnie możemy mówić o 300 tys. elektrycznych aut do 2025 roku, a o pozycji europejskiego lidera w tej dziedzinie pozostaje nam jedynie pomarzyć.
Dokument zwraca uwagę na liczne przeszkody finansowe, prawne i technologiczne, które powodują, że polityczna obietnica Mateusza Morawieckiego wydaje się oderwana od realiów rynkowych.
Auta elektryczne wciąż są dla polskiego klienta zbyt drogie. Nie zmieniają tego ani promocje producentów, ani rządowe ulgi podatkowe. Co więcej, infrastruktura punktów ładowania nadal jest zbyt skromna, a jej rozwinięcie wymaga czasochłonnych zgód środowiskowych. Bez rozwiniętej sieci punktów ładowania auta elektryczne mają ograniczony głównie do terenów miejskich zasięg, a to znacznie zawęża ich mobilność.
Wśród barier dla polskiej elektromobilności autorzy raportu wymieniają ponadto brak możliwości ładowania auta w pracy oraz generalnie małą wiedzę na temat tych pojazdów wśród potencjalnych użytkowników.
W Polsce na koniec 2017 r. znajdowały się 552 punkty ładowania, z czego 142 to tzw. szybkie ładowarki. Przeliczenie tej liczby na długość dróg w Polsce daje wskaźnik 0,13 stacji na każde 100 km dróg. Dla porównania - kraje z pierwszej dziesiątki rankingu osiągają współczynnik w przedziale 23,25 - 2,98. Na czołowych miejscach plasują się: Holandia, Luksemburg i Norwegia - wszystkie z wynikami dwucyfrowymi
- czytamy w raporcie.
Najbardziej optymistycznym scenariuszem dla polskiej elektromobilności jest nie milion, ale 300 tys. elektrycznych samochodów do 2025 r. Przy obecnym wskaźniku rozwoju przemysłu i infrastruktury dla elektryków milion tych pojazdów na polskich drogach może być trudny do osiągnięcia nawet przed 2040 r.
Według raportu przygotowanego przez Atmoterm SA i Forum Elektromobilności na polskie auto elektryczne "szanse są raczej niewielkie". Autorzy krytycznie odnoszą się do potencjału rozwojowego takiego projektu.
Analiza potencjału innowacyjnego i produkcyjnego wykazała, że ogólny udział polskich podmiotów w pracach projektowych, badawczych, rozwojowych i produkcyjnych związanych z obszarem elektromobilności nie jest na dzień dzisiejszy znaczący, co potwierdza także opinia PIMOT. (…) Szanse wdrożenia do produkcji polskiego samochodu elektrycznego są raczej niewielkie
- czytamy w raporcie.
W tym względzie, obok wspominanych wcześniej barier prawnych i technologicznych oraz nadal małego zainteresowania autami elektrycznymi w Polsce, autorzy raportu wskazują także na rozwój car-sharingu (oferującego hybrydy i elektryki) czy "brak możliwości określenia wartości pojazdu elektrycznego na rynku wtórnym w przyszłości", co może zniechęcać zarówno potencjalnych nabywców, jak i sprzedawców.
Wśród niewielu pozytywnych wniosków autorzy raportu wymieniają polskie autobusy elektryczne jako szansę dla rozwoju elektromobilności w naszym kraju i w kontekście międzynarodowym.
Istotny potencjał stanowią polskie spółki dostarczające autobusy elektryczne, takie jak Solaris Bus&Coach czy Ursus Bus, które posiadają solidne zaplecze techniczne i merytoryczne, a także wykwalifikowaną kadrę inżynierów. Sukcesy sprzedażowe w Europie potwierdzają dobrą jakość oferowanych przez nie produktów
- sugerują Atmoterm SA i Forum Elektromobilności.
W zeszłym roku udział w rynku europejskim polskich firm produkujących autobusy oszacowano na 36 proc. By w pełni wykorzystać ten potencjał, należałoby, jak wskazują autorzy raportu, ograniczyć zakupy komponentów od zagranicznych, a w szczególności azjatyckich producentów i zwiększyć inwestycje w rozwój tej branży poprzez zapewnienie dofinansowania i dotacji.
Jak donosi "Financial Times", chińska firma motoryzacyjna Aiways robi przymiarkę do europejskiego rynku aut elektrycznych. Jej pojazd U5 ma być relatywnie tani. Zgodnie z zapowiedziami ma kosztować 150 tys. zł, czyli o prawie 100 tys. zł mniej niż najtańszy wariant Tesli.
Aiways prowadzi rozmowy, by U5 mógł pojawić się możliwie szybko w pierwszej kolejności w Niemczech, a następnie w Holandii, Szwajcarii, Norwegii i Francji.