Szkocki namiot nie osiągnął jednak umownej granicy 100 kilometrów nad ziemią, co pozwoliłoby nazwać go prawdziwie kosmicznym. Zatrzymał się na około 31 kilometrze. Ale to też wysoko. Zwłaszcza jak na namiot podwieszony pod balon z helem.
Do konstrukcji szkoccy badacze przymocowali nadajnik GPS i zestaw kamer. Dzięki nim możemy zobaczyć jak ze zmianą wysokości radziła sobie załoga. Pomiar z GPSu pozwolił natomiast odnaleźć szczątki kosmicznego kempingu, kiedy obozowicze dotarli do Ziemi.
Szczęśliwie dla całego projektu, pierwsi prawdziwi kosmiczni turyści wyszli cało z przedsięwzięcia. Swojej przygody z pewnością nie zapomną nigdy.