[go: up one dir, main page]

Handel emisjami CO2: Polska spóźnia się na zysk

Polski system handlu pozwoleniami na emisję CO2 nadal nie działa. Po przegranym sporze z Komisją Europejską, rząd powiększa opóźnienia. Brakuje rozporządzeń, kluczowa instytucja nie została powołana, a przetarg na specjalistyczny program komputerowy dopiero przed nami

Zgodnie z obowiązującym od stycznia prawem każda firma w UE z pięciu branż - energetyki, hutnictwa, przemysłu cementowego, chemicznego i szklanego - powinna dostać roczny limit emisji CO2. Zakłady, które będą miały nadwyżkę uprawnień, mogą je sprzedać na wolnym rynku. A jeśli uprawnień im zabraknie - dokupić.

System ma pomóc Unii Europejskiej w zrealizowaniu postanowienia protokołu z Kioto o redukcji emisji zanieczyszczeń do atmosfery.

Jednak w Polsce wdrożenie systemu handlu to droga przez mękę. Opóźnienia pojawiły się już na wstępie. Dość powiedzieć, że unijna dyrektywa - o której było wiadomo już od dwóch lat - nakazywała rozdzielić uprawnienia do emisji między firmy do końca lutego 2005 r.

Tymczasem Polska terminów nie dotrzymała, m.in. dlatego, że przez wiele miesięcy rząd spierał się z Brukselą o liczbę zezwoleń na emisję CO2 dla naszych firm. Komisja Europejska stwierdziła, że nasze plany były zbyt hojne (prawie 860 mln ton w latach 2005-07) - i obcięła ostatecznie limity do 717 mln ton CO2.

Od tego czasu bynajmniej spóźnienia nie odrabiamy. Mamy zaległości w trzech kluczowych kwestiach.

Planu nie ma...

Trwają przepychanki między branżami i przedsiębiorstwami, jak im te 717 mln ton CO2 rozdzielić. - Toczy się walka o takie przydziały uprawnień, które umożliwią funkcjonowanie firmom bez konieczności ich dokupowania - mówi Wojciech Najda z redakcji "Point Carbon Poland", specjalistycznego portalu poświęconego handlowi emisjami.

A bić się jest o co. Nieoficjalnie wiadomo, że np. Elektrownia Kozienice stara się o dodatkowe zezwolenia opiewające na 2 mln ton CO2 warte ponad 40 mln euro.

Minister środowiska usiłuje pogodzić wszystkie sektory. - Bo, na przykład, jeśli zabierzemy energetyce, to jak później wytłumaczymy podwyżki cen energii? - tłumaczy "Gazecie" Wojciech Jaworski, dyrektor departamentu instrumentów ochrony środowiska w Ministerstwie Środowiska.

Niezależni eksperci uważają jednak, że resort powinien arbitralnie rozdzielić uprawnienia. - To rząd jest odpowiedzialny za przyjęcie Krajowego Planu Rozdziału Uprawnień - uważa Maciej Wiśniewski z firmy doradczej Consus.

- Jak bym podjął decyzję na podstawie swoich przekonań, to stworzyłbym podstawę do jej zaskarżenia - broni się minister środowiska Tomasz Podgajniak.

...rozporządzeń też

Spóźniają się też kluczowe rozporządzenia (np. o powołaniu Krajowego Administratora Systemu Handlu Uprawnieniami do Emisji), a bez nich handel emisjami byłby nielegalny. Sęk w tym, że mogły one powstać jeszcze przed ukończeniem Krajowego Plan Rozdziału Uprawnień (KPRU).

Minister Podgajniak przyznaje, że dopiero we wtorek skierował projekty rozporządzeń do uzgodnień międzyresortowych. A te mogą trwać tygodniami.

- Wszystko rozbija się o brak kadr - tłumaczy Jaworski. - Rozporządzeń jest kilkanaście, a urzędników do ich napisania - czterech.

No i jeszcze system

Braki kadrowe nie tłumaczą spóźnienia w trzeciej istotnej kwestii - rząd wciąż nie kupił systemu informatycznego, który miał gromadzić dane o liczbie pozwoleń i handlu nimi.

Resort zdecydował - i słusznie - że nie będzie takiej bazy danych tworzył sam, ale kupi gotowy program we Francji, Wielkiej Brytanii lub w Austrii. Jednak aby to zrobić, musi zorganizować przetarg, a to oznacza kolejne miesiące oczekiwania.

Resort środowiska zapewnia, że jeszcze w tym roku kupi system poza przetargiem, w trybie "zaproszenia do negocjacji". O ile zgodzi się na to Urząd Zamówień Publicznych.

- Ja obstawiam luty 2006 r. i przyjmuję zakłady - komentuje "Gazecie" jeden z ekspertów.

Tę opinie potwierdza też Ryszard Pazdan, prezes Atmotermu, firmy doradczej: - Jeszcze rok temu nie uwierzyłbym w takie opóźnienie. Teraz uważam, że 2006 r. to prawdopodobny czarny scenariusz. A to oznacza straty setek milionów euro, które firmy mogłyby zarobić, sprzedając nadwyżki uprawnień - mówi.

Komisja traci cierpliwość, a firmy pieniądze

Nieporadność polskiego rządu zaczyna niepokoić Komisję Europejską. Wśród ekspertów już pojawiają się opinie, że Bruksela może rozpocząć przeciwko Polsce procedurę o naruszenie prawa przez niewdrożenie dyrektywy o Europejskim Systemie Handlu Emisjami.

Na razie KE przestrzega, że jesteśmy w nielicznej grupie państw - obok Cypru, Malty, Luksemburga, Łotwy i Grecji - które nie dostarczyły szczegółowych planów rozdziału uprawnień. - Zanim uprawnienia trafią do firm, Komisja musi te plany zaakceptować - przypomina Lone Mikkelsen, rzeczniczka komisarza ds. środowiska.

Resort zdaje się jednak nie przejmować. - A kto powiedział, że to źle, że będziemy ostatni? - pyta minister Podgajniak.

Innego zdania są przedsiębiorcy - gdyby rząd szybciej wdrażał system, już dziś niektóre firmy mogłyby sprzedawać swoje nadwyżki zezwoleń na europejskim rynku.

W połowie lipca była ku temu świetna okazja - cena zezwolenia na emisję 1 t CO2 osiągnęła rekordowy kurs 28 euro. W czwartek wynosił już tylko 22,4 euro.

- Każde ograniczanie firmom uczestnictwa w działalności handlowej jest dla nich szkodliwe - komentuje Najda z "Point Carbon Poland".

- To skandal, że do dziś nie ma ani rejestru, ani rozporządzeń, ani administratora. Przecież to powinno być zrobione w ubiegłym roku - mówi Pazdan.

Tymczasem Czesi udowadniają, że jak się chce, to można. W środę ich rząd ogłosił, że dogadał się z firmami i zaakceptował ostateczną wersję KPRU. A przecież Bruksela obcięła czeskie limity równie mocno jak nam - z 107,7 mln ton CO2 do 97,6 mln ton.