Więcej opinii na temat używanych samochodów znajdziesz na Gazeta.pl
Ford Mondeo III generacji (dla „zmyłki" oznaczony symbolem MK4 – rozbieżność wynika z przydzielenia MK2 poliftingowemu Mondeo I) zbudowany został na nowej platformie EUCD opracowanej we współpracy z projektantami Volvo, którą wykorzystywały również takie modele jak Ford Galaxy II (MK3), Ford S-Max I czy Volvo S80 II. Auto występowało w trzech wersjach nadwozia: obok 4-drzwiowego sedana i 5-drzwiowego kombi dużą popularnością cieszył się również 5-drzwiowy liftback. Jak przystało na auto klasy średniej, miejsca w nim nie brakuje: zarówno dla pasażerów (którzy mogą korzystać z bogatego wyposażenia), jak i bagażów. W kombi po złożeniu siedzeń pojemność przestrzeni ładunkowej wynosi bardzo przyzwoite 1745 l (w standardzie 554 l), a w liftbacku 1460 l (540 l). Sedan oferuje 550 l.
Wygląd Mondeo III był kolejną realizacją nowego stylu Forda określonego jako „Kinetic Design", podkreślającego dynamikę i ruch pojazdu. Wnętrze jest komfortowe i dobrze wyposażone, a zakres udogodnień zależy oczywiście od wersji – począwszy od najuboższej Ambiente, a skończywszy na różnych odmianach najwyższej Titanium. Nabywca auta miał również możliwość dokupienia szeregu dodatków. W używanych Mondeo możemy więc znaleźć m.in. dwustrefową klimatyzację automatyczną (ale zdarza się też manualna – w najuboższych wersjach), czujniki deszczu i parkowania, tempomat, elektryczne fotele oraz biksenony. Po liftingu dokonanym w 2010 roku, który zaowocował drobnymi zmianami w wyglądzie zewnętrznym i zapewnił lepsze materiały wewnątrz, wprowadzone zostały m.in. światła LED do jazdy w dzień. W kilkunastoletnich, „zmęczonych" egzemplarzach naturalnie spodziewać się możemy różnorakich usterek elektryki (dość często słychać narzekania na nieprawidłowe poziomowanie świateł), ale auto nie jest przesadnie awaryjne i nie kryje wielu tajemnic przed fachowcami.
Podstawowym silnikiem Mondeo Mk4 jest 1.6 Ti-VCT znany z wielu modeli Forda, w których występował w różnych wariantach mocy. W Mondeo sprzed liftingu do wyboru mamy 110 lub 125 KM (po liftingu 120 KM), co zdaniem użytkowników nie wystarcza dla tak dużego auta, zwłaszcza gdy klimatyzacja jest włączona. Zaletami motoru w powszechnej opinii są zmienne fazy rozrządu (co przekłada się na lepszą dynamikę), brak koła dwumasowego (co oznacza mniejsze wydatki) oraz pasek pracujący w rozrządzie (nie sprawia większego problemu przy wymianie). Silnik nie jest polecany do montażu instalacji gazowej, krytykowany jest za głośną pracę, a jego typowe bolączki to awarie czujnika położenia wału, wariatorów zmiennych faz rozrządu czy sond lambda (w wersji 125 KM jest ich aż cztery).
Propozycją wolnossącego silnika z wtryskiem pośrednim jest 2.0 Duratec o mocy 145 KM, a także jego większy brat 2.3 Duratec o mocy 160 KM. Jednostka skonstruowana we współpracy z inżynierami Mazdy ma opinię trwałej (wpływ na to ma „pancerny" łańcuch pracujący w rozrządzie), ale paliwożernej. Montaż instalacji gazowej obniża nieco koszty użytkowania, jednak korzystanie z LPG wymaga kontrolowania luzu zaworowego. Zdarzające się awarie to np. nieszczelności kolektora dolotowego, wypadanie zapłonu, pobór oleju (winę ponoszą pierścienie tłokowe), uszkodzony zawór EGR. Kierowcy krytykują konfigurację silnika 2.0 z 5-biegową skrzynią biegów, natomiast chwalą połączenie 2.3 z automatem – za rezygnację z dwumasy). Plusem jest również duża dostępność części zamiennych i wysoka bezawaryjność (zwłaszcza przy regularnej wymianie oleju).
Szukający większych wrażeń powinni zainteresować się 5-cylindrową, 20-zaworową turbodoładowaną jednostką 2.5T R5 zaprojektowaną przez inżynierów Volvo, którą wycofano jednak z oferty po liftingu (dlatego znajdziemy ją tylko w rocznikach 2007-2009). 220 koni mechanicznych, którymi powozi, z zapałem galopuje zarówno na benzynie, jak i na gazie, świetnie sprawdzając się na autostradach, ale konsumując spore ilości paliwa w mieście. Silnik nie jest awaryjny, o ile jego właściciel dba o regularny serwis, wymienia olej i w porę reaguje, gdy pojawiają się niepokojące symptomy. Zaniedbana jednostka generuje już spore koszty – dużo zapłacimy zarówno za serwis, jak i części. Uważać należy zwłaszcza na przepustnicę oraz turbosprężarkę. W przeciążonych i przegrzanych silnikach może dojść do pęknięcia ściany cylindra – by temu zapobiec, profesjonalne firmy oferują usługę „zamykania" bloku przy pomocy dopasowanej wkładki.
Lifting Mondeo w 2010 r. oznaczał prawdziwą rewolucję w gamie silników benzynowych. Z dotychczasowej oferty producent zdecydował się pozostawić tylko nieco zmodyfikowany 1.6 Ti-VCT o mocy 120 KM oraz „klasyczny" 2.0 Duratec o mocy 145 KM. Nowość stanowiły jednostki z serii EcoBoost charakteryzujące się już bezpośrednim wtryskiem, podwójnymi zmiennymi fazami rozrządu oraz turbodoładowaniem. Silnik 1.6 EB o mocy 160 KM ma sporo zalet (duży zapas mocy, świetna dynamika, a przede wszystkim niskie spalanie, które podaje w wątpliwość sens montażu drogiej i czułej instalacji gazowej), ale potrafi również sprawiać kłopoty (ryzyko rośnie wraz z przebiegiem pojazdu). Najwięcej uwagi wymaga niedopracowany układ chłodzenia (poprawiany w ramach akcji serwisowych), który może powodować przegrzanie jednostki i w konsekwencji doprowadzić np. do pęknięcia aluminiowego bloku (zdarzały się również uszkodzenia głowicy lub uszczelek). Trzeba liczyć się także z możliwością awarii turbosprężarki oraz pompy paliwa.
Dużo lepszą opinią wśród EcoBoostów cieszy się większy (a przez to mniej wysilony) 2.0 EB występujący w wariantach 203 i 240 KM, który zbiera pochwały za dużą moc, niskie spalanie (ale tylko przy zrównoważonej jeździe, bo w mieście bez problemu osiąga wartość dwucyfrową) oraz niską awaryjność. To bardzo nowoczesna jednostka łączona w parę z 6-biegową dwusprzęgłową zautomatyzowaną skrzynią PowerShift – oba podzespoły wymagają czułej opieki, bo w razie awarii wydatki na serwis i części mogą mocno uderzyć po kieszeni.
Podobnie jak w gamie benzyniaków podstawowym dieslem w Mondeo Mk4 również jest motor o pojemności 1.6 l o zbliżonej mocy 115 KM. Silnik TDCi został zaprojektowany przez francuskich inżynierów z PSA i ma szerokie grono fanów wśród właścicieli nie tylko Mondeo, ale również Focusów, C-Maxów, S-Maxów i Galaxy. To nowoczesna (turbosprężarka o zmiennej geometrii łopatek, koło dwumasowe, filtr cząstek stałych, Common Rail firmy Siemens z wtryskami piezoelektrycznymi), a zarazem trwała i ekonomiczna jednostka, którą omijają poważniejsze awarie, o ile właściciel pamięta o regularnej wymianie paska rozrządu i serwisie olejowym.
Chwalonym silnikiem jest fordowski 1.8 TDCi występujący w dwóch wariantach mocy: 100 i 125 KM. Jednostka korzysta z wtrysku bezpośredniego Common Rail realizowanego przez piezoelektryczne wtryskiwacze Siemens (dość kosztowne i trudne do regeneracji). Użytkownicy chwalą ją za brak „kłopotliwego" filtra cząstek stałych i ograniczone zapotrzebowanie na paliwo, ale narzekają na niską trwałość koła dwumasowego oraz wymagające przyzwyczajenia hałas i drgania, które powoduje. Warto pamiętać, że w silniku pracują dwa paski rozrządu: górny (suchy) i dolny (mokry), i oba wymagają okresowej wymiany (zdarza się, że nieświadomi tego faktu mechanicy wymieniają tylko górny, a dolny w końcu pęka, doprowadzając do dużych zniszczeń w silniku).
Bardzo polecanym silnikiem w Mondeo jest 2-litrowy diesel zaprojektowany we współpracy z Francuzami z PSA (fordowski 2.0 TDCi różni się jednak od 2.0 HDI). Przed liftingiem jednostka oferowana była w wersjach 115, 130 i 140 KM, a po modernizacji – 140 i 163 KM. Wszystkie (nawet najsłabszy) zbierają pochwały za dobrą dynamikę, niską awaryjność i nieduże koszty serwisowe. Użytkownikom, którzy jeżdżą głównie po mieście, standardowo kłopoty sprawiają zapychające się filtry DPF. Zadośćuczynieniem są za to duża trwałość paska rozrządu, wytrzymałe wtryski oraz dobra turbosprężarka o zmiennej geometrii łopat (posłuży tym dłużej, im troskliwiej się o nią dba – wymieniając regularnie olej oraz przykładnie nagrzewając i schładzając jednostkę).
Na samym szczycie oferty silników wysokoprężnych jest 2.2 TDCi, który również ma korzenie francuskie, co jest jego wielką zaletą. Jednostka, która przed liftingiem dysponowała mocą 175 KM, a później 200 KM, ma nowoczesną budowę na czele z systemem Common Rail z piezoelektrycznymi wtryskiwaczami Boscha, turbosprężarką o zmiennej geometrii łopat, kołem dwumasowym i filrem DPF (w rozrządzie pracuje pasek). Wszystkie te elementy potencjalnie dużo kosztują w razie naprawy czy konieczności ich wymiany, jednak awarie na szczęście omijają udaną konstrukcję, która za właściwą opiekę odwdzięcza się dobrymi osiągami, wysokim momentem obrotowym i bardzo przyzwoitymi wynikami spalania.
Skrzynie biegów (manualna 5b/6b oraz Powershift 6b) zdaniem użytkowników generalnie nie sprawiają dużych problemów, choć oczywiście dwusprzęgłówka wymaga większej uwagi. Słabszym punktem Powershifta są wykonane z tworzywa sztucznego przekładki koła dwumasowego, które potrafią pękać, czego efektem jest obcieranie się sprężynek o obudowę i powstawanie opiłków. Skrzynia ma jeden obieg oleju, co powoduje, że drobinki, które radzą sobie z filtrami, pływają, zanieczyszczając całą skrzynię. By ją naprawić, konieczna jest wymiana sprzęgieł oraz pełne czyszczenie skrzyni. Na szczęście na rynku znajdziemy firmy specjalizujące się w regeneracji Powershiftów oraz potrzebne części zamienne. W autach wyposażonych w ten rodzaj przekładni warto przede wszystkim dbać o regularną wymianę oleju (niektórzy polecają nawet co 50-60 tys. km) i unikać gwałtownego ruszania, które przyspiesza zużycie dwumasy i sprzęgieł.
W zawieszeniu Mondeo Mk4 pracują kolumny MacPhersona z wahaczami poprzecznymi (przód) oraz układ wielowahaczowy (tył). Elementami, które najszybciej ulegają zużyciu, są silentblocki oraz mały wahacz tylnego zawieszenia. Naprawa wymaga z reguły ponownego ustawienia geometrii, w czym z kolei przeszkadza korozja. Rdza atakująca podwozie i zawieszenie to zresztą znak rozpoznawczy tego modelu Forda – przed zakupem używanego egzemplarza warto sprawdzić, jak daleko posunięte jest jej działanie, a następnie postarać się o fachowe czyszczenie i konserwację.
Ford Mondeo III generacji ze względu na swoją popularność w firmowych flotach, ale i dobrą opinię cieszy się wręcz nadreprezentacją na rynku wtórnym. W ogłoszeniach startujących z poziomu kilkunastu tysięcy złotych długo można przebierać. Kryją się wśród nich zasadzki, jak auta z importu po niedbałych naprawach czy korporacyjni „emeryci", którzy przez lata przechodzili z rąk do rąk kierowców, spieszących się na służbowe spotkania. Ze względu na wysoką podaż możemy jednak liczyć na konkurencyjne ceny. Jeśli dobrze trafimy, mamy szansę stać się za stosunkowo nieduże pieniądze właścicielami praktycznego, komfortowego auta, dość niezawodnego i łatwego w utrzymaniu (z wyjątkiem kilku ryzykownych rozwiązań), który kiedyś skusił samego… Jamesa Bonda!