Kształt Mercedesa wygląda futurystycznie, ale dość znajomo. Ponad dwie dekady temu Volkswagen przedstawił światu prototyp o nazwie L1 (wersja produkcyjna to XL1). Jego Cx wynosił 0,159, nadwozie wykonano z paneli z żywicy wzmocnionych włóknem węglowym, a pod maską zamontowano 1-cylindrowego diesla o pojemności 299 centymetrów sześciennych. Rozwijał 8,5 KM i zużywał 0,9 litra oleju napędowego na setkę. Jego produkcyjna wersja z motorem 800 ccm przyspieszała do setki w 14,3 sekundy i rozpędzała się do 160 km/h.
Niemcy ze Stuttgartu poszli krok dalej i przedstawili swoją wizję przyszłości. O ile Volkswagena można kupić na rynku wtórnym, o tyle Mercedes, którego opracowanie i stworzenie kosztowało około 3 milionów euro, dostępny jest jedynie na rozmaitych pokazach. Nie na sprzedaż, ale krótka przejażdżka po torze robi wrażenie. Auto ma drogową homologację, zatem wybrani szczęśliwcy mogą wybrać się w dłuższą podróż. Chociażby z matecznika do Cassais. Podczas tej drogi osobliwy sedan zużywał średnio 9 kWh na setkę, a jego średnia prędkość wyniosła 87 km/h. Całkowity dystans między tymi miastami to 1008 km, a ekran komputera pokładowego pokazał jeszcze 140 km zapasu. Nieźle!
Czemu wspomnieliśmy o Volkswagenie? Obie konstrukcje łączy oszczędne obchodzenie się z paliwem. 9 kWh odpowiada litrowi konwencjonalnej cieczy napędzającej spalinowe jednostki.
Niemcy zaprzęgli to tego projektu nie tylko inżynierów fabrycznych zajmujących się na co dzień autami wielkoseryjnymi, lecz również chemików współtworzących bolidy F1. W efekcie udało się stworzyć jedyny w swoim rodzaju pojazd. Dosłownie i w przenośni. Opływowy kształt przywodzi na myśl wehikuły sprzed stu lat bijące rekordy prędkości i przy okazji oszczędności. EQXX może sugerować podobieństwa z samochodami wyczynowi, ale w rzeczywistości nie ma z nimi nic wspólnego. Wygląda futurystycznie i wskazuje drogę, która może przyświecać motoryzacji w najbliższych dekadach. Nie musi. Wiele zależy od europejskiej jak i światowej legislacji.
Tutaj mamy do czynienia ze współczynnikiem oporu powietrza na poziomie 0,17. Gdyby ubrać EQXX-a w szary mat i osadzić na bardziej efektownych kołach, mogliśmy z powodzeniem posadzić za kierownicą Batmana lub chociażby Robina. Obiektyw kamery nawiązuje z tą maszyną wyjątkowo przyjazną więź. Zwłaszcza w sytuacji, gdy tylny dyfuzor dynamicznie reguluje swe położenie w trakcie jazdy. Wszystko w imię idealnej strugi powietrza.
Mimo, że Mercedes wydaje się ultralekki, w rzeczywistości ma się czym oprzeć na podłożu. Jego masa własna wynosi 1750 kilogramów, choć za kierownicą sprawia wrażenie obcowania z motylkiem przeskakującym z kwiatka na kwiatek. By lepiej przedstawić obraz sytuacji, warto nawiązać do innych, seryjnie produkowanych aut. Kompaktowy SUV z baterią rzędu 70-80 kWh netto waży od 1,9 do 2,1 tony i zdecydowanie czuć nadwagę podczas codziennej eksploatacji.
Bateria w prototypowym Mercedesie ma 100 kWh i dociąża konstrukcję 495 kg. Niemało, ale bez tego nie udałoby się przekroczyć tysiąca kilometrów. Swoje trzy grosze dokładają 20-calowe opony Bridgestone z mieszanką w znikomym stopniu poddającą się deformacji, a także 117 ogniw słonecznych na dachu dokładających 25 kilometrów zasięgu podczas kilkunastogodzinnej podróży.
Poza tym, charakterystyka Mercedesa zbliżona jest to typowego elektryka. Wsiadamy i bezszelestnie pokonujemy kolejne kilometry. Niby podobnie, ale jednak zupełnie inaczej. Przede wszystkim, auto zostało świetnie wyciszone. Trudno nawet wychwycić szmer opon nawiązujących bliską relację z masą bitumiczną. Między nimi opory są minimalne. Łatwo to wyczuć, bowiem inżynierowie zastosowali kilkustopniową rekuperację. Jeśli ją wyłączymy, EQXX sunie niczym sanki po lodzie nie wytracając prędkości. W kolejnych położeniach zawiadywanych łopatkami przy kierownicy, siła hamowania może być tak duża, że zapomnimy o konieczności wciskania hamulca. Niezwykle łatwo to wyczuć.
Melodią przyszłości są również unikatowe patenty w postaci napędu o sprawności 95 procent, płycie chłodzącej jednostkę napędową czy kompaktowym rozmiarom potężnego akumulatora. Jego masa własna jest niższa o 30 procent względem podobnych, seryjnych rozwiązań stosowanych w mocnych, elektrycznych SUV-ach oraz limuzynach Mercedesa.
Elektromobilność jest dla Niemców istotną gałęzią rozwoju, ale niejedyną. Vision EQXX to flagowy nośnik technologii jutra. Pokazuje, że oszczędność jest możliwa w ciężkich elektrykach i może łączyć się z przyjemnością z jazdy potęgowaną przez zaawansowane multimedia i bogactwo elektroniki pokładowej. Wisienką na torcie pozostają ekologiczne materiały, z których wykonano większość paneli w kabinie. Wszystko w celu zredukowania do minimum śladu węglowego. Artykuł powstał podczas wyjazdu sfinansowanego przez Mercedes-Benz Polska. Firma nie miała wglądu w treść artykułu przed publikacją.