[go: up one dir, main page]

Mercedes-AMG GLE 53 Hybrid. Sportowy SUV to szczyt marzeń czy już zbytek? Mam tezę

Elektryfikacja przed duże E w końcu dosięgnęła Mercedes-AMG GLE 53. Od teraz oferowany jest również jako hybryda plug-in, w której wszystkiego jest, po prostu, więcej. Czy jednak warto wydać na niego nieco ponad pół miliona złotych? Mam w tej kwestii dość ugruntowane zdanie.

Mercedes-AMG GLE 53 przeszedł elektryczną metamorfozę. Niemiecka kolubryna napędzana do tej pory miękką hybrydą opartą o sześciocylindrową jednostkę zyskała wersję z pełnoprawną hybrydą plug-in. Dzięki temu wielki SUV, przynajmniej na papierze, wydaje się przyjazny dla środowiska niczym pszczółka zapylająca wiosenne kwiaty (emisja CO2/km wynosi zaledwie 29 g). Unijni spece od środowiska muszą skakać z zachwytu... To oczywiście nie koniec. Jaki jest inny efekt uboczny? Moc systemowa przebiła sufit. Zamiast dotychczasowych 435 KM, które generuje rzędowa szóstka, oraz 20 KM dodatkowego doładowania pochodzącego z elektrycznego generatora, mamy do dyspozycji aż 544 KM i 750 Nm momentu obrotowego. Rzecz jasna, to głównie zasługa silnika elektrycznego, który może popisać się mocą 136 KM i momentem obrotowym na poziomie 480 Nm. Także spalinowy motor został nieco podrasowany. Dzięki m.in. nowemu oprogramowaniu, wydajniejszej turbosprężarce oraz dodatkowej, położonej poziomo chłodnicy, moc wzrosła o 14 KM.

Zobacz wideo

Mercedes-AMG GLE 53 Hybrid 4Matic+. Olimpijczyk z nadwagą

Naturalnie, większa moc przekładają się na jeszcze lepsze osiągi. Sprint do setki zajmuje zaledwie 4,7 sek. zamiast dotychczasowych okrągłych pięciu sekund. Nie jest to jednak szczególnie istotne. W końcu GLE 53, mimo swojego sportowego zacięcia, atletą nie jest - jego środowiskiem naturalnym nie są tory, czy górskie serpentyny, a szerokie i gładkie autostrady. Dlaczego? Przede wszystkim chodzi tutaj o kolosalną wręcz wagę, którą zawdzięcza elektrycznemu układowi. Mimo wszelkich poprawiających trakcję i stabilność modyfikacji - przeprojektowanego zawieszenia pneumatycznego AMG Ride Control+, kompletu stabilizatorów, tylnych amortyzatorów, nowego oprogramowania, zestrojonego ESP itd. - zamaskowanie ponad 2800 kg jest wręcz niemożliwe.

Mercedes-AMG GLE 53 Hybrid
Mercedes-AMG GLE 53 Hybrid Fot. Maciej Flis-Flisiński / Moto.pl

Podczas pokonywania krętych tras najeżonych ciasnymi zakrętami auto radzi sobie zaskakująco dobrze, ale uczucia temu towarzyszące nie są już tak pozytywne. Czuć ciągły uślizg tylnej osi oraz przygniatającą wręcz siłę odśrodkową. Co prawda pierwszy z wymienionych czynników można jeszcze zaakceptować, a w niektórych przypadkach potraktować jako zaletę, tak już wrażenie ciągłego wypychania poza tor jazdy psuje nieco odbiór całości. Na szczęście zawsze w gotowości pozostaje niezwykle wydajny układ hamulcowy. Pod standardowymi 21-calowymi felgami skrywają się wewnętrznie wentylowane tarcze o wymiarach 400x38 mm na przedniej osi (z sześciotłoczkowymi zaciskami stałymi) i 370x32 mm na tylnej osi uzbrojone w jednotłoczkowe zaciski pływające.

GLE 53 Hybrid jest zdecydowanie przyjemniejszy w odbiorze w momencie, w którym zdejmie swoją maskę sportowca i włoży wygodne kapcie. Po wyłączeniu sportowych trybów jazdy, auto zachowuje się tak, jak na Mercedesa przystało. Zachwyca komfortem, łatwością wybierania nierówności, a także pewnością, a zarazem lekkością układu kierowniczego. Jest wręcz genialnym autostradowym pożeraczem kilometrów. We wnętrzu nawet przy dużych prędkościach panuje cisza, dzięki czemu możemy się zrelaksować, rozsiąść w niezwykle komfortowych, podgrzewanych i wentylowanych fotelach i wsłuchać w dźwięki naszych ulubionych utworów dobywających się z nagłośnienia Burmester.

Mercedes-AMG GLE 53 Hybrid
Mercedes-AMG GLE 53 Hybrid Mercedes-Benz AG

Pod względem napędu docelowo pierwsze skrzypce gra silnik elektryczny czerpiący energię z akumulatora o pojemności 31,2 kWh (użyteczne 24,1 kWh; korzystając z opcjonalnej ładowarki o mocy 60 kW ładowanie od 10 do 80 proc. zajmuje ok. 20 min). W trybie czysto elektrycznym zasięg wynosi od 80 do 86 km dla klasycznego nadwozia SUV, oraz 82-87 km dla Coupe. Pokonanie takiego dystansu nie jest szczególnym wyzwaniem. Co więcej, podejrzewam, że wynik ten można nawet poprawić, zwłaszcza że średnie zużycie podczas naszych krótkich testów wyniosło nieco ponad 20 kWh/100 km. Jeżeli jednak wyładujemy baterie - lub gdy przekroczymy prędkość 140 km/h - do akcji ponownie włączy się silnik spalinowy (średnie spalanie na poziomie ok. 10 l/100 km). 

Mercedes-AMG GLE 53 Hybrid
Mercedes-AMG GLE 53 Hybrid Fot. Maciej Flis-Flisiński / Moto.pl

Mercedes-AMG GLE 53 Hybrid 4Matic+. Design

Pod względem wizualnym w wersji hybrydowej GLE 53 nie zmienił się szczególnie. Największą różnicą jest lekko przeprojektowany przedni zderzak, którego centralny wlot nie jest już pokryty siatką. "Zdobi" go teraz pięć pionowych żeberek, przez które można dostrzec wspomnianą wcześniej dodatkową chłodnicę. Innymi, jednak już mniej istotnymi elementami, są dodatkowe emblematy dumnie zaznaczające obecność hybrydy, oraz druga klapka, pod którą znajduje się gniazdo ładowarki.

Mercedes-AMG GLE 53 Hybrid
Mercedes-AMG GLE 53 Hybrid Fot. Maciej Flis-Flisiński / Moto.pl

We wnętrzu także nie uświadczymy szczególnych różnic. Jedynie w momencie szperania po systemie multimedialnym znajdziemy dodatkowe opcje, które są charakterystyczne dla tej wersji napędowej. Mowa o m.in. o menu ładowania czy panelu informującym o chwilowym rozłożeniu energii na poszczególne osie. Także na wyświetlaczu zegarów zagościł dodatkowy wskaźnik naładowania baterii i przewidywanego zasięgu. Reszta pozostała bez zmian. Więcej informacji o GLE 53 znajdziecie w poniższym artykule.

Mercedes-AMG GLE 53 Hybrid 4Matic+. Podsumowanie i cena

Mercedes GLE 53 Hybrid to pozycja przeznaczona dla osób o dość specyficznych gustach. Sportowy SUV - ten termin już sam w sobie stanowi pewną sprzeczność... Zgadza się - nie jestem fanem samochodów tej kategorii. Niestety, mimo mojego przywiązania do marki ze Stuttgartu oraz jej modeli podrasowanych przez speców z Affalterbach, GLE 53 Hybrid nie jest pojazdem, którego zakup uznałbym za jakkolwiek logiczny. Oczywiście ma swoje mocne strony. Jest przyjemny dla oka (dla mnie jednak jedynie w klasycznym nadwoziu), niezwykle komfortowy i świetnie wyciszony, a gdy wymaga tego sytuacja, potrafi pokazać pazur i umożliwić chociażby sprawne wyprzedzanie. Dla wielu kluczowym czynnikiem okaże się więc cena, która naturalnie do najniższych nie należy - startuje od 553 500 zł. Za coupe zapłacimy już 570 tys. Materiał powstał podczas wyjazdu sfinansowanego przez Mercedes-Benz Polska. Firma nie miała wpływu ani wglądu w treść publikacji.

Mercedes-AMG GLE 53 Hybrid
Mercedes-AMG GLE 53 Hybrid Mercedes-Benz AG
Mercedes-AMG GLE 53 Hybrid
Mercedes-AMG GLE 53 Hybrid Mercedes-Benz AG
Mercedes-AMG GLE 53 Hybrid
Mercedes-AMG GLE 53 Hybrid Mercedes-Benz AG
Mercedes-AMG GLE 53 Hybrid
Mercedes-AMG GLE 53 Hybrid Mercedes-Benz AG
Więcej o: