Elektromobilność w międzynarodowym koncernie. Wbrew pozorom w Stellantis nie jest forsowana na siłę. Wystarczy przyjrzeć się bliżej gamie modelowej wielu marek koncernu. Władze firmy uznały, że tam, gdzie to możliwe lepiej zaproponować klientom wybór. Kto jest gotowy na elektryka znajdzie coś dla siebie. Kto woli się wstrzymać z prądem wciąż może skorzystać z napędu spalinowego (osobną kwestią pozostaje czy tak forsowany przez Francuzów trzycylindrowy benzynowy PureTech to dobra inwestycja). Dobrym przykładem jest Jeep Avenger. Jest w odmianie spalinowej jak i elektrycznej.
Przyznaję, że z coraz większym dystansem podchodzę do spalinowej polityki koncernu Stellantis. Stąd moje obawy, czy benzynowy Avenger (producent używa określenia 1.2 GSE T3) to najlepsza z dostępnych opcji. Od strony finansowej to na pewno atrakcyjniejsze rozwiązanie (dopłatą do wersji na prąd jest bardzo duża). A co z kwestią dłuższej eksploatacji? Dobre pytanie.
Potencjalny nabywca, który wybierze się na jazdę próbną nowym Jeepem Avengerem 1.2 nie powinien mieć powodów do narzekania. Dobrze znany 3-cylindrowy francuski PureTech to mocy 100 KM (205 Nm momentu obrotowego) jest bardzo żwawy (i to osłoda dla dość przeciętnej kultury pracy). Do miasta? W sam raz. Dobrze reaguje na każde wciśnięcie pedału gazu. I to na tyle energicznie, że nietrudno stracić przyczepność przy dynamicznym włączaniu się do ruchu. W trasie jest całkiem dobrze, gdy nie masz kompletu pasażerów. Wystarczy jednak już rosła dwójka, by poczuć ograniczenia. Jeep nie nabiera już tak ochoczo prędkości (szczególnie gdy trzeba wyprzedzić ciężarówkę czy dłuższą kolumnę pojazdów). Z czwórką osób na pokładzie kierowca musi już nabrać pokory podczas wyprzedzania nie tylko dużych ciężarówek z naczepą, ale także i niedużych aut osobowych.
Im więcej osób i bagażu na pokładzie Jeepa Avenger, tym lepiej wybrać bardziej defensywny i spokojny styl jazdy. Można wówczas pokusić się skorzystanie z tempomatu, szczególnie gdy do przejechania jest np. dłuższy odcinek autostrady czy drogi ekspresowej. A warto sięgnąć do układu, który działa całkiem nieźle (poza jednym wyjątkiem). Aktywny adaptacyjny tempomat pracuje bowiem w Jeepie Avenger dość subtelnie. Nie będzie zatem irytować pasażerów przewrażliwionymi reakcjami w sytuacji wykrycia wolniej jadącego samochodu. Zwolni spokojnie i dostojnie, zamiast nerwowo szarpać jak w innych autach. Ale te delikatne reakcje mogą uśpić czujność. Dojeżdżasz do ronda? Uważaj. Podczas zwalniania z 90 km/h na drodze krajowej tempomat wszczął alarm przy 40 km/h i wyświetlił komunikat, by przejąć kontrolę, gdyż samochód przestał zwalniać.
Dość spokojnie reaguje także asystent pasa ruchu (auto jest dość wrażliwe na podmuchy wiatru). Kierowca nie musi walczyć z kierownicą, gdy zmieni pas ruchu bez sygnalizacji. Niestety układ nie potrafi dobrze wycentrować samochodu pomiędzy liniami i cyklicznie próbuje zbliżyć się do linii środkowej. Jest zatem jeszcze, nad czym popracować.
Czy styl jazdy przekłada się na spore różnice w zużyciu paliwa? Przy temperaturze ok. 10 st. C, opadach deszczu i oponach zimowych spokojna jazda poza siecią autostrad i dróg ekspresowych oznacza spore szanse na wynik poniżej 6 l. Kierowca z ciężką nogą na drodze szybkiego ruchu z łatwością przekroczy 8 l. Krótkie miejskie przejażdżki? Wynik będzie podobny przy ciężkiej nodze. Oszczędni mogą obniżyć zużycie nawet o ok. 2 l. Czy to rażąco skrajne różnice? Przyznaję, że spodziewałem się, iż będzie więcej.
Jak Jeep to spokojne pokonywanie nierówności? Cóż, Avenger to nie terenówka jak najsłynniejsze konstrukcje marki. Stąd ma swoje ograniczenia w przypadku jazdy po kiepskiej nawierzchni. Zawieszenie Avengera jest bowiem lekko usztywnione. Stąd Jeep nie jest aż tak komfortowym pojazdem na gorszej nawierzchni jak można byłoby oczekiwać. Czasem nieco wstrząśnie podróżującymi. Najmocniej wówczas, gdy uwierzysz, że Avengerem pokonasz progi zwalniające bez potrzeby redukowania prędkości. Uskok przednich kół nie jest zbyt przyjemny dla kierowcy jak i podróżujących.
Układ kierowniczy jest dość mocno wspomagany. Łatwo wówczas o skojarzenia ze starszymi samochodami Fiata i słynnym trybem City. Czy to przeszkadza? Zależy komu. Można się jednak przyzwyczaić. Długie narzekanie będzie mocno przesadzone.
Przesadą będzie także mocniejsze narzekanie na stylizację wnętrza i przestronność kabiny. Nie ma co się łudzić, że Avenger to prawdziwy rodzinny samochód. To mały crossover (4,08 m długości i 255 cm rozstawu osi), który może pełnić rolę drugiego auta w rodzinie z mniejszym dzieckiem. Mam przy tym świadomość, że wśród nas żyją także takie rodziny, które potrafią nadzwyczaj oszczędnie i roztropnie spakować swoje bagaże, które bez trudu upchną w Jeepie. Do wykorzystania jest 380 l pojemności. Nieźle jak na tak nieduży model.
Miejsce pracy kierowcy urządzono całkiem sensownie bez nadmiernej ekscytacji stylizacją, która nie wzięła góry nad funkcjonalnością. Na co kierowcy zwróci uwagę? Z pewnością na cyfrowe zegary. Wirtualny kokpit nie jest jednak zbyt zaawansowany w Avengerze. Może to i dobrze, gdyż to, co jest wystarczy na co dzień. Można zatem wyświetlić mapę (niestety tylko z pokładowej nawigacji, a nie Apple CarPlay czy Android Auto.). Do obsługi służą dwa przyciski na końcu dźwigni sterowania światłami i wycieraczkami. Szybko można przywyknąć. Naprawdę!
Czy obsługa jest skomplikowana? Nie. Trzeba jednak poświęcić chwilę na opanowanie podstawowych elementów, by przekonać się, że wszystko dość logicznie rozplanowano. Sam zestaw multimedialny działa całkiem sprawnie. Odświeżanie mapy w pokładowej nawigacji dostarczanej przez TomTom jest szybkie, a grafika bardzo przyjazna dla oczu co wbrew pozorom nie jest takie oczywiste w samochodach innych marek.
Pokładowy zestaw infotainment dobrze współpracuje z bezprzewodowym Apple CarPlay. Niestety ma kilka słabości. Kamera cofania załącza się z wyraźnym opóźnieniem, więc na obraz trzeba chwilę poczekać po wybraniu biegu wstecznego. Ładowarka indukcyjna nie nadąża zaś z ładowaniem telefonu, który szybko się grzeje. Lepiej zatem szczególnie w dłuższej podróży podłączyć zwykłą ładowarkę lub skorzystać z przewodowego połączenia poprzez złącze USB-C.
Nagłośnienie JBL to osiem głośników (w tym 20 cm subwoofer w bagażniku), które rozmieszczono zgodnie ze sztuką. Stąd w drzwiach woofery 16 cm (przód) i 13 cm (tył), a w desce rozdzielczej 80 mm model szerokopasmowy. Do kompletu dodano nieduże wysokotonowe kopułki 30 mm. Twórcom udało się stworzyć szeroką scenę dźwiękową (o niewielkiej głębi) i wrażenie przyzwoitych tonów niskich (w praktyce niedostatki głośników w drzwiach nadrabia subwoofer). Niestety nie do końca powiodło się maskowanie oszczędności. Stąd rezonowanie jednego z boczków w drzwiach oraz sporadyczne hałasy w bagażniku (subwoofer wciśnięto w styropian bez choćby jednej śruby mocującej).
Nie wspomniałem o cenach i warunkach gwarancji. Cena wyjściowa Jeepa Avenger to 109,5 tys. zł (Longitude). Najlepiej wyposażony Avenger Summit to zaś wydatek 132,8 tys. zł. Fabryczna gwarancja mechaniczna i lakieru to ochrona przez dwa lat (7 lat na perforację). Dostępne są także pakiety przedłużonej ochrony. Maksymalny to 5 lat z limitem do 200 tys. km.