Dlaczego minivany umierają? To doskonałe samochody dla rodzin, osób, które dużo podróżują albo po prostu wymagają od aut przestrzeni i wygody. Niestety minivany nie są seksy. Brakuje im atrakcyjności marketingowej, dlatego są skazane na wyginięcie. Nudne minivany zostały wyparte z rynku przez modne SUV-y, bo te drugie nie kojarzą się z szarą codziennością, tylko aktywnym pełnym przygód życiem, o którym wszyscy marzą.
Więcej testów nowych aut znajdziesz na stronie Gazeta.pl
Ford S-Max nie jest typowym przedstawicielem ginącego gatunku, bo nieco się różni od typowego minivana. Ma bardziej sportowe proporcje i atrakcyjniejszy wygląd od klasycznych aut tej klasy, których proporcje bardziej przypominają samochody użytkowe, niż sportowe.
Być może dlatego Ford S-Max przetrwał dłużej od większości konkurentów, a nawet zasłużył na odmianę z hybrydowym napędem, który idealnie pasuje do charakteru tego auta dni Forda S-Max są policzone i już wkrótce nie będzie go na rynku. Ludzie nie chcą kupować takich samochodów.
Cieszę się, że S-Max ciągle jest w sprzedaży, bo stanowi doskonałe studium przypadku, na bazie, którego możemy sprawdzić, co jest złego, a co dobrego w minivanach i dlaczego ich czas nieubłaganie się kończy.
Nadwozia Forda S-Max ma nieco powyżej 480 cm długości, 195,3 cm szerokości oraz 165,5 cm wysokości. Minivan Forda ma też duży rozstaw osi, który mierzy 285 cm i wysoką masę własną: 1900-1950 kg w zależności od liczby siedzeń (5 lub 7).
W pięcioosobowej wersji samochód oferuje przepastny bagażnik, który do półki na krawędzi szyb ma 700 l pojemności. W wersji dla siedmiu osób dwa ostatnie fotele składają się w bagażniku niemal niewidocznie, tworząc zupełnie płaską podłogę, ale ich konstrukcja zabiera trochę przestrzeni (około 70 l). Po ich rozłożeniu przestrzeń bagażowa zmniejsza się do zaledwie 285 l i to licząc do krawędzi dachu.
Niżej od większości minivanów poprowadzona linia dachu powoduje, że Ford S-Max wygląda bardziej atrakcyjnie i mniej pudełkowato od nich, ale wciąż nie wygra żadnego konkursu piękności. Geometryczne linie jednobryłowej sylwetki S-Maxa drugiej generacji (produkowanego od 2015 r.) są popłuczynami po filozofii projektantów Forda nazwanej "kinetic design".
Jej pionierem był właśnie Ford S-Max pierwszej generacji z 2006 r. W aktualnym wciąż można dostrzec jej elementy. Najbardziej się zmienił przód auta, przez który minivan Forda przypomina z wyglądu mrówkojada.
Subiektywna ocena wyglądu zewnętrznego Forda S-Max jest neutralna, ale trochę rozczarowuje mnie atmosfera w kabinie. Za to jest przestronna i ergonomicznie zaprojektowana oraz wyposażona w naprawdę dużą liczbę schowków. We wnętrzu Forda czujemy przestrzeń charakterystyczną dla minivanów, ale też powiew nudy.
Tworzywa użyte do jego wykończenia są w większości czarne i przeciętnej jakości. Projekt panelu centralnego ze średniej wielkości ekranem i tradycyjnym panelem do obsługi poniżej jest trochę przestarzały. W czasie modernizacji z 2020 Ford otrzymał hybrydowe wskaźniki, a rok później hybrydowy napęd.
Trybami pracy automatycznej skrzyni biegów eCVT steruje się przy pomocy charakterystycznego dla samochodów tej marki pokrętła, które nie bardzo lubię. Wolę tradycyjne dźwigienki, ale trzeba przyznać, że to jedyny mechanizm służący do jazdy, na który mogę narzekać.
Można narzekać na nudne, chociaż praktyczne wnętrze, ale na pewno nie na hybrydowy napęd Forda, który znakomicie pasuje do komfortowego charakteru S-Maxa. Znamy go z innych modeli tej marki, m.in. z Kugi, która jest najlepszym przykładem na to, jak SUV-y wypierają minivany z rynku.
Hybrydowy napęd Forda S-Max jest bezobsługowy (tzw. FHEV), czyli nie ma możliwości, ani potrzeby ładowania go zewnętrznym źródłem prądu. Składa się z wolnossącego benzynowego silnika o poj. 2,5 l pracującego w oszczędnym cyklu Atkinsona oraz elektrycznego motoru, który go wspomaga. Silnik elektryczny jest zasilany akumulatorem o poj. 1,1 kWh ładowanym w czasie jazdy, przede wszystkim w trakcie hamowania. Moment obrotowy przenosi na przednie koła bezstopniowo działająca automatyczna skrzynia biegów eCVT.
Parametry takiego napędu są następujące: moc 190 KM, zużycie paliwa: 6,4 l/100 km, przyspieszenie od 0 do 100 km/h: 9,8 s i prędkość maksymalna: 185 km/h. Takie rozwiązanie to dobry kompromis pomiędzy osiągami i dużym zasięgiem oraz niskim zużyciem paliwa.
Ford S-Max przyspiesza dość sprawnie, kiedy go do tego zmusimy, ale wtedy mamy wrażenie, że napęd trochę się "męczy", a potęguje je charakterystyczna praca bezstopniowej przekładni. Natomiast spokojna jazda tym modele jest niesamowicie relaksująca.
Ford S-Max 2.5 Hybrid zapewnia tak wysoki komfort podróżowania, że zaczynałem się zastanawiać, po co ludzie kupują luksusowe limuzyny. Dopóki się bardzo nie spieszymy, ten minivan daje nam wszystko: bardzo dobre tłumienie nierówności, cichą pracę napędu i ogólnie wysoki poziom wyciszenia kabiny, wygodne fotele oraz pozycję za kierownicą i dużo przestrzeni wokół nas.
Podróżowanie S-Maxem to ogromna przyjemność, a płynny styl jazdy jest dodatkowo nagradzany niskim zużyciem paliwa (nawet poniżej 6 l/100 km) oraz zasięgiem, który potrafi przekroczyć 1000 km. Poza tym przez cały czas Ford rozpieszcza nas komfortem, który sprawia, że nigdzie nie chcemy się spieszyć, a wręcz przeciwnie: celebrujemy jazdę, bo jest taka przyjemna.
A przecież samochód powinien przede wszystkim do tego służyć: sprawiać, że przemieszczanie się jest możliwie wygodne i sprawne. Mimo sportowej wersji wykończenia ST-Line hybrydowy S-Max nie ma takich ambicji i bardzo dobrze. Dzięki temu ma zdecydowany charakter i lepiej spełnia funkcję, do której został zaprojektowany. Jeśli trzeba, jak wszystkie Fordy sprawnie pokonuje zakręty, ale wtedy czuć wysoką masę auta, oraz że to nie jego żywioł.
Hyrbydowy Ford S-Max nie jest tanim autem, ale powoli staje się białym krukiem na rynku, bo wybór takich modeli jest coraz mniejszy. Za testowaną odmianę Forda S-Max 2.5 Hybrid ST-Line trzeba zapłacić 195 500 zł. Dodatkowo przydałoby się dodać pakiet X za 12,5 tys. zł składający się z elektronicznych układów, które podwyższają komfort i bezpieczeństwo.
Jeśli jednak ktoś szuka samochodu, który zamiast dbać o wizerunek, będzie rozpieszczać i taka kwota go nie przeraża, Ford S-Max to znakomity wybór. Tylko z jego zakupem trzeba się spieszyć, bo wkrótce zniknie z oferty Forda, a niebawem takich samochodów w ogóle nie będzie.