Klimatyzacyjne abecadło
Najważniejszy latem będzie dokładny przegląd układu klimatyzacji. Trzeba pamiętać, że nie ma klimatyzacji bezobsługowych. Nawet w zupełnie sprawnej klimatyzacji roczne ubytki czynnika roboczego mogą sięgać 10-15 proc. objętości i choćby z tego względu kontrola jest niezbędna. Najpierw sprawdza się wydajność systemu poprzez pomiary termometrem w okolicach nawiewów wnętrza. Potem sprawdza się szczelność i ewentualnie naprawia miejsca wycieków. Jeśli układ jest szczelny, wystarczy dopełnić go czynnikiem roboczym. Jeśli był naprawiany, trzeba napełnić go od nowa, dodając specjalny olej do smarowania elementów roboczych sprężarki. Ocenić trzeba też napęd sprężarki, prowadzony zazwyczaj tym samym paskiem klinowym co napęd pompy cieczy chłodzącej i alternatora. Pasek musi być odpowiednio naprężony i nie może mieć uszkodzeń. Skraplacz trzeba oczyścić z zanieczyszczeń, głównie z błota i owadów, osuszacz w razie potrzeby wymienić, podobnie jak filtr przeciwpyłkowy.
Kontroli podlega też wentylator chłodnicy, który w wielu autach współpracuje z układem klimatyzacji. Jego niesprawność może powodować zakłócenia w pracy "klimy". Warsztat czyści też i odkaża przewody wentylacyjne. Profesjonalny i pełny przegląd tego typu nie jest możliwy w warunkach domowych, konieczna jest wizyta w specjalistycznej stacji obsługi. Nie należy ona do tanich. Pełny przegląd kosztuje kilkaset złotych, samo uzupełnienie czynnika roboczego od 100 do 200 zł, a sprawdzenie szczelności ok. 50 zł. Niektóre warsztaty dysponują jednak specjalnymi urządzeniami do tanich i szybkich, ale pobieżnych przeglądów klimatyzacji. Urządzenie sprawdza szczelność klimatyzacji, odsysa czynnik roboczy, regeneruje go, w razie potrzeby wprowadza świeży czynnik i olej. Z braku innych możliwości warto zrobić chociaż coś takiego, ale za jakiś czas trzeba wybrać się jednak do profesjonalistów. Uszkodzenia "klimy" wymagają zazwyczaj bardzo kosztownych napraw, dlatego nie warto do nich doprowadzać. Ale warunkiem sprawności klimatyzacji jest nie tylko obsługa serwisowa. Trzeba również pamiętać o zaleceniach eksploatacyjnych. Układ klimatyzacji trzeba włączać co jakiś czas, przynajmniej raz na dwa tygodnie. Chodzi o to, by przemieszać olej z czynnikiem roboczym i nie dopuścić do zatarcia sprężarki. Trzeba też kontrolować samodzielnie naprężenie paska napędowego sprężarki, czyścić skraplacz, odkażać przewody wentylacyjne. Koniecznie trzeba dokonać przeglądu "klimy" zaraz po zakupie samochodu z rynku wtórnego.
Prądowe porządki
Od czego zacząć? Przede wszystkim od instalacji elektrycznej, bo jej sprawność stanowi warunek uruchomienia samochodu przy niskich temperaturach. Sprawdzenie stanu połączeń przewodów może zaoszczędzić rozczarowania o poranku, gdy trzeba ruszyć do pracy lub szkoły. Kiedy na dworze temperatury spadają poniżej 10 st. C, a deszcze padają znacznie częściej niż latem, podatność styków na korozje gwałtownie wzrasta. Problem z napięciem może pojawić się w odbiornikach prądu elektrycznego i skutecznie utrudnić nam życie podczas jazdy, wywołując problemy z oświetleniem, dmuchawą, ogrzewaniem szyb czy osprzętem silnika. Może też spowodować kłopoty z ładowaniem akumulatora, a wówczas bateria odmawia posłuszeństwa. Jesienią temperatury są już na tyle niskie, że jej pojemność może spaść bardzo drastycznie.
Ale nawet stałe uzupełnianie napięcia może nie wystarczać, jeśli akumulator nie jest w pełni sprawny, na przykład ze względu na wiek. Upływ czasu stopniowo odbiera sprawność akumulatorowi, przy czym odbywa się to w bardzo różnym tempie w zależności od wielu czynników. Przed sezonem jesiennym bardzo przydaje się diagnoza stanu baterii dokonana przez wyspecjalizowany warsztat elektryczny. Póki nie będziemy pewni działania instalacji elektrycznej, warto wozić w bagażniku przewody rozruchowe. W ostateczności można "pożyczyć" prąd z innego samochodu. Przydaje się też latarka, bo ciemności zapadają znacznie wcześniej niż latem.
Sprawdzajmy hamulce
Jesienią jezdnie mogą być bardzo śliskie. Nie trzeba wcale przymrozków, by przyczepność drastycznie spadła. Prawdziwą zmorę stanowi mieszanka wody i opadłych, najczęściej nadgniłych już liści. Tworzy na jezdni zdradliwą papkę, śliską jak lód. Hamulce w takich warunkach muszą wykazać się nie tylko dobrą skutecznością, lecz także równomiernym rozłożeniem siły hamowania na wszystkie koła. Nawet gdy nawierzchnia jest tylko mokra, różnica w siłach zatrzymujących poszczególne koła może doprowadzić do poślizgu samochodu. Podobnie jak wadliwie ustawiona zbieżność kół. Dobre ustawienie geometrii podwozia to kolejny ważny element dobrego prowadzenia samochodu na śliskich nawierzchniach.
Prace we wnętrzu
Wnętrze auta jest najczęściej traktowane jako przestrzeń, która wymaga jedynie zabiegów kosmetycznych. Nic bardziej mylnego. Odpowiednie przygotowanie wnętrza istotnie wpływa na poprawę bezpieczeństwa jazdy. Ostatnie słoneczne i ciepłe dni warto wykorzystać na osuszenie przedziału pasażerskiego z wilgoci. Mniej będzie pary wodnej osadzającej się na szybach od środka w chłodne, dżdżyste dni. Trzeba też pamiętać o regularnym usuwaniu opadłych liści z miejsc, gdzie mogłyby zakłócić funkcjonowanie wentylacji wnętrza. Istotna jest również sprawność działania zamkniętego obiegu powietrza. Jeśli obieg po otwarciu nie uzyskuje pełnego przepływu, odparowanie szyb będzie utrudnione. Warto też sprawdzać, czy drożne są otwory odpływowe na dolnych krawędziach drzwi i w bagażniku. Jeśli woda nie będzie swobodnie odpływać, znacząco przyśpieszy procesy korozyjne.
Okres zimowy stawia przed kierowcami poważne wyzwania, ale proste narzędzia i zestaw preparatów mogą znacząco ułatwić życie. Zasypany śniegiem samochód, drzwi przymarznięte do uszczelek i szron na szybach wcale nie muszą być codzienną zmorą. Pierwsze ostre ataki zimy zdarzają się nawet w początkach października i trzeba się do nich dobrze przygotować.
Wnętrze jak forteca
By dostać się do wnętrza zamarzniętego samochodu, nie trzeba polewać zamka wrzątkiem i podgrzewać kluczyka zapalniczką. Wystarczy wprowadzić do wnętrza zamków specjalny preparat, zanim nadejdą niskie temperatury, i otwieranie auta nie będzie przypominać zdobywania fortecy. Przy okazji przesmarujmy uszczelki, bo nawet działający zamek nie pomoże, jeśli drzwi przymarzną do gumowych elementów. Zadbajmy jednak o to, by środek smarny nie niszczył gumy. Korzystajmy z wazeliny technicznej albo specyfików dedykowanych samochodowym uszczelkom.
Grzanie zamiast skrobania
Zgarnianie śniegu sztywnym narzędziem to wyrok dla lakieru. Do tego niezbędna jest miękka szczotka. Kiedy w grę wchodzi usuwanie lodu z szyb, skrobaczka wcale nie jest najlepszym wyjściem. Po uruchomieniu silnika, ustawieniu ogrzewania na maksimum i włączeniu elementów grzejnych na szybach proces rozmrażania nastąpi samoczynnie w ciągu kilku minut. Potem można tylko ściągnąć nadtopioną warstwę lodu lub śniegu szczotką lub gumową ściągaczką używaną do mycia szyb. Pamiętajmy też, że w zbiorniku spryskiwacza musi znaleźć się płyn zimowy. Nie wolno zapominać, że niektóre samochody mają oddzielny zbiornik dla spryskiwacza szyby tylnej.
Niezbędne wyposażenie
Jeśli we wnętrzu samochodu jest sporo wilgoci, to po zimowej nocy możemy spodziewać się grubej warstwy szronu na szybach. Bez zarzutu musi działać układ ogrzewania i wentylacji. Usuńmy wszystkie pozostałości po jesieni zalegające w przewodach wentylacyjnych. Są to głównie liście blokujące skutecznie przepływ powietrza. Potem zostanie nam tylko kupienie odmrażacza w sprayu, by szybko usuwać ewentualne oblodzenie. W bagażniku wygospodarujmy miejsce na preparaty chemiczne, odpowiednie akcesoria do usuwania śniegu i lodu, małą składaną saperkę z aluminium, która pomoże wydostać się z zasp na drodze albo pryzm śniegu na parkingach. Mały woreczek z piaskiem rozwiąże problem wyjeżdżania z lodowych albo śniegowych pułapek.
Chłodnica musi chłodzić
Układy chłodzące współczesnych aut są zalewane specjalnym płynem niezamarzającym, ale w trakcie eksploatacji, gdy pojawiają się wycieki, nie wszyscy uzupełniają ubytki takim samym preparatem. Dolewanie wody powoduje obniżenie odporności na niskie temperatury, w efekcie można doprowadzić do pęknięcia chłodnicy lub bloku silnika. Gdy nie mamy pewności, jaki jest stan płynu chłodzącego przed nastaniem mrozów, wymieńmy go na nowy. To prosta czynność, którą można wykonać w niemal każdym warsztacie za drobną opłatą. W ostateczności możemy sprawdzić jakość płynu, wkładając jego próbkę do zamrażarki utrzymującej temperaturę na poziomie od -18 do -24 st. C. Myślenie, że zimą układ chłodzenia nie musi być sprawny, jest błędne.
Czas na zimówki
Opony odpowiadają za kontakt samochodu z podłożem, dlatego są niezwykle istotne dla bezpieczeństwa. Zimowe ogumienie jest wykonane z mieszanki na bazie krzemionki i nie twardnieje w niskich temperaturach. Bieżnik z większą liczbą szerokich rowków łatwo "wgryza się" w śnieg i pozwala skutecznie odprowadzać błoto pośniegowe. Liczne drobne nacięcia pomagają skutecznie hamować na ubitym śniegu. Wzmocnione struktury boczne łatwiej przetrwają przejazdy przez lodowe wyrwy i dziury w asfalcie. Opony zimowe powinno się zakładać najpóźniej w połowie października. Nawet gdy nie ma jeszcze opadów śniegu, warto je mieć na kołach ze względu na lepsze odprowadzanie wody. Przejazd przez rozległą i głęboką kałużę na oponach zimowych nie jest tak niebezpieczny jak na letnich. Przyjmuje się, że graniczną temperaturą dla opon letnich jest 7 st. C. Poniżej tej wartości opony letnie twardnieją na tyle mocno, że nie może być mowy o dobrej elastyczności i dokładnym przyleganiu do podłoża. Gdy temperatury spadają poniżej zera, konsystencja mieszanki opon letnich zaczyna przypominać tworzywo sztuczne.
Paliwo na mrozy
Sam zbiornik nie wymaga szczególnego przygotowania do zimy, ale jego zawartości nie służą niskie temperatury. Gdy nadejdą mrozy, możemy skorzystać z uszlachetniaczy do paliw, które pomogą utrzymać układ zasilania w pełnej sprawności. Dodatki do benzyny oprócz składników czyszczących mają komponenty usuwające wodę. Można dzięki nim zapobiec tworzeniu się lodowych "korków" w przewodach paliwowych. Dodatki do oleju napędowego zapobiegają przede wszystkim wytrącaniu się parafiny w niskich temperaturach. Parafina blokuje układ paliwowy i unieruchamia silnik wysokoprężny.
Gdy pogoda zaczyna tchnąć optymizmem, koniecznie trzeba popracować przy swoim aucie. Nie każdy ma na to czas, wiele osób decyduje się na usługi warsztatów. Ale czy warto wydawać setki złotych, jeśli wiele czynności można wykonać samodzielnie? W skali roku podstawowe czynności obsługowe mogą kosztować nawet 1500-2000 zł. Najlepiej więc zlecić skomplikowane czynności serwisowi, a proste wykonać samemu.
Mycie na początek
Przy myciu ważne jest dotarcie ze strumieniem wody pod dużym ciśnieniem do nadkoli, zakamarków podwozia, zawieszeń. Tam zalega najbardziej niebezpieczna warstwa błota wymieszanego z solą. Taka mieszanka, zazwyczaj "uśpiona" zimą, uaktywnia się wtedy, gdy zaczyna być ciepło. Dlatego sól trzeba usunąć jak najszybciej, najlepiej myjką wysokociśnieniową. Mają je myjnie ręczne, ale też te samoobsługowe zwane bezdotykowymi. Jeśli zdecydujemy się z nich skorzystać (koszt ok. 10 zł), powinniśmy wstępnie zwilżyć nadwozie i usunąć z niego piasek i błoto. Przy ogromnym ciśnieniu wody z myjki (nawet 250 barów) ziarna piasku zadziałają jak środek ścierny. Dobre rezultaty daje mycie auta w deszczowy dzień. Dodatkową zaletą takiego dnia jest brak kolejek w myjni. Namoczone będzie wówczas nie tylko nadwozie, lecz także podwozie. A to właśnie jego mycie stanowi największe wyzwanie, zwłaszcza przy małym prześwicie. Czasem więc lepiej jest skorzystać ze specjalnej kołyski, na której przechyla się auto na bok. Doskonały dostęp do wszystkich zakamarków podwozia pozwala dokładnie usunąć błoto i sól. Taka usługa kosztuje ok. 50 zł.
Solny brud tkwi również w komorze silnikowej, ale tutaj lepiej nie zapuszczać się samemu z ciśnieniową myjką. To zadanie dla specjalistów, którzy potrafią zabezpieczyć wrażliwe elementy przed wpływem wody (akumulator, elektronika, układ zapłonowy), wiedzą, gdzie kierować strumień, i znają się na środkach czyszczących używanych w tym procesie. Koszt takiej usługi to zaledwie 30-50 zł, nie warto zatem brać sobie takiego kłopotu na głowę. Trzeba tylko pamiętać, że niektórzy producenci wręcz zabraniają mycia silnika w okresie gwarancji.
Wyzwanie dla korozji
Dokładne umycie samochodu ważne jest również dlatego, że pozwala zdiagnozować stan lakieru i powłok antykorozyjnych. W okresie zimy, chociaż korozja jest spowolniona, zazwyczaj przybywa ognisk rdzy. Pojawiają się też ubytki lakieru, a na spodniej części podłogi mogą być braki w warstwie bitumicznej. Samodzielne czyszczenie rdzawych nalotów, wykonanie zaprawek lakierniczych przy głębszych wżerach z użyciem szpachlówki czy naprawa zabezpieczenia antykorozyjnego nie stanowią większego problemu. Oczywiście o ile dysponujemy garażem. Wszystkie środki i preparaty są dostępne w sklepach z akcesoriami samochodowymi i w dużych supermarketach budowlanych. Kosztują niewiele.
We własnym zakresie możemy też bez problemu woskować lakier. Wosk wypełnia pory lakieru i nie pozwala, by woda dodatkowo rozsadzała mikropęknięcia pod działaniem ostrego słońca.
Hamulce, chłodnica, silnik
Wraz z nadejściem wiosny w zbiorniku spryskiwacza powinien znaleźć się płyn letni. Jeśli o nim zapomnimy przy wiosennym przeglądzie, możemy wymienić go później. O płynie hamulcowym, podlegającym wymianie zazwyczaj co 2 lata, nie możemy zapomnieć. Jest silnie higroskopijny i zimą intensywnie chłonie wodę. Dlatego właśnie najlepiej wymieniać go wiosną. Samodzielna wymiana płynu hamulcowego wymaga sporej wiedzy i doświadczenia. Po niej trzeba jeszcze wykonać odpowietrzenie układu hamulcowego. Lepiej nie porywać się na to samemu i oddać samochód w ręce specjalistów. Koszty nie powinny przekroczyć 100 zł. Spore znaczenie ma też płyn chłodzący. Jeśli go ubyło po zimie, trzeba zrobić dolewkę. To z powodzeniem możemy zrobić sami, kupując odpowiedni preparat. Kierujemy się wskazaniami na zbiorniku wyrównawczym. Nigdy nie dolewa się płynu wprost do chłodnicy. Odpowiedni poziom płynu zapewni bezproblemową pracę silnika, gdy na dworze zrobi się gorąco. Nie warto wlewać do układu chłodzenia wody. Powoduje ona korozję wewnętrznych elementów silnika i zapychanie kamieniem cienkich kanalików chłodnicy.
Wiosną dokonuje się również wymiany oleju. Niezależnie od przebiegu nie powinno się go użytkować dłużej niż rok. Ważne składniki oleju ulegają degradacji, pogarszają się własności smarne i silnik ulega szybszemu zużyciu.
Oszczędzanie na oleju nie ma sensu, skutkuje zazwyczaj szybkim zużyciem ważnych i drogich elementów.
Elektryczna inspekcja
Zima szczególnie daje się we znaki akumulatorowi. Za grosze można sprawdzić jego kondycję w warsztacie elektrycznym, a we własnym zakresie oczyścić klemy z zimowych złogów i nasmarować specjalnym preparatem. Sprawdźmy też wszystkie dostępne styki elektryczne zwłaszcza pod kątem osadów i korozji. Ogromna część awarii układu elektrycznego powstaje właśnie zimą. Główna bolączka to brak przewodności na złączach. Nader często awaria kosztownego podzespołu elektrycznego jest tylko pozorna, a kłopoty spowodowane są brakiem zasilania. Specjalistyczny warsztat będzie też mógł sprawdzić, czy akumulator ładowany jest prądem o odpowiedniej wartości. Upewnimy się wtedy, że alternator przetrwał trudne zimowe dni w dobrej kondycji.
Na koniec zostawmy sobie prace czysto kosmetyczne we wnętrzu auta. Trzeba przede wszystkim pozbyć się rzeczy przydatnych w zimie, a teraz zbędnych. Będzie lżej, samochód zyska na dynamice i spali mniej paliwa. Słoneczny dzień wykorzystajmy do suszenia przedziału pasażerskiego. Zimą trafiło do niego mnóstwo wilgoci w postaci śniegu naniesionego butami. Wyjmijmy filcowe wykładziny, bo zapewne są mocno nasiąknięte wodą. Kawałkiem drutu przepchajmy niedrożne otwory spływowe w drzwiach (od spodu) i bagażniku (od góry, po zdjęciu wykładzin). Należy też umyć szyby od środka, by zdjąć osad sprzyjający osadzaniu się pary wodnej. Z rynienek pod pokrywami silnika i bagażnika usuńmy brud i zgniłe liście nierzadko pozostające tam od późnej jesieni. Woda będzie miała swobodny odpływ, gdy złapie nas pierwsza wiosenna ulewa.
Na wymianę oleju trzeba umówić się co najmniej raz w roku - najwygodniej latem
ZOBACZ WIĘCEJ:
BMW 5 - Pierwsza jazda - ZOBACZ TUTAJ