Ceny paliw nie są zadowalające, dlatego kierowcy często liczą każdy wlany do baku litr. Jeżeli zdarzyło ci się zobaczyć na dystrybutorze wyższą wartość, niż mieści twój zbiornik, to wcale nie oznacza, że stacja próbuje cię oszukać. Przyczyna może być bardziej prozaiczna.
Pojemność twojego baku to 50 litrów, a wlałeś 52 litry? Zastanawiasz się, w jaki sposób paliwo się zmieściło, skoro fizycznie jest to niemożliwe? Okazuje, że sytuacja nie musi mieć nic wspólnego z próbą oszustwa. Mało kto wie, że producenci samochodów podają roboczą pojemność baku, zamiast rzeczywistej. To zmienia postać rzeczy i dlatego pojawiają się drobne "wahnięcia" na litrze bądź dwóch. Producenci stosują także tak zwaną rezerwę w postaci części wypełnionej powietrzem, ponieważ w wyższej temperaturze paliwo zwiększa swoją objętość.
Wielu kierowców tankuje do pełna, a po odbiciu pistoletu wciąż usiłuje wlać jeszcze trochę paliwa. Takie działanie nie jest dobrym pomysłem. Zbyt duża ilość cieczy w zbiorniku utrudni odprowadzanie z niego oparów, co poskutkuje tym, że w naszym aucie zacznie śmierdzieć benzyną lub olejem napędowym. W najgorszym wypadku tankowanie "pod korek" może nawet doprowadzić do uszkodzenia układu odpowietrzającego, co będzie wiązało się z kosztownymi niekiedy naprawami. Pamiętaj, że jeśli chcesz sprawdzić, czy dystrybutor nie oszukuje, lepiej skorzystaj z kanistra o określonej pojemności i nie próbuj lać paliwa po odbiciu pistoletu. Jeśli masz ochotę, to zagłosuj w naszej sondzie, która znajduje się poniżej.