O rynku paliw w Polsce opowiadamy również w materiałach publikowanych w serwisie Gazeta.pl.
Na jednej stacji paliwowej przez cały rok nie jest oferowany jeden typ oleju napędowego. Jego skład musi się zmieniać. Powód? Tym są polskie warunki pogodowe. Wraz z coraz niższymi odczytami termometrów, ON musi się stawać coraz bardziej odporne na działanie mrozów. To ma zapobiec zamarznięciu paliwa w układzie paliwowym. I co ważne, sytuacja nie jest dobrą wolą operatorów paliwowych. Wymuszają ją przepisy.
Informację w sprawie okresowych zmian składu oleju napędowego można znaleźć w rozporządzeniu Ministra Gospodarki z dnia 9 października 2015 r. w sprawie wymagań jakościowych dla paliw ciekłych. To w załączniku nr 3 precyzyjnie określa normy, którym powinny odpowiadać paliwa sprzedawane w Polsce. ON oferowany przez punkty sprzedaży od 1 października musi mieć temperaturę zablokowania zimnego filtra wynoszącą co najmniej -10 stopni Celsjusza. A to nie jedyny próg wprowadzony przez zapisy.
Co z zimową benzyną? Tu zmienia się wskaźnik prężności par. Ten ma dolną granicę nadal wyznaczoną na poziomie 45 kPa. Rośnie za to górna. Ta jest o połowę wyższa i wynosi 90 kPa.
Zimowe paliwo według przepisów już pojawiło się na stacjach benzynowych. Stało się to dokładnie wczoraj. Tyle że na razie to dmuchanie na zimne. Bo pogoda w tym roku zaskoczyła. W dniu, w którym pojawił się nowy typ paliwa w dystrybutorach, termometry np. w Warszawie mogły wskazywać nawet 28 stopni Celsjusza. Taki wynik jest zdecydowanie daleki od mroźnej pogody. A więc i wymóg stosowania paliw zimowych aktualnie jest mało potrzebny.
Warto jednak pamiętać o tym, że tegoroczny przełom września i października jest wyjątkowy ciepły. Normalnie w podobnym okresie w Polsce mamy sytuację, w której temperatura w ciągu dnia co prawda wynosi 10 do 13 stopni Celsjusza, ale w nocy potrafią pojawić się pierwsze przymrozki. Czy zatem pojawienie się zimowe paliwa to zbytek? Teraz i tu być może tak. Pogoda z dnia na dzień będzie się jednak ochładzać. Być może daleko nam do pierwszego mrozu, ale według prognoz temperatura w nocy pod koniec października zacznie niebezpiecznie zbliżać się do zera. A to oznacza, że paliwa zimowe przydadzą się.
Oczywiście w tym punkcie można opowiadać o globalnym ociepleniu. O tym, że klimat się zmienia, a temperatury wyraźnie rosną. Można też mówić o konieczności zmiany przepisów i odciągnięcia w czasie momentu, w którym na stacjach pojawi się paliwo zimowe. Tyle że anomalie wcale nie zdarzają się tylko w trzeciej dekadzie XXI wieku. Tak było też i wcześniej. Przykład? 4 października 1966 roku w Trzebiechowie zanotowano rekord temperaturowy. Słupki termometrów pokazały 28,9 stopnia Celsjusza. Podobnie było w Gorzowie Wielkopolskim, Słubicach, Bydgoszczy czy Legnicy. Jednocześnie pod koniec września 1977 roku w Zamościu potrafiło być -6 stopni Celsjusza.