Już od początku września można było natknąć się na niepokojące wieści o braku paliw na niektórych stacjach Orlenu. Jak więc koncern postanowił poradzić sobie z problemem? Wystosował do pracowników stacji specjalny mail, w którym wytłumaczył, jak działać w sytuacji braku oleju napędowego lub benzyny. By nie siać paniki, postanowiono "informować" klientów o awarii dystrybutorów...
Jak czytamy w treści maila - "W sytuacji tymczasowego braku paliwa na stacji, od dnia 06.09.2023 r. obowiązuje poniższy standard oznaczania dystrybutorów: 1. Jeżeli brakuje wybranego rodzaju paliwa — właściwą naklejkę z rodzajem paliwa należy zakleić komunikatem z informacją o awarii danej pompy np. Przepraszamy awaria dystrybutora EFFECTA DIESEL. 2. Jeżeli brakuje wszystkich rodzajów paliw, wszystkie oznaczenia/naklejki należy zakleić komunikatem formatu A4 z "Awaria dystrybutora. Przepraszamy za utrudnienia".
Co najśmieszniejsze, wiele osób na początku myślało, że to czysty fejk. Tak się jednak składa, że nasi koledzy z Next.gazeta.pl spytali przedstawicieli Orlenu o to, czy były to autentyczne polecenia koncernu. Odpowiedź jak rzadko kiedy zadziwia szczerością - "Załączony mail pochodzi z początku września i wynikał wyłącznie z rekordowego popytu, który obserwowaliśmy w związku z końcem letniej promocji (trwająca do 15 września obniżka cen o 30 gr na litr dla członków programu lojalnościowego i 40 gr/l dla posiadaczy Karty Dużej Rodziny - dop.red.). W tym czasie na niektórych stacjach wystąpił przejściowy (do 2-3 godzin) brak wybranych rodzajów paliw. W odpowiedzi na to firma wzmocniła logistykę, co pozwoliło szybko unormować sytuację".
Oczywiście Orlen podkreślił, że teraz dostawy paliw są realizowane na bieżąco i "dysponuje odpowiednią ilością paliw, aby zaspokoić potrzeby swoich klientów". Czy te słowa obrazują rzeczywistość? Przekonamy się w najbliższych tygodniach. Aktualnie ceny na polskich stacjach są najniższe w Europie i co oczywiste jest to związane ze zbliżającymi się wyborami. Na tej sytuacji korzystają nasi najbliżsi sąsiedzi, którzy tłumnie przyjeżdżają do Polski, by zatankować swoje pojazdy.
Niestety, wszyscy zgodni są co do tego, że po wyborach ceny gwałtownie wzrosną. Jak stwierdził Robert Tomaszewski, starszy analityk ds. energetycznych i szef Polityki Insight Energy, cytowany przez Next.gazeta.pl - "Ceny muszą wzrosnąć, obecnie są zdecydowanie zbyt niskie w stosunku do tego, co wynika z sytuacji rynkowej". Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie Gazeta.pl