Motoryzacyjne ciekawostki znajdziesz również w tekstach publikowanych w serwisie Gazeta.pl.
Znaleziska drogowe, zwłaszcza te na mapach Google, potrafią być przedziwne. Idealny przykład płynie zza oceanu, a konkretnie okolic miejscowości Mozart w Zachodniej Wirginii. Przeglądają opcję street view i ulicę Fishers Lane na trawniku przy jednej z dróg można dostrzec wrastającego w ziemię DeLoreana DMC-12. Tak, tego niezwykle rzadkiego klasyka produkowanego w latach 80. XX wieku w Irlandii Północnej.
Na tym zdjęciu bardzo wiele rzeczy jest dziwnych. Przy amerykańskich drogach nie brakuje porzuconych aut. Na ogół są to jednak naprawdę nieciekawe sedany czy pick-up`y. Tu mówimy o samochodzie, który co prawda jako nowy nie był udany, ale dziś staje się ekstremalnie rzadki. Powstało zaledwie 8975 sztuk, przy czym do teraz przetrwało pewnie jakiś 6 tys. egzemplarzy. A do tego, o ile często porzucone auta można znaleźć przy pustyni, tu teren jest mocno zurbanizowany. Na tej ulicy dom stoi przy domu. Każdy ma idealnie przycięty trawnik i widać, że ta miejscowość żyje.
W tym punkcie tak naprawdę jedno pozostaje wielką niewiadomą. Ciężko mi bowiem powiedzieć czy to auto dalej stoi na tym trawniku. Zdjęcie street view pochodzi bowiem z listopada roku 2021. Ma już zatem blisko 2 lata. Przez dokładnie 22 miesiące wiele mogło się zmienić. Być może DeLoreana zabrał z tego trawnika właściciel, być może zajęły się nim np. służby porządkowe, a być stoi tam do tej pory, jednak znajduje się w jeszcze gorszej kondycji.
DeLorean jest przysypany liśćmi, ma przebite opony, uszkodzony jeden z progów i otwarty niewielki lufcik w drzwiach kierowcy. Nie wygląda na samochód na chodzie, ale też nie prezentuje się jak typowy wrak. Brak korozji? To akurat w tym modelu normalne. On nie ma lakieru. Nadwozie powstało z nierdzewnej, nielakierowanej stali. Jej rdza nie atakuje. Czemu ktoś zostawił tak to auto? Tego też nie wiadomo. Bo skoro nawet doszłoby do awarii, właściciel mógł przecież zabrać pojazd lawetą wprost do warsztatu.
Na koniec może nieco o samym aucie. DeLorean DMC-12 zapowiadał się wyśmienicie. Nadwozie zaprojektował Giugiaro, nad zawieszeniem pracował twórca Lotusa Esprita, a do napędu posłużył silnik opracowany przez Peugeota, Renault i Volvo. Problemy zaczęły się w momencie, w którym auto miało trafić do sprzedaży. Kryzys naftowy sprawił, że jego cena musiała sięgnąć 28 tys. dolarów, choć początkowo DeLorean mówił o 12 tys. A do tego coupe miewało poważne problemy z 2,8-litrową jednostką V6 i po prostu nie trafiło w gust kierowców. Sprzedaż była opłakana. To sprawiło, że produkcja modelu trwała tylko 7 lat. Powiem więcej, inwestycja w DMC-12 zniszczyła też firmę DeLorean.