Po raz kolejny poseł Piotr Liroy-Marzec zabiera głos w sprawie systemu CEPiK nadzorowanego przez Ministerstwo Infrastruktury. Polityk zwraca uwagę, że kierowcy mają duże problemy, a jego biuro poselskie zostało zasypane skargami dotyczącymi wadliwego działania systemu czy paraliżem na stacjach diagnostycznych.
Polityk stwierdził, że diagności zamienili się w inkasentów – najpierw pobierają od użytkownika samochodu opłatę, a dopiero później weryfikują stan pojazdu i wystawiają negatywny wynik badania technicznego. Do tej pory było zupełnie na odwrót – kierowca udawał się na obowiązkowy przegląd auta i najpierw był informowany o istotnych szczegółach.
Zobacz także: Ministerstwo wycofuje się z podwyżek opłat za przegląd techniczny samochodu
W listopadzie ubiegłego roku rząd zaostrzył zasady przeprowadzania badań technicznych pojazdów. Jedną z różnic jest konieczność zapłaty „z góry”, niezależnie od tego czy samochód przejdzie kontrolę. Gdy usterka, która dyskwalifikuje samochód zostanie wykryta nie możemy liczyć na możliwość przerwania badania i dokonania naprawy, ani na zwrot pieniędzy.
Zdaniem posła taki stan rzeczy nie służy poprawie bezpieczeństwa na drogach. Polityk zapytał ministra infrastruktury, czy zamierza doprecyzować przepisy tak, aby za niewykonanie przeglądu rejestracyjnego nie była pobierana opłata i kiedy kierowcy przestaną ponosić konsekwencje błędów w systemie CEPiK.