Ciekawostki motoryzacyjne znajdziesz również w tekstach publikowanych w serwisie Gazeta.pl.
Lamborghini Diablo to prawdziwa legenda. Coupe było produkowane od roku 1990 do 2001. Powstały niespełna 3 tys. egzemplarzy. Dziś większość z nich odpoczywa pod kocem w garażach kolekcjonerów? No prawie. Jeden z nich wydobył się spod koca i trafił do firmy o ciekawie brzmiącej nazwie Eccentrica. Tam został przerobiony w restomoda.
Za tą modyfikacją stoi Emanuel Colombini. Nie znacie człowieka? To ponoć potentat w branży meblowej. Z punktu widzenia tego materiału ważniejsze jest jednak to, że okazuje się fanem włoskiej motoryzacji. Postanowił zatem zebrać sztab inżynierów, wziąć na warsztat Diablo, a następnie sprawić, że to zacznie mocniej przystawać do realiów XXI wieku. W projekcie brali udział pracownicy takich firm, jak Pirelli, Brembo, Marantz i Capristo. Efekty ich pracy zostały oficjalnie pokazane w Mediolanie. Auto niedługo będzie można też podziwiać podczas Festiwalu Prędkości w Goodwood w Wielkiej Brytanii.
Karoseria? Ta została nie tyle zmodyfikowana, co tak właściwie zbudowana od nowa. Stara trafiła na śmietnik. Nową wykonano z włókna węglowego i tytanu. To daje Lambo wyjątkową lekkość, ale i poprawia sztywność nadwozia. Dodatkowo auto otrzymało srebrne malowanie, LED-owe światła oraz czarne, 19-calowe felgi przybrane oponami Pirelli. Zespół Eccentrica postanowił również popracować nad silnikiem. W fabrycznej jednostce 5.7-litra pojawiły się nowe zawory i wałki rozrządu. Nowy jest także wydech. Dzięki temu moc wzrosła o prawie 60 koni, a czas sprintu do pierwszej setki wynosi tylko 3,5 sekundy.
Diablo to niesłychanie ciekawe auto. Nazwa po hiszpańsku oznacza bowiem po prostu diabła. I był to prawdziwy diabeł w owczej skórze. Po pierwsze dlatego, że choć nosił legendarne logo na masce, powstał w czasie, w którym właścicielem Lambo był... Chrysler. Tak, mowa o producencie Voyagera... Po drugie dlatego, że coupe było znane nie tylko z pięknej linii, ale i narowistego charakteru. Ważący niecałe 1400 kg supersamochód korzystał z napędu na tył. I to akurat nie był zbyt dobry pomysł. Zwłaszcza że na pokładzie Włosi zamontowali mocarny, 5.7-litrowy silnik V12. Wolnossący motor miał 492 konie mocy i 580 Nm momentu obrotowego. Przy głębszym wciśnięciu gazu sprawiał, że samochód zamiast pokonywać zakręt, zaczynał kręcić bączki.
Dane techniczne? Lamborghini Diablo przyspiesza do pierwszej setki w 4,09 sek. Przypominam tylko, że mówimy o roku 1990. Nawet dziś wynik jest dobry. Wtedy był oszałamiający. Prędkość maksymalna to z kolei 329 km/h. Diablo przez rok był najszybszym samochodem świata. Zdetronizował na tym stanowisku legendarne Ferrari F40. Lambo z kolei musiało ustąpić miejsca Bugatti EB110. Na tym ciekawostki dotyczące Diablo się nie kończą. Te tak naprawdę można byłoby mnożyć. Ja skupię się na jeszcze jednej. Opowiem o sumie, którą należało zapłacić za fabrycznie nowe Lambo.
W momencie debiutu w roku 1990 Diablo zostało wycenione na 240 tys. dolarów. To oznaczało sumę na poziomie 2 mld 280 mln złotych. Mówimy oczywiście o kwocie w złotych sprzed denominacji. Czy to było dużo? Za taką ilość pieniędzy w tamtym czasie można było wypłacić prawie 6200 pensji minimalnych czy kupić prawie 27 fabrycznie nowych Polonezów. Kwota spokojnie wystarczyłaby nie tyle na nowe mieszkanie w Warszawie, co cały blok! Była zatem iście astronomiczna. Czy restomod będzie drogi? Na 200 proc. tak. Sama modyfikacja ma kosztować 1,3 mln dolarów. A przecież jeszcze trzeba zapłacić za auto-dawcę.