Wcześniej stały bywalec taksówkarskich zatoczek, dzisiaj coraz częściej spotykany na zlotach klasyków. Mercedes-Benz W124 powoli staje się cenionym youngtimerem. Nawet niezbyt pożądane przez kolekcjonerów wersje z dieslem znajdują swoich amatorów. Co jednak powiecie na zgrabne coupe od AMG?
Właśnie taki pojazd został niedawno sprzedany w USA na aukcji The MB Market za niebotyczną sumę 761 800 dolarów. Po przeliczeniu daje to ponad 3,6 mln złotych. Jednak co skłoniło nabywcę do wyłożenia aż takiej kwoty na, wydawać by się mogło, nudnego dwudrzwiowego balerona?
Opisywany pojazd to 1 z 13 legendarnych Hammerów wyprodukowanych w Stanach Zjednoczonych, a dokładnie przez odział AMG w Westmont w stanie Illinois. Łącznie na całym świecie powstało ok. 30 takich samochodów. Dodatkowo przebieg opisywanego egzemplarza to zaledwie 19,5 tys. mil (ok. 31 tys. km).
Pierwotnie wóz wyjechał z taśmy produkcyjnej w 1988 roku wyposażony w sześciocylindrowy rzędowy silnik M103 o pojemności trzech litrów. Jednak po kuracji w AMG, gdy było ono jeszcze niezależnym tunerem, pojazd został kompletnie zmodyfikowany.
Pod maską umieszczono jednostkę V8 M117 o pojemności 5,5 litra, którą montowano w Klasie S W126, jej dwudrzwiowej wersji o oznaczeniu SEC (C126) i SL-u R107. Została ona dodatkowo rozwiercona do 6 litrów, zyskując przy tym zmodyfikowane, 32-zaworowe głowice, finalnie osiągając 390 KM i 567 Nm momentu obrotowego. Taka moc pozwala na sprint do "setki" w nawet 5,4 sekundy.
Z zewnątrz pojazd wyróżnia się specjalnym, poprawiającym aerodynamikę bodykitem. Uwagę przykuwa zwłaszcza przedni zderzak z dodatkowymi lampami. Często niezauważanym detalem są odrobinę poszerzone nadkola, które dodają nadwoziu muskularności. Całość spoczywa na 17-calowych felgach AMG Aero 1.
Co do wnętrza, mamy tutaj klimatyzację, elektrycznie ustawiane skórzane fotele (w latach 80 było to szczytem luksusu), dodatkowe głośniki umieszczone w boczkach drzwi, kierownicę wykończoną w kolorze tapicerki (standardowo była ona wyłącznie czarna) oraz zegary wyskalowane do 300 km/h, sygnowane przez AMG. Do pełni szczęścia zabrakło jedynie opcjonalnych kubełkowych foteli Recaro Classic oraz dekorów z orzecha włoskiego.
Wymienione elementy składają się na pojazd, na widok którego piesi gwałtownie odwracali głowy, łamiąc sobie przy tym karki. Dla wielu, w tym autora tego tekstu, pojazd nadal stanowi obiekt westchnień.
Nie dziwi więc fakt, że ktoś na zrealizowanie swojego marzenia przeznaczył sumę ponad 760 tysięcy dolarów. Pozostaje życzyć długiego i owocnego eksploatowania, chociaż znając życie, samochód prawdopodobnie większość czasu spędzi "pod kocem".