Do tragicznego w skutkach kuligu doszło w poniedziałek 18 stycznia w godzinach wieczornych w Adamowie pod Elblągiem. Policjanci z elbląskiej komendy nagłośnili to wydarzenie, żeby przestrzec wszystkich miłośników kuligów za samochodami. To nielegalna, a przede wszystkim skrajnie niebezpieczna zabawa. Polskie przepisy jasno zabraniają ciągnięcia za pojazdem osób na sankach, nartach, wrotkach i innych podobnych urządzeniach. Świetną zabawę na kuligu za samochodem od groźnego wypadku dzieli zaledwie jedna chwila. Tak jak w tej sytuacji.
Czterdziestolatek ciągnął za swoim autem trzy worki foliowe. Na nich w sumie siedziało sześć osób - każdy worek zajmowały dwie osoby. Kierowca wjechał w zakręt zbyt szybko. Ostatnia para wypadła z drogi i z impetem uderzyła w drzewo.
Na ostatnim worku jechały dwie nastolatki. Obie po wypadku trafiły do szpitala. Czternastolatka miała sporo szczęścia, bo kulig zakończyła ze złamaną ręką. Druga z poszkodowanych, piętnastolatka, z poważnymi obrażeniami głowy walczy o życie w szpitalu. Na razie nie ma informacji o stanie jej zdrowia. Mamy nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
Kierowca, ojciec najbardziej poszkodowanej nastolatki, był trzeźwy. Policjanci zatrzymali mu prawo jazdy i wyjaśniają okoliczności wypadku
Organizacja takiego kuligu jest wykroczeniem, za które kierujący może zostać ukarany 500-złotowym mandatem i punktami karnymi lub jeszcze wyższą grzywną przez sąd. W skrajnych sytuacjach sąd może nawet skazać kierowcę na osiem lat pozbawienia wolności za spowodowanie wypadku, którego skutkiem jest ciężki uszczerbek na zdrowiu lub śmierć. W przypadku kuligu jednak tak ostrej kary raczej nie będzie. Sprawa jest na tyle świeża, że jeszcze nie wiemy, czy skończy się na mandacie (najbardziej prawdopodobne), czy tragiczny kulig będzie miał ciąg dalszy na sali sądowej.
- Jednak jak pokazują zdarzenia z ostatnich dni, to wcale nie grzywna może okazać się największą karą. Taka lekkomyślna zabawa może skończyć się poważnymi obrażeniami, a nawet śmiercią uczestników kuligu, który wymknie się spod kontroli. A żeby tak się stało naprawdę nie trzeba wiele. Wystarczy chwila nieuwagi, ciut za duża prędkość i jakaś nierówność, kamień lub konar drzewa ukryty pod śniegiem, żeby doszło do tragedii, której można było uniknąć. Apelujemy o rozwagę i przypominamy, że w wielu przypadkach to my sami stanowimy o swoim bezpieczeństwie - komentuje Jakub Sawicki z zespołu prasowego Komendy Miejskiej Policji w Elblągu.