Czy byliście kiedyś na diabelskim moście? Nie chodzi mi o uwielbiane przez wspinaczy skały o tej nazwie zlokalizowane przy szlaku Orlich Gniazd, tylko o prawdziwe przeprawy przez przeszkody wodne. Nie do końca wiadomo dlaczego, ale wiele takich budowli jest posądzane przez ludzi o związki z diabłem. W Europie jest ich tak dużo, że zasłużyły na oddzielną kategorię w klasyfikacji podań ludowych utworzonej przez badacza kultury Atti Aarnego, a później udoskonalonej przez Stitha Thompsona. Ostatnio pisał o tym portal bryk.pl.
Najwięcej mostów nazywanych przez okolicznych mieszkańców diabelskimi powstało w XVII i XVIII wieku. W historiach, które o nich krążą, najczęściej przewijają się trzy motywy. Zwykle były to konstrukcje dalece nieudane albo wręcz odwrotnie: wyjątkowo misterne. W obu przypadkach uznawano, iż w ich powstaniu musiał maczać palce szatan, bo bez jego pomocy ludzie nie byliby zdolni do wykonania takich budowli. Zdaniem gawiedzi niektóre były po prostu zbyt dobrze zaprojektowane, aby mogły wyjść spod ludzkiej ręki. Natomiast jeśli się okazywały wyjątkowo złe, mimo pokładanych w nich oczekiwań, też uznawano, że to musiała być sprawka czarta. Trzeci motyw dotyczy diabelskich spotkań i wieców w okolicach mostów. Być może dlatego, że tak naprawdę pod mostami na podróżnych lubili czaić się zbóje, a ofiary napadów czasem wyglądały tak niekorzystnie, że ludzie posądzali o takie zbrodnie szatana.
Które mosty w Polsce są uznawane przez okolicznych mieszkańców za diabelskie? Można ich znaleźć co najmniej kilka. Najsłynniejszy jest chyba most w Czernej w woj. małopolskim i powstał w latach 1671-1691. Co ciekawe zbudowali go chrześcijańscy pustelnicy z zakonu karmelitów bosych i początkowo nazywali anielskim. Miejscowa ludność nadała mu inną nazwę. Aż strach domyślać się, co takiego musieli na nim wyprawiać zakonnicy, że zyskał szatańską sławę.
Diabelski most w Czernej był piękny, bo przypominał rzymskie akwedukty. Miał aż 120 m długości, 10 m szerokości, a nawierzchnia była na wysokości 18 metrów. Niestety nie przetrwał do naszych czasów. W XIX w. zaczął erodować i wyłączono go z ruchu w 1889 r. W tej chwili można obejrzeć tylko jego ruiny i posłuchać ponurych opowieści. Natomiast najbardziej uczęszczanym diabelskim mostem jest... wiadukt z Krakowa. Został wzniesiony w XIX w. przez austriackich budowniczych na rozkaz cesarza Franciszka Józefa jako element Twierdzy Kraków. W tej chwili jest na nim skrzyżowanie ulic. Dołem prowadzi aleja Waszyngtona, a górą ul. Malczewskiego. Most-wiadukt został wyremontowany całkiem niedawno, bo w 2010 roku.
Kolejny czarci most jest w Wiślicy w woj. świętokrzyskim. Jeśli wierzyć podaniu spisanemu przez Oskara Kolberga był elementem umowy podpisanej z diabłem przez Pana Twardowskiego. Nie można tego sprawdzić, bo bohater opowieści od dłuższego czasu jest nieuchwytny. Najprawdopodobniej aktualnie przebywa na Księżycu. Ruiny jeszcze innego diabelskiego mostu są pod Olsztynem nad Łyną. Przy okazji można zwiedzić położone nieopodal ruiny średniowiecznego grodziska i osady Sendyty.
Najwięcej diabelskich mostów w naszym kraju da się znaleźć w Małopolsce, a jeśli szukać ich dalej, to najlepiej w Niemczech. Zaledwie sześć kilometrów od granicy z Polską jest niesamowity diabelski most Rakotzbrucke na jeziorze Rakotzsee. Od polskiej strony najlepiej dostać się do niego przez Łęknicę i Mużaków. Warto to zrobić, bo cała okolica wygląda bajkowo i przy okazji można zwiedzić cały Park Kromlau oraz napotkany po drodze Łuk Mużakowa. Są tam przepiękne zamki, pałacyki i parki w angielskim stylu. Tak w ogóle diabelskie mosty są dobrym motywem na samochodową, motocyklową lub rowerową wycieczkę. Tylko pamiętajcie, że diabła raczej tam nie spotkacie, bo nie istnieje. Bardziej prawdopodobne jest to, że w ten sposób ludzie próbowali znaleźć proste wyjaśnienie rzeczy, których nie rozumieją. Tak jest od tysięcy lat do tej pory.