Minęło tyle lat i jeszcze mi się nie znudziło. Co? Budowanie z klocków takich jak Lego. Wciąż nie opatrzyły mi się także różne szalone projekty, jakimi duński potentat raczy nas od lat. Kwintesencją tych wszystkich ogromnych makiet wydaje się McLaren P1. Dlaczego akurat ten brytyjski sportowy samochód? Dobre pytanie, nieprawdaż?
By obejrzeć nowe dzieło projektantów Lego, musiałem zabrać ze sobą paszport. Po Brexicie nie sposób dostać się na wyspy ze zwykłym dowodem osobistym (o mObywatelu nawet nie ma co wspominać). Wybrałem się bowiem na słynny tor Silverstone. Miejsce prezentacji wybrano nieprzypadkowo. To nie tylko ważna lokalizacja dla McLarena, ale także całego świata brytyjskiego motorsportu. Lego starało się udowodnić, że i dla nich jest niezwykle istotne. To miejsce szczególne, które w dniu premiery ogromnego samochodu z klocków zafundowało nam jakże miłe rozczarowanie. Tego dnia nie było słynnej brytyjskiej pogody. Przywitało nas piękne słońce i ledwie delikatnie zachmurzone niebo. Nie lało!
– Chcesz poznać z bliska szczególny egzemplarz McLarena P1 w skali 1:1? Musisz uzbroić się w cierpliwość — usłyszałem. Lego zadbało o stosowne umowy na zachowanie tajemnicy (samochód oglądaliśmy na kilka dni przed publicznym światowym debiutem), a całą premierę przygotowano w stylu koncernów motoryzacyjnych. Zapach paliwa, hałas prawdziwych bolidów testowanych na torze, świst zmienianych opon czy głuche uderzenia gumy tuż za ścianką działową w torowym boksie. Zabrakło tylko jednego. Efektownego ściągnięcia wielkiej płachty z samochodu. Tę zdejmowano nadzwyczaj delikatnie, by niczego nie uszkodzić. Zresztą, zerknijcie sami na poniższy film.
Przed wami wyjątkowy McLaren P1 (w listopadzie 2024 r. trafi do Polski). Jedyny z serii Technic w pełni przygotowany do jazdy. Innymi słowy, znajdziesz w nim niemal wszystko z klocków Lego. Dlaczego niemal? Elementy takie jak kierownica, felgi, komponenty zawieszenia i układu hamulcowego to już podzespoły, które dostarczył McLaren. Lubor Zelinka, czeski projektant Lego, który budował ogromnego McLarena, tylko wymownie się uśmiechnął, gdy zapytałem go o hamulce. – Tarcze hamulcowe z Lego odtworzyliśmy z pełną starannością. Ale te prawdziwe tarcze też są. W końcu możesz się tym samochodem trochę rozpędzić. I nie jest to kilkanaście km/h" – dodał z przymrużeniem oka.
Trudno nie zapytać o czas budowy i skalę komplikacji. W końcu ponad 8,3 tys. godzin zajęło przygotowanie konstrukcji, z czego większość to projektowanie (aż 6134 godziny). - Było nas 23, ale tak, to było wiele miesięcy mozolnego projektowania, składania i dobrej zabawy – wspomniał Lubor i dodał - Nie pytaj mnie o łączną moc silników, bo tego nie liczyliśmy.
A jest co liczyć. Zespół wykorzystał aż 768 silników używanych do zmechanizowanych zestawów Lego. W przypadku pojemności akumulatora musiałem się zadowolić informacją, że pochodzi z samochodu elektrycznego. Dobre i to.
A ile klocków użyto do budowy samochodu? Nie trafiłem, gdy próbowałem obstawiać. Sto tysięcy to za mało. Nawet dwieście tysięcy nie wystarczy. Na budowę zużyto aż 342 817 elementów. Nie dziwi zatem masa razem z komponentami od McLarena. Łącznie aż 1220 kg.
– Jak to wszystko połączyliście? – zapytałem bardzo sympatycznego Czecha. – Wierzymy w siłę mocowania naszych klocków – odpowiedział rozbawiony Lubor, po czym dodał – Oczywiście część komponentów łączyliśmy klejem, ale tylko tam, gdzie było to istotne – tyle i aż tyle.
Jak się tym jeździ? – Czuję respekt i staram się bardzo uważać. Ale sama jazda i prowadzenie samochodu nie jest aż takie trudne. Gorzej do niego wejść, a potem z niego wysiąść – wyjaśnił Lubor Zelinka. Mogłem zresztą podziwiać, jak wsiada się do McLarena P1. Projektanci Lego nie przewidzieli drzwi jak w pierwowzorze. By dostać się do środka, trzeba delikatnie zrolować górny pas klocków pomiędzy przednim a środkowym słupkiem. Uśmiech szybko zniknął z twarzy czeskiego projektanta. Gdy prowadził samochód, był skupiony jak nigdy wcześniej. W końcu odbył przejażdżkę wzdłuż boksów na torze Silverstone. Stąd niewielka prędkość, by nie naruszyć zasad bezpieczeństwa panujących na torze. Jednego przy tym zabrakło. Jakiegokolwiek hałasu! Okazało się, że ponad 760 silników Lego pracuje tak cicho, że trudno się zorientować, gdy za twoimi plecami przejedzie monstrum o długości niemal pięciu metrów (zbudowany model ma wymiary zbliżone do rzeczywistego).
Przejażdżka po torze? – Wybacz. W programie mamy tylko przejazd po Silverstone prawdziwym McLarenem i naszym kierowcą testowym – usłyszałem od jednego z organizatorów. – No i oczywiście masz wywiad z Kasperem Rene Hansenem, który zaprojektował zestaw Lego Technic McLaren P1 w skali 1:8 – dodał mój opiekun. O tych atrakcjach przeczytacie już przy najbliższej okazji. Mam bowiem, co wspominać. Wyjazd na premierę McLarena P1 sfinansowało Lego. Firma nie miała wpływu i wglądu w treść publikacji.