Tegoroczną majówkę spędziłem dość nietypowo. Prócz redakcyjnego dyżuru i odkrywaniu okolic na rowerze sporo czasu poświęciłem na układaniu klocków. Trafiłem na szczególny zestaw, czyli serię Lego Icons Land Rover Classic Defender 90 (zestaw nr. 10317). To dość wierna kopia klasycznego Land Rovera z lat 80. I jakże odmienna od tego co przygotowało Lego w ramach serii Technic (najnowszy model Defendera pokazany w 2019 roku).
Lego Icons 10317 to już spory komplet, który zawiera ponad 2,3 tys. elementów spakowanych w 16 torebkach (co ciekawe wciąż foliowych, a nie w papierowych jak w innych kompletach). Czy to dużo? Na pewno nie dla miłośnika klocków. Kto jednak bardzo rzadko sięga po Lego musi przygotować się na dłuższą zabawę i bardzo uważną lekturę mało przejrzystej instrukcji. Niekiedy przypomina niezbyt zrozumiałe przewodniki klocków Cobi i zaskakuje pod względem kolejności składania poszczególnych elementów.
Kluczowe pytanie — ile czasu trzeba poświęcić na złożenie sporego i bardzo kosztownego zestawu (sugerowana cena to ponad 1,1 tys. zł)? To zależy. Na wspólnym układaniu z synem spędziłem osiem wieczorów. Wprawny układacz zapewne poradzi sobie w jeden dzień. Trzeba odrobiny cierpliwości i dużego skupienia, gdyż część grafik w instrukcji nie jest zbyt czytelna. Na szczęście ustrzeżono się błędu jak w przypadku zestawu Lego Technic z nowym Defenderem (na skutek pomyłki w instrukcji można było uszkodzić zębatki w układzie przeniesienia napędu).
Zaskakuje kolejność układania. Budowę zaczynamy od akcesoriów takich jak kanistry, skrzynia na narzędzia (kopie kluczy przypominają to co stosuje się tanich zestawach innych firm) czy podnośnik. Na początku składa się także jeden z dwóch silników (do wyboru jest benzynowe V8 i tradycyjny turbodiesel). Pozostałe akcesoria jak drugi silnik, gaśnica czy wyciągarka składa się zaś niemal na samym końcu. Dziwi też, że takie elementy jak zawieszenie mocuje się niemal już do gotowego samochodu.
Podczas składania trzeba sporo cierpliwości. Początkowo łatwo o wrażenie, że konstrukcja Defendera jest dość delikatna. Stopniowo jednak dokłada się kolejne elementy wzmacniające całą konstrukcję. Lego pozostawiło przy tym swobodę wyboru. Można złożyć standardową wersję Defendera bez klatki i ekwipunku off-road (wówczas trzeba uważać na delikatnie przymocowany dach) lub w pełni wyposażoną odmianę na wyprawy w teren (rekomenduję, gdyż jest solidniejsza i prezentuje się znacznie bardziej bojowo). Dach łatwo zdjąć, by stworzyć w pełni otwartą wersję samochodu.
Lego zbiera zasłużone pochwały za dbałość o detale. Zadbało o otwierane drzwi (znacznie lepiej otwiera się je i zamyka niż np. w Fordzie GT z serii Technic), układ kierowniczy, porządne zawieszenie, naklejki z charakterystycznymi numerami rejestracyjnymi (kod modelu i nawiązanie do pierwszej tablicy, jaką zastosował Land Rover) czy otwieraną maskę z dodatkowym podparciem. W kabinie znajdziemy nawet miejsce na kubek z kawą obok dźwigni imitujących sterowanie skrzynią biegów (tej niestety zabrakło).
W przeciwieństwie do zestawu Technic (nowy Defender) nie ma jednak lepiej odwzorowanego silnika czy skrzyni biegów. Brakuje także dodatkowego sterowania układem kierowniczym. Jego luzy są na tyle duże (co nie zaskakuje), że próba jazdy na wprost nie jest tak łatwa jak mogłoby się wydawać (to jeden z powodów, dla których należy traktować Defendera bardziej jako piękny eksponat na półce niż zabawkę dla dzieci). Zresztą Lego nie kryje, że to zestaw kolekcjonerski przeznaczony dla dorosłych. A co stoi na przeszkodzie, by dorosły też pozwolił sobie na jazdę Defenderem nie tylko na wygodnej kanapie w domu?
Nie obeszło się bez jazdy w terenie. Zabrałem na nią także egzemplarz Land Rovera Defendera z serii Technic. Oba auta poradziły sobie nie tylko na leśnych ścieżkach, ale i piaszczystej polanie. Szczęśliwie obeszło się bez tzw. wklejki (w żargonie miłośników aut terenowych to nic innego jak ugrzęźnięcie auta w błocie czy piachu). Niestety w trakcie jazdy z klasycznego Defendera odpadło kilka elementów takich jak końcówka układu wydechowego, hak czy wykończenie nadkoli. Pod tym względem zestaw z serii Technic poradził sobie znacznie lepiej. Łatwo zatem o wniosek, że przepiękny kolekcjonerski Defender lepiej zostawić w salonie a na zabawę z dziećmi wybrać się z innym pojazdem. A takich, które wytrzymają cięższą zabawę nie brakuje w sklepach. Zestaw klocków udostępniła do recenzji firma Lego. Więcej wiadomości na temat motoryzacji znajdziesz na Gazeta.pl