Gigant informatyczny z Mountain View postanowił zobrazować zniszczenie w ukraińskich miastach tak, żeby mógł je obejrzeć cały świat. Użył do tego funkcji Street View programu Mapy Google, która pozwala pokonywać ulice na ekranach smartfonu w rozszerzonej rzeczywistości.
Więcej informacji na temat Ukrainy znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Zwykle wizualizacje powstają na podstawie milionów zdjęć, które robią samochody wynajęte przez Google i jeżdżące po świecie ze skomplikowanym zestawem kamer na dachach. Tym razem, ze względu na trwającą w Ukrainie wojnę, to nie było możliwe, ale firma wpadła na inny sposób.
Google rozpoczął współpracę z ukraińskimi operatorami dronów, którzy od początku wojny uwieczniają skutki rosyjskiej agresji. Pomysł narodził się w zburzonym przez rakiety Irpieniu, ale potem został rozszerzony na inne miasta.
Wiceminister spraw wewnętrznych Ukrainy Igor Bondarenko powiedział, że dokumentacja powstaje we współpracy z ukraińskim rządem. Na terenie całego kraju pracują zespoły, który chcą zebrać jak najdokładniejszą dokumentację. Najlepszym sposobem na jej rozpowszechnienie będą właśnie Mapy Google.
Obrazy zostaną umieszczone na Google Maps i będą dostępne dla całej społeczności. Cały świat powinien zobaczyć, jak kiedyś wyglądały nasze miasta i co zrobił z nimi agresor
- podkreślił Igor Bondarenko.
Oprócz Irpienia ministerstwo udostępniło dokumentację z innych miejsc: Borodzianki i Buczy, gdzie rosyjscy żołnierze dokonali masakr ludności cywilnej, zniszczone atakami rakietowymi wsie Stojanka koło Irpienia i Horienka w okolicy Hostomela. W Mapach Google będzie można też obejrzeć lotnisko w tym mieście, na którym zostały sfotografowane szczątki największego samolotu świata: Antonova An-225 Mriya.
Niedawno Google uruchomił testowo nową zawartość Map Google i wówczas dało się porównać te same miejsca przed wojną (wciąż są na zdjęciach umieszczonych w Mapach przez użytkowników) oraz po atakach Rosjan (używając funkcji wirtualnego spaceru Street View).
Później, ku rozczarowaniu internautów, obrazy chwilowo zniknęły, ale z pewnością wrócą do Map Google, bo to oficjalna współpraca firmy informatycznej z organami administracji państwowej Ukrainy. Trzeba pamiętać, że transformacja obrazów z dronów na rzeczywistość rozszerzoną Street View odbywa się automatycznie.
Zajmują się nią algorytmy, które nie są doskonałe i musiały być zmienione na potrzeby obróbki materiałów z dronów. Efekty muszą być zweryfikowane przez ludzi, bo mogą wymagać poprawek dotyczących zarówno poprawności lokalizacji umieszczanych obrazów, jak i usunięcia lub rozmazania szczególnie okrutnych widoków. Chodzi przede wszystkim o uszanowanie żałoby ludzi, których bliscy zginęli w rosyjskich atakach, a ich ciała mogą być na przesłanych zdjęciach. Z takimi obrazami algorytmy Google nigdy wcześniej nie miały do czynienia.