Warszawska radna Agata Diduszko-Zyglewska zwróciła się do prezydenta miasta z pytaniem o możliwość utworzenia Lasu Pamięci. Taki las to odpowiedź na rosnącą popularność alternatywnych form pochówku. Przykład stanowi Poznań, który wydziela specjalne miejsca na cmentarzach. W przypadku nekropolii na Junikowie jest to położona wśród drzew 180-metrowa kwatera, która umożliwia pochówek w biodegradowalnych urnach. Nie ma tam nagrobków czy płyt, a imiona i nazwiska można umieszczać na dwóch kamiennych tablicach, jak w przypadku zbiorowych mogił. W Lesie Pamięci są również ławki dla odwiedzających. To drugie takie miejsce wśród poznańskich nekropolii, a kolejne jest w planach. "Docelowo w Lesie Pamięci rodziny zmarłych będą mogły rozsypać prochy swoich bliskich. Obecnie jednak w Polsce nie ma odpowiednich ku temu przepisów" - czytamy w interpelacji.
Pochówek w takim miejscu jest też wielokrotnie tańszy. W przypadku cmentarza junikowskiego pochowanie w lasku kosztuje 200 zł i kolejne 200 zł kosztuje tabliczka na jednej z dużej płyt. Groby ziemne kosztują, zależnie od wielkości, od 900 do 2500 zł. Urnowe - od 550 do 800 zł. Nisze w kolumbarium to koszt od 1900 do 5000 zł, a grobowce od 10 do 15 tys. zł.
Radna Diduszko-Zyglewska pytała magistrat, czy istnieje możliwość utworzenia tego rodzaju miejsca na którejś ze stołecznych nekropolii.
W odpowiedzi na interpelacje przypomniano, jak wyglądają archaiczne już przepisy (ustawa z 1959 roku) o chowaniu zmarłych. "Zwłoki mogą być pochowane w grobach ziemnych, grobach murowanych, przez zatopienie w morzu, a szczątki ze spopielenia zwłok można przechowywać także w kolumbariach" - czytamy. I dalej: "Na razie żadne przepisy nie przewidują innych niż wskazane w ustawie, alternatywnych form pochówku, ani żadnych wyjątków od ustalonych zasad chowania zmarłych".
Miasto oczekuje jednak na zmiany w ponad 60-letniej ustawie, z nadzieją, że będzie można legalnie rozsypywać prochy. "W Mieście Stołecznym Warszawa, na wszystkich cmentarzach komunalnych, są przygotowane takie Łąki Pamięci, wydzielone do rozsypania prochów. Wykorzystanie tych miejsc będzie jednak możliwe dopiero po odpowiedniej zmianie przepisów dotyczących chowania zmarłych" - napisała p.o. Dyrektora Magistratu Elżbieta Markowska.
Przepisy powinny zostać znowelizowane, bo obecnie i tak nie są przestrzegane. Rozsypanie prochów - zgodnie z prawem - grozi karą grzywny od 20 do 5000 zł lub aresztu w wymiarze od 5 do 30 dni. Ale proces kremacji nie jest w żaden sposób uregulowany. Zwykle zakład pogrzebowy wymaga deklaracji przyszłego złożenia urny, ale nikt nie sprawdza, czy faktycznie tam trafia. Teoretycznie więc można pochować pustą urnę, albo w ogóle nie przywieźć jej na cmentarz. Żeby inspekcja sanitarna przyłapała bliskich zmarłego, konieczny byłby donos.