Wraz z sezonem grzewczym, powrócił problem uwalniającego się tlenku węgla, który jest silnie trującym gazem, do tego bezwonnym i bezbarwnym. Jego uwalnianie się można więc stwierdzić wyłącznie na podstawie własnego pogarszającego się samopoczucia. Często jest jednak już za późno.
Pięcioosobowa rodzina z Rembertowa mogła zginąć na skutek zatrucia tlenkiem węgla, gdyby nie podejrzane zachowanie ich czworonożnego pupila oraz ich spostrzegawczość. Jak poinformowała Radio Kolor Straż Pożarna, domownicy nie zauważyli, że w ich mieszkaniu uwalnia się tlenek węgla, ponieważ nie odnotowali u siebie gorszego samopoczucie. Odnotowali je jednak u kota - widać było że chodzi niepewnie, buja się na nogach, doszło również do tego, że załatwił się w przedpokoju.
Rodzina w ostatniej chwili zadzwoniła po Straż Pożarną i opuściła budynek. Jak poinformował Radio Kolor jeden ze strażaków, dwójce dzieci trzeba było udzielić pomocy medycznej, gdyż już były podtrute tlenkiem. Strażak nie miał wątpliwości: zachowanie kota uratowało rodzinie życie – dodaje strażak.
Tlenek węgla, potocznie zwany „czadem”, jest gazem silnie trującym, bezbarwnym i bezwonnym, nieco lżejszym od powietrza, co powoduje, że łatwo się z nim miesza i w nim rozprzestrzenia. Potencjalne źródła tlenku węgla w mieszkaniach to kominki, gazowe podgrzewacze wody, piece węglowe, gazowe lub olejowe, kuchnie gazowe. Do zatruć najczęściej dochodzi przez zbyt uszczelnione mieszkania, gdzie często brakuje dopływu świeżego powietrza.