Warszawa decyzją PiS ma rok na zmianę nazw ulic i innych obiektów, które upamiętniają osoby symbolizujące zdaniem partii czasy komunizmu. O dekomunizację PiS zabiegał od jesieni 2012 roku.
Wśród ulic, których nazwy mają zostać zmienione są m.in. ulica Balcerzaka, Bartosika, Bruna, Ciszewskiego, Duracza, Kędzierskiego, Kowalczyka, Sobczaka czy Szadkowskiego.
A także - ulica Dąbrowszczaków, która budzi największe kontrowersje. Dąbrowszczacy byli polskimi ochotnikami rekrutowanymi m.in. przez agentów NKWD, którzy walczyli w wojnie domowej w Hiszpanii przeciwko faszystom gen. Franco. Stanowili największą grupę zagranicznych ochotników zaraz po Francuzach - walczyło ich ponad 5 tys. Większość z nich wywodziła się z robotniczej francuskiej i belgijskiej emigracji, tylko niektórzy byli kadrowymi komunistami.
Wielu dąbrowszczaków zginęło z rąk NKWD. Znaczna część walczyła w komunistycznym ruchu oporu we Francji, niektórzy wyzwalali Paryż w 1944 r. Historycy popierający zmianę nazwy ulicy, gdyż twierdzą, że dąbrowszczacy byli żołnierzami Stalina i to wystarczy. Ich zdaniem ulice i place powinny nosić imię osób, organizacji i wydarzeń, które nie budzą żadnych wątpliwości i kontrowersji.
Innego zdania są mieszkańcy ulicy. Ich zdaniem, po pierwsze, zmiana ulicy, będzie się wiązała z wieloma wydatkami. Absurdem ich zdaniem jest również samo wpisanie ulicy Dąbrowszczaków na listę nazw ulic do wymiany. W tym miejscu podpierają się treścią ustawy, która mówi o nie propagowaniu ustroju komunistycznego z lat 1944-1989. Historia dąbrowszczaków budzi ewentualne kontrowersje z okresu 1936-1939.
W dniach 25-30 października na pl. Hallera będzie można podpisać się pod petycją.