- Mieszkanie całe spalone i do tego straciliśmy Stasia - żali się pani Bogusława, matka 34-letniego mężczyzny, w którego mieszkaniu przy ulicy Słupeckiej na Ochocie wybuchł w nocy pożar. - Syn zapalił lampkę oliwną, zapomniał ją zgasić, zabrał się za sprzątanie i nagle zauważył, że firanka stanęła w płomieniach. Mieszkanie było malutkie, wszystko się spaliło - dodaje.
W mieszkaniu oprócz mężczyzny był jeszcze jego kot - Staś oraz 19-letni, schorowany pies. - Pies na szczęście był blisko drzwi, a kota, lekko okopconego, wynieśli strażacy. Niestety im uciekł. Nie wiadomo, czy jest bardzo opalony, czy bardzo ucierpiał - dodaje.
Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas
Pani Bogusława mówi, że pożar to tragedia dla rodziny. - Mieszkanie było malutkie, więc syn większość rzeczy trzymał u mnie, ale teraz nie ma gdzie mieszkać, wszystkie koszty za mieszkanie będzie musiał pokryć sam. Jestem tym wszystkim załamana. Syn ma w dodatku depresję, nie ma na leki, spaliły mu się okulary. Mam nadzieję, że uda nam się chociaż znaleźć taniego optyka - żali się pani Bogusława.
Pani Bogusława oraz jej syn będą wdzięczni za każdą pomoc. Przede wszystkim szukają jednak Stasia, który prawdopodobnie błąka się po Ochocie. Niestety pani Bogusława nie posiada lepszego zdjęcia kota niż to, które publikujemy powyżej. Jeżeli ktokolwiek zauważy Stasia , pani Bogusława prosi o kontakt pod nr tel. 694 434 849.