Julia Hartwig zmarła wczoraj, o czym poinformowała na Facebooku jej przyjaciółka Paula Sawicka. Hartwig dokładnie za miesiąc skończyłaby 96 lat.
Czesław Miłosz nazwał ją "poetką wykwintną". - Jedyną moją siłą jest to, że potrafię pytać - mówiła o sobie w 2002 roku wywiadzie dla "Nowego Dziennika". Czym się Pani teraz zajmuje? - spytała dziennikarka. - Zawsze różnymi torami pracuję. Bowiem jeśli chodzi o poezje, to wiersze się pisze albo nie - odpowiedziała.
Zobacz zdjęcia z życia poetki >>>
Rodzice poetki prowadzili zakład fotograficzny w Moskwie, do Polski uciekli po wybuchu rewolucji. Julia Hartwig jako jedyna z pięciorga rodzeństwa urodziła się już w Lublinie, 14 sierpnia 1921 roku.
Wychowana w duchu tolerancji w Lublinie, w którym mieszkali wyznawcy: katolicyzmu, protestantyzmu, prawosławia, judaizmu. Poetka jako dziecko chodziła z matką zarówno do kościoła katolickiego, jak i do cerkwi prawosławnej.
Hartwig otrzymała honorowe obywatelstwo Lublina. - Jest jedną z największych polskich poetek, dlatego nie możemy zapominać o tym, że pochodzi z naszego miasta. Wiersze o rodzinnym mieście powstały późno, ale poetka stworzyła w nich niepowtarzalny poetycki obraz Lublina. Wykreowaną przez nią wizję miasta można jedynie porównać z tą stworzoną przez Józefa Czechowicza - uzasadniał ks. Alfred Wierzbicki z Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.
Podczas II wojny światowej była łączniczką AK. Uczęszczała także na kurs polonistyki na Tajnym Uniwersytecie Warszawskim. Po wojnie - kontynuowała studia na Uniwersytecie Warszawskim i Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.
W 1947 wyjechała do Francji. Była stypendystką rządu francuskiego. Pracowała też jako attache kulturalny w ambasadzie PRL w Paryżu. Trzy lata później wróciła do kraju. Poślubiła poetę i tłumacza Artura Międzyrzeckiego.
Razem z nim i nastoletnią córka w roku 1970 wyjechała do Stanów Zjednoczonych. Wykładała na University of Ottawa i Carlton University w Kanadzie. W tym czasie z powodów politycznych jej twórczość była zakazana w PRL. - Są dwa kraje, z którymi jestem związana więzami kultury i literatury. Francja, z która najpierw się zetknęłam, gdzie mieszkałam i dużo tłumaczyłam. Ciągle jeszcze obracam się w kręgu appolinairowskim (...).
A drugi - to Ameryka. - Więzi te podtrzymuję, one ogromnie mnie wzbogacają - mówiła w rozmowie z Grażyną Drabik z "Nowego Dziennika" w 2002 roku.
Po czterech latach Julia i Artur wrócili do Warszawy. - W Polsce było nasze miejsce - mówiła wywiadzie dla "Nowego Dziennika". Jej córka została w USA.
Razem z mężem zaangażowała się w działalność opozycyjną. Była sygnatariuszką "Memoriału 101", wyrażającego protest przeciwko projektowanym zmianom w Konstytucji PRL. Należała także do Komitetu Obywatelskiego przy Przewodniczącym NSZZ "Solidarność" Lechu Wałęsie.
Wiersze i artykuły Julii Hartwig ukazywały się m.in. w: "Nowej Kulturze", "Tygodniku Powszechnym", "Twórczości", "Zeszytach Literackich", "Więzi". Poetka przekładała na język polski twórczość takich pisarzy, jak: Guillaume Apollinaire, Allen Ginsberg, Max Jacob, Blaise Cendrars, Pierre Reverdy, Marianne Moore.
Jej twórczość uhonorowano m.in. nagrodą Fondation d'Hautvilliers "Prix de Traduction", Nagrodą Polskiego PEN Clubu, Krzyżem Oficerski Orderu Odrodzenia Polski i Nagrodą Ministra Kultury za całokształt twórczości.
Pięciokrotnie nominowaną ją do nagrody Nike. Za tomik „Nie ma odpowiedzi” J w 2002, rok później za „Błyski”. W 2005 roku nominowany był wybór poezji „Bez pożegnania”, a w 2010 roku „Jasne niejasne”.
Była wielbicielką Apollinaire'a. Z polskich poetów najbliższy był jej przyjaciel - Czesław Miłosz .
O poetce przy okazji wydania tomu „Gorzkie Żale” pisał w „Gazecie Wyborczej” Tadeusz Sobolewski. - Hartwig jest mistrzynią dystansu, powściągliwości. Uprawia wzniosłą sztukę samoograniczenia. Ale nie sama powściągliwość jest wartością tej poezji. Jej paradoks polega na tym, że jasne, klarowne zdania mieszczą w sobie i jakby prześwietlają to, co niewyrażalne, mroczne. O poezji Hartwig pisał Stanisław Barańczak: to "pasja dnia, w której jest niepokój marzenia sennego".