"Opowieści ze wsi obok" to najpierw była książka, którą napisał były "biznesmen, dziennikarz, doktor filozofii i nauczyciel akademicki oraz scenarzysta" Mirosław Miniszewski, który w pewnym momencie życia uciekł z wielkiego miasta i przeprowadził się na podlaskie pustkowie, które zagwarantowało mu minimalny kontakt z cywilizacją i innymi ludźmi.
W tych malowniczych okolicznościach zaczął snuć historie z prowincji i mokradeł "tylko dla pełnoletnich czytelników" (a teraz i słuchaczy). Na jego Podlasiu zwykli ludzie mieszkają razem z bagiennymi duchami i znachorkami cytującymi Jacquesa Lacana (twórcę i reformatora francuskiej szkoły psychoanalizy) i Lao Tsy'ego (twórcę taoizmu, postać na półlegendarną), a profesorzy z doktoratami pracują w lokalnym młynie, żeby sobie dorobić.
Są też straszne mokradła, gdzie giną urzędnicy z gminy, a nawiedzone karuzele mordują wysłanników ministerstwa i odprawiane są podejrzane rytuały na cześć pradawnych bóstw. Co więcej - nie jest rzadkością, że mężczyźni noszą szpilki, młodzieńcy mogą kochać innych młodzieńców, a nikomu nie przeszkadza, że są osobami "tęczowo dżędę" - poza na wskroś katolickimi rodzicami. Zdarza się, że we wsi pojawią się agenci Mossadu, ale na nikim nie robi to większego wrażenia, niż pani Wala, która kręci kogel-mogel z pięciuset jaj.
Miniszewski pisze o tym wszystkim z dużą dozą czarnego humoru, przekleństw i jak przystało na doktora filozofii, z "psychoanalityczną wnikliwością". Zimą na przełomie 2021/2022 roku spotkał na swoim odludziu Macieja Stuhra i Antoniego Pawlickiego, którzy zaangażowali się w niesienie pomocy humanitarnej dla uchodźców, którzy utknęli na granicy Polski z Białorusią. To, co zobaczyli na miejscu, było traumatyczne, jednak wspólne doświadczenia zaowocowały wspólnym projektem artystycznym. Aktorzy wzięli na warsztat opowiadania Miniszewskiego i zrobili z nich audiobook - Pawlicki zajął się produkcją, a Stuhr czytaniem - dodajmy, że brawurowym. Pod pewnymi względami projekt klimatem przypomina "Opowieści galicyjskie" Andrzeja Stasiuka i zrobiony na ich podstawie film "Wino truskawkowe" (w którym Stuhr także zagrał), ale jest zdecydowanie bardziej zakręcone i niegrzeczne.
Ludowe, wielokulturowe i mistyczne oblicze Podlasia wziął na tapet także Jakub Korolczuk, który stworzył scenariusz do "Kruka" - serialu o policjancie Adamie Kruku, który z Łodzi wraca na rodzinne Podlasie, gdzie ma rozwiązać sprawę przemytu papierosów, musi się jednak uporać z traumatyczną przeszłością. Produkcja ma już dwa sezony, a w drugim z nich grany przez Michała Żurawskiego bohater tak bardzo nie może poradzić sobie z tym, co go wewnętrznie męczy, że o pomoc prosi podlaską szeptuchę. Razem odprawiają tajemnicze rytuały...
W miejscu, gdzie prawosławie miesza się z katolicyzmem oraz ludowymi legendami o utopcach, diabłach, rusałkach i wodnikach, to właśnie szeptucha jest osobą, która te wszystkie światy łączy i służy pomocą, tym którzy jej potrzebują. Jest kimś na miarę psychologa, powiernika i spowiednika lokalnej mikrospołeczności.
Podlaski bloger Tomasz Jakimiuk podkreśla, że "szeptucha to żadna wróżka, nie posługuje się też czarną magią. Jest osobą pobożną, która do cerkwi zanosi prośby i intencje odwiedzających ją ludzi. Co ważne, jej moc uzdrawiania oparta jest na wierze w siłę modlitwy. Zatem osobie niewierzącej szeptunka nie może pomóc".
Za reżyserię odpowiedzialny Maciej Pieprzyc, zaś kręceniem malowniczych oraz tajemniczych zdjęć zajęli się Jan Holoubek i Witold Płóciennik. Ekipa pracowała na "puszczańskich bagnach, w Czarnej Białostockiej, Kruszynianach i Białymstoku" - czytamy na blogu "Białystok Subiektywnie".
Zupełnie inną stronę Podlasia pokazał reżyser Jacek Bromski w serii filmów "U Pana Boga za piecem" (1998), "U Pana Boga w ogródku" (2007) i "U Pana Boga za miedzą" (2009). Ich akcja została osadzona w podlaskiej miejscowości Królowy Most. Tam główne skrzypce gra ksiądz proboszcz, który z dużym zaangażowaniem doradza mieszkańcom miasteczka i sprytnie radzi sobie z różnymi problemami - nawet z białoruską mafią. Do tego stara się żyć w zgodzie z rytmem przyrody i nie pogardzi ziołowymi naleweczkami na przeziębienie od sióstr zakonnych z pobliskiego zgromadzenia.
Bromskiemu udało się w tych filmach stworzyć ciepły bardzo słoneczny, obraz małej lokalnej społeczności, a przy okazji pokazać ciekawy kawałek rzeczywistości - w pierwszym z filmów u boku aktorów z Białostockiego Teatru Lalek i takich artystów jak Krzysztof Dzierma, Andrzej Zaborski czy Jan Wieczorkowski reżyser zatrudnił nader czarującą plejadę lokalnych naturszczyków.
Do tego dochodzą wspaniałe plenery i lokalizacje: malownicze pola z charakterystycznymi płotami niedaleko Wierzchlesia, bazar w Białymstoku, dyskoteka w Janowie, plebania i kościół w Sokółce, gospoda Zapiecek w Tykocinie, komisariat w Supraślu, który tak wdzięcznie odgrywał komendę w Królowym Moście czy komin w Supraślu, z którego próbuje co jakiś czas zeskoczyć ojciec komendanta, co zawsze kończy się interwencją sił porządkowych, a także uroczej pani Halinki Struziakowej z gospody (w tej roli Małgorzata Sadowska).
W podobnym klimacie utrzymany jest popularny serial "Blondynka" o lekarce weterynarii, która ucieka na czarującą prowincję z dusznej Warszawy. Sylwia zakochuje się w Majakach, ale odkrywa, że także to urokliwe miejsce jest niepozbawione wad i postanawia zmienić je na lepsze, walcząc z oszustwami i intrygami oraz zabobonami. Produkcja w reżyserii Mirosława Gronowskiego ma ponad 100 odcinków i dziewięć sezonów, a w całości kręcona była m.in. w Białymstoku i Supraślu.
Uwielbiany przez całe pokolenia Polaków film "Znachor" w reżyserii Jerzego Hoffmana także został nakręcony właśnie na Podlasiu. Ekipa w 1981 roku pracowała głównie w Bielsku Podlaskim. W miasteczku do dziś znaleźć można pamiętne schodki do sklepu, w którym pracowała grana przez Annę Dymną Marysia Wilczurówna.
Reżyserowi bardzo zależało na każdym detalu. W 2007 roku podkreślał: "Dekoracja wnętrza chaty całkowicie odwzorowana była na autentyku (...) Chcieliśmy zrobić wtedy film absolutnie realistyczny i umiejscowiony bardzo konkretnie w realiach przedwojennych Kresów, a właściwie w części białoruskiej. Myślę, że mogłoby się to dziać do niedawna jeszcze nawet gdzieś na dalekiej Białostocczyźnie".
Uroki Podlasia doceniło także Hollywood i wytwórnia Walta Disneya. Kiedy w 2005 roku powstawała filmowa ekranizacja klasycznej książki "Opowieści z Narnii: Lew, czarownica i stara szafa" właśnie tam powstała spora część zdjęć plenerowych. Filmową Narnię udawały Puszcza Białowieska i Zalew Siemianówka. To tam powstały zdjęcia panoramiczne i scena, w której dzieci uciekają przed Białą Czarownicą po zamarzniętym jeziorze.
Dodajmy, że na Podlasiu powstały także zdjęcia do takich filmów i seriali jak epickie "Nad Niemnem" w reżyserii Zbigniewa Kuźmińskiego, "Czarne Chmury", "Wołyń" Wojciecha Smarzowskiego, klasyczne "Sanatorium pod Klepsydrą" Wojciecha Jerzego Hasa, "Faustyna" Jerzego Łukasiewicza, "Kronika wypadków miłosnych" Andrzeja Wajdy czy "Ludzie z pociągu" Kazimierza Kutza.
<<Reklama>> Audiobook "Opowieści ze wsi obok" dostępny jest w Publio.pl >>