[go: up one dir, main page]

"Partyzanci. Dziennikarze na celowniku Łukaszenki". Wspólna książka polskich dziennikarzy

"Cenzura to ich najmniejszy problem. Niezależni dziennikarze na Białorusi trafiają do więzień, są bici, nigdy nie wiedzą, czy wrócą wieczorem do domu, regularnie tracą sprzęt, tracą swoje archiwa" - zwracają uwagę polscy dziennikarze, którzy wspólnie przygotowali książkę "Partyzanci. Dziennikarze na celowniku Łukaszenki". Premierze książki towarzyszy zbiórka na białoruskich dziennikarzy.

9 sierpnia swoją premierę miała książka "Partyzanci. Dziennikarze na celowniku Łukaszenki", którą stworzyło 29 dziennikarzy z kilkunastu polskich redakcji. Ich wspólne dzieło powstało w odpowiedzi na majowy apel Arlety Bojke, dawnej korespondentki TVP w Moskwie. Dziennikarka zareagowała wówczas w swoich mediach społecznościowych na porwanie samolotu z Ramanem Pratasiewiczem na pokładzie.

"Partyzanci. Dziennikarze na celowniku Łukaszenki". Co znajdziemy w książce?

W 20 reportażach przedstawiono historie 21 represjonowanych białoruskich dziennikarzy, w tym Ramana Pratasiewicza czy Andrzeja Poczobuta.

To historie Ramana Pratasiewicza i Sciapana Puciły, dzięki którym Białorusini z każdego zakątka kraju sami pokazywali, co działo się u nich po ostatnich wyborach. To historie Kaciaryny Andrejewej czy Darji Czulcowej, które pokazywały antyłukaszenkowskie protesty na żywo mimo dojmującej świadomości, że ta praca skończy się dla nich więzieniem. To historia Juliji Słuckiej, szefowej białoruskiego Press Clubu, której zapiski z 6-miesięcznego już pobytu w więzieniu boleśnie uświadamiają odczłowieczenie tamtejszego systemu. To historie Natalii Radzinej, która od 10 lat marzy o powrocie na Białoruś czy Iosifa Siaredicza, który zna Łukaszenkę, jak mało kto. To wreszcie historia Andrzeja Poczobuta, który nie był przy narodzinach syna, bo także wtedy trafił do aresztu. Dziś też jest za kratkami, choruje, grozi mu kilkanaście lat więzienia

- opisują swoje dzieło dziennikarze, wśród których znaleźli się reprezentanci redakcji Telewizji Polskiej, Polskiego Radia, "Gazety Wyborczej", "Newsweeka", TVN 24, TV Republika, Polsatu, Radia Zet, Onetu czy "Tygodnika Powszechnego". Każdy z nich pracował nad książką pro bono, Co więcej, Wydawnictwo Adam Marszałek, którego nakładem ukazała się książka, zgodziło się przekazać zyski ze sprzedaży na rzecz Informacyjnego Biura Białoruś w Fokusie.

Zobacz wideo Bartosz Bielenia przez minutę krzyczał z mównicy w Parlamencie Europejskim. Tak odbierał nagrodę dla "Bożego Ciała"

Zbiórka autorów książki. Planowane tłumaczenia na inne języki oraz dalsza pomoc Białorusinom

Trwa zbiórka pieniędzy na tłumaczenia książki oraz na pomoc prześladowanym białoruskim dziennikarzom. "Zbieramy dalej, bo nasz kolejny cel to tłumaczenia na inne języki. Białoruscy dziennikarze podkreślają na każdym kroku, że najważniejsze jest to, by mówić o tym, co dzieje się w ich kraju, by Białoruś nie stała się - cytując Swiatłanę Cichanouską - "Koreą Północną Europy", by Białorusini wiedzieli, że świat o nich nie zapomniał" - piszą organizatorzy. "Pieniądze, które zbieramy, zostaną też przeznaczone na pomoc białoruskim dziennikarzom – tym, którym znów zarekwirowano sprzęt; tym, którzy potrzebują pomocy prawnej; tym, którzy musieli z Białorusi uciekać" - dodają.

Zbiórkę można wesprzeć pod tym adresem.

Więcej o: